Grześ-Dolina

Z Krakowa wyruszyłem o 7 rano i na Siwą Polanę dotarłem o 8:30. Ubrałem się, kupiłem bilet i ruszyłem w drogę. Słońce od czasu do czasu prześwitywało przez chmury, szło się dość przyjemnie. Pierwszy postój był po półgodzinie drogi (na zawiązanie buta:-)). Po 1h drogi dotarłem do leśniczówki. Tam był kolejny postój. Tym razem troszeczkę dłuższy. Po kolejnych 25min drogi przed moimi oczami ukazało się rozstaj szlaków na przeł. Iwanicką. Gdy wyszedłem na polanę, odwróciłem się i zobaczyłem przepiękny szczyt Kominiarskiego Wierchu. I aby tego było mało obok mnie pełno krokusów. Aparat trochę się "zgrzał". Tak, więc po 1h55min doszedłem do drzwi schroniska. Tam tradycyjnie herbata i bułka. Wyciągnąłem mapę i zapytałem się swoich towarzyszy, co dalej(tak dla żartów). Oni odpowiedzieli -Grześ. Po długich negocjacjach ruszyłem w drogę na Grzesia. Na szczyt prowadziła niezbyt trudna droga. Do rozstaju na przeł. Bobrowiecką szło się dość przyjemnie. Potem zaczął się lód i śnieg, ale to dużo nie przeszkadzało. Po kilkunastu minutach drogi w "dziurze" w lesie znowu ukazał mi się Kominiarski. Po chwili szlaki nagle zakręcał w prawo. Minęła 1h10min a ja byłem już na przełęczy pod Grzesiem. Zrobiłem sobie chwilę przerwy na oglądanie widoków i poszedłem dalej. Na moje nieszczęście zgubiłem szlak. Szedłem tak jak była wydeptana ścieżka w śniegu. Doszedłem do stromej "ściany" i zorientowałem się, że to nie jest szlak. Nie było sensu zawracać, dlatego poszedłem tą drogą. Wyszedłem na górę a tam kilkanaście metrów dalej okazał mi się szlak. Okazało się, że droga była o wiele krótsza i bez śniegu. Po niedługiej chwili dotarłem na Grzesia. Widok zapierał dech w piersiach. Widać było panoramę Tatr Zachodnich, Ciemniak, Świnicę częściowo Krywań i Mięguszowiecke Szczyty. Zrobiłem parę fotek obok krzyża i ruszyłem w drogę powrotną. Doszedłem do schroniska i zrobiłem sobie chwilę przerwy przed budynkiem. Czas szybko biegł, zatem musiałem wrócić na Siwą Polanę. O 16: 30 byłem s powrotem na dole. Wycieczka miała być tylko do Doliny Chochołowskiej a skończyło się na 1653 m. n.p.m. Bardzo mi się podobało i oby więcej takich nieprzewidzianych przeżyć.
Komentarze 1
2011-04-14
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

monika
15 kwiecień 2011 07:56

Piękny opis naszych polskich gór . Pozdrawiam Monika B.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024