Będzin - ruiny zamku
Zamek w Będzinie
ul. Zamkowa
tel. (032) 267 77 07, 267 44 61
Godziny otwarcia zamku:
wtorek, czwartek, piątek: 9.00 - 16.00
środa: 9.00 - 17.00
od listopada do marca: 8.00 - 16.00
sobota: 9.00 - 15.00
niedziela: 10.00 - 15.00
od 15 czerwca do 30 września - niedziela: 10.00 - 17.00
Bilety wstępu kosztują:
6 zł dla dorosłych
3 zł dla dzieci i młodzieży ( do 7 roku życia wstęp wolny )
2 zł na basztę
Pogoda w niedzielne popołudnie dopisywała, więc postanowiliśmy się wybrać do pobliskiego Zamku. Zdjęcia w galerii może nie oddają prawdziwego uroku tego miejsca, gdyż były robione telefonem, warto więc wybrać się w to miejsce. Dla osób , które mają zdrowy wzrok 😉 przy dobrej widoczności można z baszty zobaczyć Beskidy.?
Kilka słów o historii tegoż Zamku:
Na początku XV stulecia dowódcą zamku był Piotr z Siedlec. Po nim w latach 1415-1433 funkcję tę sprawował Mikołaj Siestrzeniec Kornicz - polityczny utracjusz, który zasłynął głównie z bandyckich rozbojów i najazdów na dobra swych lokalnych rywali. W rok po odsunięciu sprzyjającego husytom Siestrzeńca (10 lat później schwaytano go i ścięto) odbyło się w Będzinie spotkanie panów małopolskich oraz śląskich zakończone podpisaniem porozumienia między biskupem krakowskim Zbigniewem Oleśnickim a księciami: opolskim, raciborskim, cieszyńskim i oświęcińskim, dotyczącego zaniechania obopólnej nienawiści i gwarantującego wynagrodzenie za wyrządzone sobie wzajemnie szkody. Źródła z roku 1440 wymieniają Pawła Spargalthi i Szymona jako dowódców będzińskiego zamku, natomiast w dokumencie Bernarda księcia opolskiego z 1448 występuje Piotr Szafraniec z Pieskowej Skały, podkomorzy krakowski, któremu w imieniu swoim (Bernarda) , także bratanka swego Bolesława zawarłszy pokój z królem Kazimierzem daje miasto Będzin. Szafraniec nie mieszkał jednak na zamku, a jego starostą uczynił Szczepana Pogórskiego z Pogórzyc, który w roku 1450 toczył zacięte walki z najeżdżającymi okolice bandami śląskimi i zbrojnymi oddziałami księcia oświęcimskiego Janusza, zakończonymi ostatecznie pokojem w roku 1458. Tego samego roku dzierżawcami twierdzy zostali wspólnie: Jan Synowiec de Zandowicze starosta oświęcimski, marszałek Mikołaj z Brzezia, Bolesław Pieniążek z Witowic i Stanisław Pogórski. Później tutejsze starostwo trzymał Janusz Pogórski, zaś po nim w roku 1506 funkcja ta przypadła marszałkowi dworu Stanisławowi Jarockiemu, któremu decyzją króla Aleksandra Jagiellończyka pozwolono wykupić zarówno zamek jak i całe królewskie miasto Będzin.
W latach 1531-35 zamek dzierżawił Maciej Myszkowski. Pół wieku później (1587) przez Śląsk przemieszczał się arcyksiążę austriacki Maximilian, który wykorzystując bezkrólewie po Stefanie Batorym ciągnął z wojskiem do Krakowa, by tam zasiąść na polskim tronie. W dowodzonej przez Wojciecha Myszkowskiego twierdzy skryli się wówczas co zamożniejsi mieszczanie wraz ze swymi kosztownościami, a kiedy obce oddziały zbliżyły się do miasta, zostały ostrzelane z będących na zamkowym stanie hakownic oraz półfuntowych dział. Cztery miesiące po tym wydarzeniu, w styczniu 1588 Max przebywał przez kilka dni na terenie zamku, lecz wtedy już jednak w mało dla siebie zaszczytnej roli jeńca wziętego do niewoli przez Jana Zamoyskiego. Po ustaleniu warunków uwolnienia książęcego zakładnika, we wrześniu 1588 roku wywieziono go na punkt graniczy a następnie w towarzystwie panów niemieckich i pod strażą polskiej husarii zmuszono do złożenia przysięgi, że na wieki wieków zrzeka się on prawa do Rzeczypospolitej i jej korony. Pół roku później podpisano bytomsko-będziński układ między Habsburgami a nowym królem Zygmuntem III Wazą. Na pamiątkę tego historycznego wydarzenia wmurowano na zamku okolicznościowy kamień.
