Leśne wędrówki po Złotym Potoku

Jego zwiedzanie zaczęliśmy od Stawu Ameryka, nad którym zjedliśmy oczywiście pysznego pstrąga. Bardzo mi się tam spodobało to że teren nad stawem gdzie są pstrągarnie jest bardzo fajnie urządzony. Jest przyjemnie, słychać szum spadającej wody, można usiąść w altanie tuż nad stawem. Potem już poszliśmy do Rezerwatu Parkowe, który mi bardzo przypomina okolice Ojcowa. Szliśmy czerwonym szlakiem, początkowo wzdłuż stawu, na którym nawet pływał sobie łabędź. Jagodzie tak się spodobał że nie chciała odejść. Zaś potem mogliśmy podziwiać skały, a w szczególności Jaskinię Niedźwiedzia. Oczywiście my nie mogliśmy tylko przejść obok, my musieliśmy tam wejść. A nie było to zbyt łatwe. Nie wiem dlaczego ale nasze dzieci uwielbiają się wciskać w każdą dziurę i sprawdzać co tam jest. A w tej jaskini jest bardzo ciekawie. W środku są coś w rodzaju podestów, krótkie i ciasne korytarze a nawet okienko.
Przejście szlaku czerwonego zajęło nam jakieś półtorej godziny. Dość często na drodze leżały powyrywane drzewa i dość spore. My przechodziliśmy je na około ale dzieci oczywiście skakały przez nie albo przechodziły pod. Nie ma jak tory przeszkód.
Diabelskie Mosty
Potem szlak przechodził na drugą stronę drogi, ale my poszliśmy dalej ścieżką prosto i doszliśmy na szczyt jak się później okazało Diabelskich mostów. Z góry widać było bardzo długie szczeliny, które zapierają dech w piersiach. Musieliśmy zejść na dół żeby je obejrzeć z dołu, a że jesteśmy ciekawscy to wspieliśmy się po stromym zboczu żeby wejść do środka skały.
Droga powrotna miała prowadzić żółtym szlakiem przez Bramę Twardowskiego, ale niestety pomyliliśmy drogę i weszliśmy na zielony szlak rowerowy. Potem znowu przeszliśmy na drugą stronę drogi mijając młyn Kołaczew i piękny staw Zielony. W planach mieliśmy jeszcze znaleźć ruiny zamku Ostrężnik ale niestety zbliżała się burza i musieliśmy wracać do domu. Ale tak myślę że może to dobrze że wszystkiego nie zobaczyliśmy bo będzie przynajmniej okazja żeby tam wrócić. Chcielibyśmy nawet kiedyś pojechać tam na jedną noc pod namiot, bo właśnie nad Stawem Ameryka jest pole biwakowe. Byłoby gdzie popływać i gdzie pospacerować. Pożyjemy zobaczymy.