Kasprowy - Kondratowa - Chochołowska

Wycieczkę rozpoczęłam od wjazdu na Kasprowy Wierch. W ubiegłym roku zrezygnowałam z tej atrakcji, widząc kilometrową kolejkę.. Ale tego dnia było pusto! Skorzystałam więc z okazji i wywiozłam się na szczyt. Po drodze przepiękne widoki - mimo iż trafiła mi się marna pogoda, akurat jak wjeżdżałam, wyszło słońce i mogłam podziwiać widoki. Panorama była po prostu oszałamiająca!
Na Kasprowym chwilkę jeszcze się utrzymała taka widoczność, więc porobiłam mnóstwo zdjęć. Nie upłynęło jednak nawet 10 minut, i naszło chmur, mgły i nici z widoków. Dobrze, że zdążyłam😉
Na górze była masa śniegu, więc musiałam brnąć po nim przez spory kawałek trasy. Ruszyłam z Kasprowego ku Hali Kondratowej po tzw. Czerwonych Wierchach. Trudno się szło, bo co chwilkę kolejny piękny widok rzucał na kolana i "trzeba było" robić foto. No i jak tu iść w takich warunkach?😉
Samo zejście ze szczytów na Halę sprawiło, że moje kolana o mało nie eksplodowały. Stromo, ponad godzinę trzeba schodzić - okropność. Jakoś udało się wreszcie dotrzeć do schroniska, gdzie przenocowałam.
Rankiem drugiego dnia powitał mnie deszcz i zerowa widoczność. Ale ruszyć w drogę trzeba. Doszłam do Kuźnic, po drodze zahaczając o Kalatówki. Z Kuźnic busikiem przewiozłam się do Gronika w Małej Łące. Przez Przysłop Miętusi i Dolinę Kościeliską doszłam do schroniska na Ornaku, gdzie nocowałam. Pogoda nadal była niełaskawa, padało i było mglisto.

Dnia trzeciego wystartowałam ku Przełęczy Iwaniackiej, a dalej do Doliny Chochołowskiej. Chochołowska coś ma w sobie takiego, że ilekroć tam trafiam, zawsze jest piękna pogoda. Tym razem było podobnie - "wynurzyłam" się z lasu i panorama na Dolinę ponownie mnie urzekła. Prześliczne miejsce. Dotarłam do schroniska, zakwaterowałam się, i po małym śniadaniu ruszyłam na Grzesia. Szło się nieźle, choć to dość długa trasa, i pod koniec - monotonna. Na szczycie pokontemplowałam widoki, zjadłam batona i rozpoczęłam szybki odwró, bo bardzo wiało. Dalsza trasa to już formalność - dotarcie do schroniska (po drodze mnóstwo powalonych drzew😢 i przejście Chochołowską do Siwej Polany. I do domu😢