Pożar z 1616 oraz zniszczenia dokonane przez oddziały szwedzkie w 1655 wyznaczają kres dotychczas sprawnie rozwijającemu się gospodarczo ośrodkowi będzińskiemu i jego wcześniejszej świetności. I choć sam zamek zgodnie z decyzją sejmu z roku 1616 został odbudowany: Zamek będziński, iż jest przez ogień zniszczony, a na nim jako na pogranicznym wiele zależy, na którego restaurację [...] Dębiński krakowski podstoli, starosta nasz niemały uczynił; tedy naznaczamy owych rewizorów do oszacowania takowego nakładu [...], to wydaje się, że restauracja ta ograniczyła się zaledwie do wybicia większych otworów okiennych i niekompletnej naprawy istniejącej zabudowy. Zrujnowaną oraz spaloną przez Szwedów twierdzę tak w 1657 opisują lustratorzy królewscy: Zamek w Będzinie na wydatnym miejscu trzema murami opasany. W pierwszym ambicie drewniane budynki, pokojów trzy, także stołowa izba porządnie naprawne, pod nimi izdebki duże [...], i te naprawne. Górny zamek we dwu murach [...] ma kryte pokoje i izby, ale te per iniuram belli moderni zgrupowane. Przy zamku wieża ad ortum solis fossy in mensae altitudinis i wały potężne. Częściowo odremontowaną warownię odwiedził w dn. 20 sierpnia 1683 Jan III Sobieski. Stało się to przy okazji jego spotkania z generałem Caraffą, posłem austriackim cesarza Leopolda, błagającym króla, by ten ruszył z odsieczą na ratunek Wiednia przeciwko najazdowi tureckiemu. Ostatnimi polskimi władcami, którzy zatrzymali się w Będzinie byli: August II Mocny w dniu 15 września 1696 oraz Stanisław August w II połowie XVIII wieku.
Po roku 1775, po zniesieniu starostw, majątek będziński na podstawie licytacji wziął w dzierżawę Stanisław Mieroszewski herbu Ślepowron. Powierzone jego pieczy dobra niemiłosiernie eksploatował, łupiąc chłopów, mieszczan i Żydów, nie dbając przy tym ani o miasto, ani o zamek. Opuszczona budowla z czasem coraz bardziej niszczała i kiedy w 1825 roku walący się niespodziewanie fragment muru przygniótł ze skutkiem śmiertelnym przypadkowego przechodnia, komisarz obwodowy olkuski niejaki Lazański nakazał rozebrać ruiny do fundamentów. Na szczęście zabrano się do tego bardzo opieszale i zanim polecenie wykonano, władze w Warszawie zarządziły przeprowadzenie rejestracji wszystkich zabytków na obszarze Królestwa Polskiego, nakazując jednocześnie ich pilną ochronę. Tenże więc sam urzędnik, który wprzód polecił wyburzyć warownię, przysłał do burmistrza miasta Będzina nowe pisemko przykazując jemu [...] pod osobistą najsurowszą odpowiedzialnością dopilnować oraz czuwać, aby ten starożytność w niczym bynajmniej nie był uszkodzony [...]. W 1833 komisarz Banku Polskiego Edward hrabia Raczyński podczas swojego pobytu w mieście zachwycił się malowniczym położeniem zamku i postanowił go odbudować, a potem przeznaczyć na siedzibę staszicowskiej szkoły górniczej. Sporządzenie odpowiednich planów i nadzór nad restauracją zabytkowego gmachu Raczyński powierzył osiadłemu w Krakowie włoskiemu architektowi Franciszkowi Marii Lanciemu. Ten wykonał trzy projekty rekonstrukcji: wedle pierwszej koncepcji zamek przypominać miał francuski średniowieczny kasztel z licznymi fantazyjnymi wieżyczkami i stromymi dachami, a według dwóch pozostałych (zbliżonych) nawiązywał formą do renesansowej architektury włoskiej. Ze względu na dużą liczbę obcych naleciałości żadna z powyższych propozycji nie uzyskała akceptacji, w związku z czym Lanci sporządził projekt czwarty, oszczędniejszy, pozbawiony ozdób, prosty w konstrukcji i surowszy w swym wyrazie - i według niego warownia została odbudowana. Na jego podstawie wybito w średniowiecznych murach ślepe strzelnice, celem uzyskania większych powierzchni z lekka zredukowano grubość ścian wieży czworobocznej, wprowadzono także duże, obramowane ceglanymi opaskami okna i wybitnie obniżono wieżę cylindryczną, której szczytową partię ozdobiono machikułami.
