Niedziela, piękna pogoda, jesteśmy trochę zmęczeni prowadzonym w domu remontem. Dochodzimy jednak do wniosku, że najlepszym odpoczynkiem będzi jakaś ciekawa wycieczka. Po krótkiej dyskusji postanowiliśmy zobaczyć rezerwat przyrody nieożywionej KAJASÓWKA. Zabraliśmy więc naszą towarzyszkę czworołapą, wsiedliśmy do samochodu i dalej zwiedzać. Kiedy dojechaliśmy do parkingu przy Kajasówce stwierdziliśmy, że po pierwsze jest tam za dużo samochodów a po drugie nie bardzo chce nam się wędrować. W związku z tym postanowiliśmy jechać dalej i zobaczymy dokąd nas droga zaprowadzi. Zaprowadziła nas do Czernichowa małej miejscowości nadwiślańskiej przez którą już kiedyś przejeżdżaliśmy, ale było to bardzo dawno i od strony Krakowa przez Liszki. Cicho, spokjnie bez tłumów, można tu odpocząć. Ale żyłka turystyczna nakazała nam zobaczyć co w tym Czernichowie jest. Nie jest za dużo ale ciekawie. Po pierwsze prom na przeprawie przez Wisłę. Po drugie zespół palacowo-parkowy, w którym mieści się najstarsza szkoła rolnicza w Polsce. W szkole tej uczył w latach 1884-1898 dr Franciszek Stefczyktwórca spółdzielczości oszczędnościowo-pożyczkowej (SKOK Stefczyka). Informuje o tym tablica na jednym z budynków. Park nie jest zbyt duży ale znajdują się w nim stare i ciekawe drzewa. Obok parku znajduje się stadnina koni. Niewątpliwą atrakcją turystyczną jest zabytkowy kościół wzniesiony przed 1440 r. Niestety nie mogliśmy go zobaczyć od wewnątrz gdyż jak większość kościołów był zamknięty. Przy wejściu na schody kościelne znajduje się pomnik Franciszka Stefczyka. Kościół był trzykrotnie przebudowywany.Po obejrzeniu zabytków i ciekawostek poszliśmy do miejscowego baru na dobrą kawę po drodze zapoznając się z opisem umieszczonym na przystanku autobusowym. Z opisu tego dowiedzieliśmy się, że Czernichów leży na szlaku pielgrzymek Maryjnych. Na tablicy podane są przebiegi szlaków pielgrzymkowych. Po wypiciu kawy wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do miejscowości Poręba Żegoty do również zabytkowego kościoła. Ale mieliśmy małego pecha. Kościół był dostępny bo odbywała się Msza św. ale wnętrze jest w remoncie. Wracając do domu wstąpiliśmy do skansenu w Wygiełzowie do karczmy "Zagroda" na obiad. I tutaj zwróćcie uwagę miłośnicy zwierząt. Nasza Majka dostała miskę wody do popicia. Tak więc turyści ze zwierzętami omijajcie Starą Karczmę w Dolinie Wiwlkiej Puszczy gdzie nie lubią zwierząt (pisałem o tym w relacji z wycieczki pt."Beskid Mały" ale w karczmie "Zagroda" w Wygiełzowie możecie zawsze zjawić się ze swoimi pupilkami. Z tamtąd ich nikt nie wyrzuci. Po obiedzie pojechaliśmy do domu. Był już wieczór. Dzień uważaliśmy za mile spędzony.