Rajd 2011 Kazimierz-Sandomierz: Dzień 2
Dzień 2 - 240 km
Jako, że wieczorem zastała nas burza na Rynku w Kazimierzu, rano kończymy spacer po Starówce, zmierzamy w słoneczku nad Wisłę, gdzie cumują statki. W końcu przychodzi pożegnać się z Kazimierzem, ale obiecujemy sobie, że z pewnością tu wrócimy.
W Kozłówce czeka wspaniały pałac Adama Zamojskiego. Piękny obiekt, już od frontu prezentuje się wyśmienicie, choć akurat są wymieniane dachówki. Zadbana zieleń, piękne kolorowe kwiecie, warto tu wstąpić. Ale koniecznie trzeba obejść pałac dookoła. Jeszcze ciekawszy jest bowiem od drugiej strony. Wiele tu słodkich amorków.
Wchodzimy to kaplicy pałacowej z wystawą fotografii Jana Pawła II autorstwa Bujaka. Tu obok miejsce spoczynku Adama Zamojskiego i jego żony - Marii z Potockich. Można również zwiedzić wnętrza pałacowe, my jednak z zasady większość wnętrz omijamy, dla oszczędności czasu i trochę pieniędzy. Czytamy tylko dostępne tabliczki aby łyknąć trochę historii i klimatu każdego spotykanego miejsca.
Lubartów wita nas w centrum ładnym kościołem. Bazylika św. Anny reprezentuje styl barokowy i pochodzi z XVIII wieku. Tuż obok stoi XVIII-wieczny pałac Sanguszków, również w stylu barokowym, choć wcześniejsza postać obiektu, za czasów Firlejów miała charakter bardziej obronny.
Nieco dalej, na ulicy Lubelskiej odwiedzamy klasztor oo Kapucynów, nieco zaniedbany i skromny, odbiegający od pozostałych zabytków Lubartowa.
Odwiedzamy ją dlatego, że jest po drodze, nie zrobiła na mnie bynajmniej piorunującego wrażenia. Kościół Św. Marii Magdaleny całkiem przyjemny i na tym w sumie koniec atrakcji. Jest Synagoga stanowiąca Muzeum ale zaniedbana, są niby 3 Rynki, ale całkowicie zaniedbane. No i domy zajezdne, niestety jakoś już nie mieliśmy sił a może ochoty ich szukać...
Tu z kolei całkiem inne wrażenia. Choć trzeba było jechać dość spory kawał na wschód, już przy granicy, to warto było. Ładne miasteczko z majestatycznym wzgórzem zamkowym (Góra Chełmska). Ale nim do niego doszliśmy, zwiedziliśmy kościół Rozesłania Św. Apostołów, obok którego utworzono Muzeum (ul. Lubelska).
Później Rynek i nieco w dół po lewej Cerkiew prawosławna św. Jana Teologa - ładnie utrzymana, ale brama prowadząca na teren cerkwi była zamknięta. Wspięliśmy się więc na wzgórze unickie by zobaczyć przepiękną barokową Bazylikę Narodzenia NMP. Na szczyt pobliskiej dzwonnicy można wejść bo zobaczyć piękną okolicę. Może z samej góry da się zobaczyć Rynek, jednak na wysokości dzwonów mój lęk wysokości powiedział dość, a że akurat wchodziłam sama nie miał mnie kto zmotywować, więc ja tylko z góry zobaczyłam bazylikę z jej najbliższymi zabudowaniami i kopiec z krzyżem. Centrum miasta zasłoniły mi drzewa.
Właśnie na tym kopcu trwają wykopaliska archeologiczne, ciekawe jaki będzie ich efekt.
Majdanek
Do Lublina wjeżdżamy od strony Majdanka, niestety remonty dróg zmusiły nas do objazdu. Akurat pogoda się nieco popsuła na moment, jednak dobrze to pasowało do aury tego miejsca, przygnębiające wrażenie, jednak nie chcieliśmy się na dłużej przenosić myślami i sercem w te tematy, dlatego szybko opuściliśmy to miejsce.
Lublin
Lublin to jedno z tych miast, które mają klimat, swoisty i niezaprzeczalny. Tak jak kilka lat temu, od razu się zakochałam w tych uliczkach, zakamarkach, szyldach itp. Nawet wspaniały lubelski zamek nie robi na mnie takiego wrażenia, jak ciemne zaułki w okolicach Rynku.
Część obiektów, tak jak wszędzie w regionie otulona jest rusztowaniami, jednak to, co najciekawsze jest już odnowione. Przeszliśmy Starówkę kilka razy, ciesząc oczy tym widokiem. Chcieliśmy jeszcze wrócić wieczorem na zdjęcia nocne, jednak burza nie pozwoliła nam na to.
Więcej moich zdjęć na photoblogu