Pomimo zrealizowanej odbudowy koncepcja uruchomienia szkoły głównej w murach twierdzy wkrótce upadła, a gmach przeznaczono na salę modlitw sprowadzonych do Dąbrowy kilkudziesięciu saksońskich górników. Po przeniesieniu kaplicy na teren miasta w zamku umieszczono szpital, a że średniowieczny obiekt kompletnie się do tego nie nadawał, szpital wkrótce zlikwidowano i około roku 1850 zamek ponownie zaczął popadać w ruinę: w ogóle gmach ten, zbyt powierzchownie i nie dość trwale wyrestaurowany, jeżeli dłużej będzie opuszczony, prędko straci ślady ostatniego odnowienia, już teraz szmaty cynku z dachów walają się po dziedzińcu, a rumowisko sypie się zewsząd; mnóstwo łat, krokwi, belek pułapów i podłóg zerwanych zapełnia w dziwnem pozamieszaniu i spiętrzeniu od dołu do góry wnętrze starych Kaźmirowskich murów. Kiedy części drewniane zamku zgniły lub też zostały rozebrane przez mieszkańców miasta na opał, proces jego destrukcji był powolniejszy. Wzniesiony z kamienia i spojony silną zaprawą stał dostojnie, z daleka przyciągając wzrok ciekawych jego wiekowej tajemniczości tak silnie, że z całego Zagłębia, a nawet z odleglejszych stron kraju organizowane były wycieczki w celu zwiedzania malowniczych zwalisk. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości mieszkańcy zawiązali w 1928 Towarzystwo Opieki Nad Górą Zamkową z zamiarem odbudowy warowni. Na zlecenie Towarzystwa ceniony restaurator Wawelskiego Wzgórza Adolf Szyszko-Bohusz sporządził koncepcję jej rekonstrukcji, jednak ze względu na zbyt silne w nim nawiązania do architektury niemieckiej i brak funduszy pomysł upadł. Po II wojnie światowej ponownie podjęto próby naprawy średniowiecznych umocnień i po wielu perturbacjach udało się je zrekonstruować w latach 1952-56. Zamkowi narzucono wówczas obecny wygląd i umieszczono w nim muzeum.
Zamek w Będzinie -
Dojeżdżając koleją żelazną do Dąbrowy, z daleka widzieć się dają wysokie wzgórza, a na nich jakby w obłokach zawisłe, bielejące się świątynie i szare ruiny zamków starożytnych. Taką jest niemal wszędzie urocza i pełna pamiątek historycznych okolica olkuska, rozpoczynająca się od tej strony odwiecznym Bendzinem, co niegdyś był miastem ludnem i bogatem, a dziś brudny, z biednych chatek złożony, smutnie przegląda się w czystym krysztale wód rzeki Czarnej Przemszy, wężykowato pod stopami jego płynącej. Miasto założył Kaźmirz Wielki w roku 1358, obdarzył przywilejami i na silną warownię zamienił. Część potężnych murów opasujących go w około stoi dotąd jeszcze, przy wjeździe do Dąbrowy, służąc za podporę dla mnóstwa drobnych lepianek i klitek teraźniejszy Bendzin składających. Jedyną tylko pozostałością z dawnej warowni jest górna jej część, co malowniczo sterczy na krańcu długo, jak wal olbrzymi, ponad Przemszą, ciągnącego się wzgórza. Jest to ów zamek bendziński co na skalistej górze od strony zachodnio-północnej wznosi się nad miastem, a którego opis i wizerunek w obecnym jego stanie podajemy. [...]
