Chęciny - Kielce

Dwa tygodnie przed wyjazdem w Tatry, postanowiłem trochę rozprostować kości. Trasą Chęciny - Kielce chodziłem już nie raz.
Wiedziałem czego się spodziewać po tym przejściu, jednak tym razem nie bawiłem się z zamartwianiem się jak z Chęcin wrócić do Kielc, więc zrobiłem odwrotnie. Pojechałem autobusem i dreptałem w kierunku stolicy województwa świętokrzyskiego.

Tradycyjne oglądanie zamku, który znam już na pamięć i możemy zaczynać. Z początku idziemy miastem, mijamy drogę i idziemy drogą polną... do nikąd.
Przypomniało mi się, że ostatnio kiedy tamtędy szedłem to łamaliśmy gałązki, żeby przejść, jednak zadanie było o wiele trudniejsze, bo nie mieliśmy punktu odniesienia. Z przeciwnej strony widzieliśmy zamek i mogliśmy iść na wprost przez pola. Natomiast z tej? Chwila, chwila gdzie to było? Domki, dróżka - jest znak Park Krajobrazowy, jest wykarczowana droga z krzaków... do środka lasu. Zaraz chwilę! Niby jak mam tu przejść? Coś próbuje, po czym przypomnialo mi się jak kolega śmiał się, żebym wziął ze sobą na wszelki wypadek maczetę.

Podszedłem do najbliższego gospodarstwa zasięgnąć języka -"Panie mi tu po ziemniakach chodzą niszą, tutaj nie ma szlaku, a wszyscy tu chodzą".
Już miałem dość tego wszystkiego i stwierdzilem, że obejdę las, dojdę do szlaku naokolo. Doszedłem przez łąki. Mijam drogę E77 , przyszłą S7 (ciekawe jak rozwiążą problem przechodzenia szlaku przez ekspresówkę?) i dalej nie widzę oznaczeń. Zdarza sie. Na czuja idę przed siebie w kierunku szpitala w Czerwonej Górze - jest szlak.
Wchodzę od lasu i znowu przejście zarośniete. Jakoś cudem przechodzę i z tych nerwów idę do Jaskini Raj.
Powiem szczerze, że od mojej ostatniej wizyty zaczęli się bardzo cenić. Zapłaciłem chyba 20 zł (coś w tych okolicach) za przewodnika, który mówi tylko po Polsku i przyjezdni, którzy byli obecni nic nie rozumieją - to trochę relikt przeszłości, ale co tam. Jaskinia jest piękna.
Ruszam w dalszą drogę - znowu zarośnięta droga i zero oznaczeń. Wychodzę w Zgórsku, idę na górę Patrol.... ożesz w morde. Wycinka drzew - okey, zdarza się.
Ani JEDNEGO oznaczenia szlaków. Wszystko dopiero "przygotowane" (białe paski). No i fajnie, przyjezdny na pewno da sobie radę! Przecięcie trzech szlaków, a tu szlaku nie ma. Mam już dość idę na pamięć, wychodzę na Białogon, mijam po drodzę Brusznię, Grabinę, Karczówkę.
Wracam do domu. Mam dość na dzisiaj. Świetnie panowie dbacie o świętokrzyskie szlaki, brawo!