Niespodziewane Rysy (od Słowacji)

Moje wyjście w góry dochodziło do skutku już od przynajmniej 3 tygodni. A to prało żabami, a to towarzystwo w ostatniej chwili się wykruszyło a to jakieś kinderparty. Ten termin był już ostateczny – pogoda zarezerwowana. Towarzystwo umówione. Rozkład jazdy autobusów sprawdzony. O godzinie 3.30 stawiam się na dworcu PKS w Krakowie. O 3.40 odjeżdża przelotowy z Białegostoku do Zakopanego. Odjeżdża, ale beze mnie i bez ok. 20 osób, które po prostu nie wsiadły do pełnego już autobusu. No i co teraz? O 6 z Zakopca wyjeżdża bus do Popradu a następny PKS z Krakowa jest o 4.40 i tez nie ma gwarancji że ktokolwiek wsiądzie. Szybka decyzja jedziemy samochodem. Jest nas 4 chłopa, którzy zostali na lodzie. Zrzuta na paliwo i śmigamy pod Tatry tak żeby zdążyć na godz. 6. Po drodze wyprzedzamy PKS. Samochód parkuję w „tajnym” bezpłatnym miejscu w okolicach dworca. Szczerze mówiąc nie do końca wiedziałem dokąd pójdziemy. Pewne było tylko tyle, że będzie to Słowacja. W grę wchodziły m.in. Lodowa Przełęcz, Czerwona Ławka ale do głowy by mi nie przyszły Rysy. Autobus Zakopane - Stary Smokovec - 18 zł. Elektricka do Szczyrbskiego Plesa 1 euro. Około godz. 9 jesteśmy (jest nas 6 osób) na asfalcie do schroniska przy Popradzkim Plesie. Tam jemy śniadanko i wypijamy browara Żubra – czeskiego (1,5 Euro). Szlak od strony słowackiej na pewno nie jest tak kondycyjny jak od polskiej. Ścieżka zakosami powoli wspina się na próg Żabiej Doliny Mięguszowieckiej. Po drodze mijamy Żabie Plesa Mięguszowieckie. Chwile później odrobina słowackich łańcuchów i już za winklem Chata Pod Rysami 2250m. Aktualnie, z powody remontu (wygląda na całkowita demolkę) bez możliwości noclegu. Ale piwko można wypić 🙂 Tutaj robimy popas i odpoczynek dla nóg. Pogoda piękna, widoczność idealna, sporo ludzi. Jeszcze tylko przełęcz Waga 2337m. Z przełęczy widok na Ganek, Gierlach, Lodowy i Łomnicę. Na szczyt już tylko kawałeczek. Tam ludzi jeszcze więcej. Co widać - nie piszę bo to w każdym przewodniku jest dokładnie opisane a ja w topografii za dobry nie jestem i jeszcze bym cos popieprzył 🙂 Po obfotografowaniu okolicy i krótkim odpoczynku czas schodzić. Na początku bardzo fajna grzęda później dłuuugo łańcuchy, łańcuchy i łańcuchy. Prawie nad samą Bulę Pod Rysami. Nad Czarnym Stawem Pod Rysami bardzo dużo ludzi. Mam wrażenie, że to rodzaj jakiegoś kąpieliska. Dzieci z piłkami, rodzinki na kocach, ciała na kamieniach 😉 Schodzimy dalej. Nad Morskim Okiem robimy ostatni postój. Popijamy również 😉 cudownie zimną wodę ze strumienia i schładzamy obolałe nogi. Po dłuuuższej 🙂 chwili wszyscy wskakujemy w sandałki i schodzimy do Palenicy. Po drodze mijają nas załadowane wozy pełne ludzi. Wszyscy jadący (razem z woźnicami) mają elementarne problemy z liczeniem do 14. Około godz. 20.30 jestem na dworcu PKS. Teraz jeszcze jedyne 100 km do domku. Do Krakowa dojeżdżam na 3 ostatnie minuty meczu Niemcy – Urugwaj. Jeszcze strzał Diego Forlana w poprzeczkę i koniec 😢 Nic to, pomścilismy Urugwaj pod Grunwaldem!!

Rysy odfajkowane!! Prędko mnie na tym pierd…. cholernym asfalcie nie zobaczycie!!! 😁

Dlaczego zdjęcia ułożyły się od tyłu??!! :/