[...] Kilkadziesiąt kamiennych stopni prowadzi do jedynej bramy w murze opasującym szczyt góry; wysokość tego muru w niektórych miejscach ledwie 7 do 8 łokci wynosi. Przebywszy bramę, idzie się znowu po kamiennych schodach na dziedziniec zamkowy. Czworoboczny dwupiętrowy budynek, blachą cynkową pokryty, ogromna okrągła wieża z blankami, całość teraźniejszego zamku stanowią. W gmachu na dole i na piętrze znajdują się cztery obszerne sale, wieża zaś wewnątrz jest zupełnie pusta i niewykończona. Zewnątrz umieszczone schody prowadzą do pierwszego piętra, na drugie trzeba się piąć po drabinie. Pomost drewniany wiedzie z pierwszego piętra ponad głęboką fosą na mur zamkowy, skąd znowu furtką na zewnątrz wyjść można. Przybyłemu na drugie piętro, z okien prześliczne odsłaniają się okolice. W ogóle gmach ten, zbyt powierzchownie i nie dość trwale wyrestaurowany, jeżeli dłużej będzie opuszczony, prędko straci ślady ostatniego odnowienia. Już teraz szmaty cynku z dachów walają się po dziedzińcu, a rumowisko sypie się zewsząd; mnósto łat, krokwi, belek, pułapów i podłóg zerwanych zapełnia w dziwnem pozawieszaniu i spiętrzeniu od dołu do góry wnętrze starych Kaźmirowskich murów, w poważnej swej nienaruszonej sile. Pod całym zamkiem mają się znajdować przepyszne piwnice, w których dotąd według utrzymującego się podania miejscowego ludu, pokutujące duchy zamieszkują, strasząc w nocnej porze przechodniów. Liczne tu o nich krążą legendy, ubarwione bujną, przesądem rozkołysaną wyobraźnią. Gdyby je kto zebrał, mógłby do niejednej powieści dostarczyć zajmującego materiału - "Tygodnik Ilustrowany, 1876 (pisownia oryginalna".
Najstarszą budowlą murowaną, wzniesioną w obrębie drewniano-ziemno-kamiennego grodu, była wieża cylindryczna zbudowana na fundamencie zbliżonym do kwadratu. Ustawiona w eksponowanym miejscu od strony największego zagrożenia miała zwieńczenie wykonane z zendrówki (przepalona na ciemny kolor cegła), charakterystycznej dla budowli tego typu w okresie panowania Kazimierza Wielkiego (np. Olsztyn, Chęciny). Wnętrze wieży podzielone było na cztery główne poziomy: w dolnym, najwęższym mieściło się piwniczne więzienie, do którego spuszczano więźniów po sznurach, natomiast na kondygnacji trzeciej znajdował się gotycki otwór wejściowy połączony z powiązaną z murem przyporą. Średnica budowli wynosiła 10,7 metra przy grubości murów w przyziemiu dochodzącej do 4 metrów - nieznana jednak pozostaje jej pierwotna wysokość oraz sposób zadaszenia. W kolejnej fazie postawiono w części południowo-wschodniej czworoboczną pięciokondygnacyjną wieżę, do której w późniejszym stadium rozbudowy przystawiono budynek mieszkalny. Murowana z łamanego wapienia i posadowiona na skalnym podłożu wieża czworoboczna pełniła funkcję typowej konstrukcji mieszkalno-obronnej. Wzniesiono ją na rzucie zbliżonym do kwadratu o wymiarach zewnętrznych 8,5x9 m i zmienną, zmniejszającą się ku górze grubością murów. Ściany wieży od strony wschodniej oraz od południa spełniały równocześnie funkcję murów obwodowych i wchodziły w ciąg linii umocnień, a najwyższa kondygnacja zakończona była urządzeniami obronnymi w postaci blanek, hurydycji albo machikuł, które nie dotrwały do naszych czasów, ulegając przekształceniom podczas XIX-wiecznej rekonstrukcji. Zabudowę dziedzińca uzupełniał przylegający do wspomnianej wieży 3-piętrowy budynek mieszkalny o wysokości 20 metrów, niezachowana do dziś baszta bramna oraz wzniesiony w XIX wieku wzdłuż muru wschodniego między wieżą cylindryczną a czworoboczną dom mieszkalny - we wcześniejszym okresie na przestrzeni tej mógł znajdować się gmach pełniący rolę kaplicy. Zamek wysoki otoczony został dwoma obwodami murów kamiennych rozdzielonych suchą fosą. Ograniczone trzecim obwodem murów, sprzężone z zamkiem wysokim oraz miejskimi murami podzamcze posiadało charakter gospodarczo-militarny i składało się z dwóch wież: czworobocznej oraz bramnej z usytuowanym od północy przedbramiem.
Starannie odrestaurowany zabytek budzi powszechny zachwyt piękną surową formą i duże zdziwienie nietypową lokalizacją: przy ruchliwej szosie, w sąsiedztwie kamienic i w tle szarych blokowisk stoi zamek jak z bajki, zadziwiająco geometryczny i w podejrzanie dobrej kondycji. Obecnie mieści się tutaj oddział Muzeum Zagłębia z bogatą kolekcją dawnej broni białej, miotającej, palnej i uzbrojenia ochronnego. Zobaczyć możemy głównie broń zachodnioeuropejską różnych typów z okresu XV-XIX wieku, arkebuzy, muszkiety, armatki, karabiny skałkowe, luksusowe strzelby myśliwskie i sportowe, a także pokaźną ekspozycję maleńkich, ale autentycznych pistolecików. Z broni białej warto zwrócić szczególną uwagę na XVI-wieczne masywne miecze dwusieczne, rapiery, pałasze i tasaki, a przede wszystkim na najstarszy i najcenniejszy obiekt działu militariów - wczesnośredniowieczny miecz polski znaleziony w 1949 na starym cmentarzysku w Grodźcu. W skład prezentowanego uzbrojenia ochronnego wchodzą hełmy, tarcze, zbroje i kolczugi, w tym m.in. średniowieczne szyszaki, przyłbice i szturmaki, fragmenty włoskiej zbroi kopijniczej z końca XVI wieku, kompletną zbroję pikinierską z 1600 roku, jak również bardzo interesujący akcent wschodni w postaci oryginalnego hełmu samurajskiego typu Hoshikabuto oraz dekoracyjnej japońskiej strzelby lontowej. Obok starej broni w oddzielnych salach mieszczą się wystawy poświęcone historii wojska polskiego okresu międzywojennego oraz dziejom samej warowni.
Muzeum zamkowe otwarte jest codziennie oprócz poniedziałków - godziny otwarcia i ceny biletów znajdują się poniżej. Dobrze wyposażona w pamiątki i literaturę kasa szczęśliwie mieści się w czworobocznej wieży, w związku z czym zupełnie za darmo można zdobyć dziedziniec i pospacerować sobie między murami. Za fotografowanie wnętrz trzeba niestety płacić: za 10 zł otrzymuje się fakturę VAT (!) i plakietkę do wiadomości licznego i miłego personelu. Osobny bilet obowiązuje na wieżę - rozciąga się stąd intrygujący widok na otaczający nas industrial: huty, kopalnie i blokowiska - dla przyjezdnego raczej egzotyczny. Zamek w Będzinie stanowi ważny ośrodek kulturalny miasta; odbywają się tutaj spotkania plenerowe, turnieje rycerskie, targi staroci i organizowane przez Bractwo Kurkowe zabawy z bronią. Zabytkiem opiekuje się Bractwo Rycerskie Zamku Będzin.
DOJAZD:
Warownia stoi na obszarze silnie zurbanizowanym i w związku z tym dojazd jest łatwy i posiada wiele alternatyw. Zespół warowny znajduje się kilkaset metrów na wschód od trasy E75 Katowice-Warszawa i nieco na północ od drogi E40 prowadzącej do Krakowa. Można tutaj dojechać tramwajem z Sosnowca (linia 21, 27), Dąbrowy Górniczej (21, 22, 25) albo Czeladzi (25), autobusem z Katowic (40, 800, 807) lub pociągiem. W tym przypadku po wyjściu ze stacji (jej zachodnią stroną) należy skręcić w prawo w ul. Małachowskiego, a potem do końca, aż do skrzyżowania z al. H.Kąłłątaja. Na skrzyżowaniu odrobinę w lewo i już jesteśmy na miejscu. Pod zamkiem znajduje się niewielki parking, w sytuacji krytycznej auto zostawić można na obszernym placyku po drugiej stronie rzeczki.
Literatura :
1. W. Błaszczyk: Będzin przez wieki, Poznań 1982
2. B. Guerquin: Zamki w Polsce, Arkady 1984
3. I. T. Kaczyńscy: Zamki w Polsce południowej, Muza SA 1999
4. L. Kajzer, J. Salm, S. Kołodziejski: Leksykon zamków w Polsce, Arkady 2001
5. B. Szyndler: Ikonografia zamku w Będzinie