Może nad morze? Tak, do Bobolina!
Trochę spontanicznie przyszedł mi do głowy szalony pomysł, a później udało się go zrealizować. Wyjątkowo oprócz głównego urlopu (w Dolinie Baryczy) spędziłam jeszcze tydzień nad morzem.
Gdy jedno dziecko było małe, zwiedziliśmy wschodnią część polskiego wybrzeża, gdy drugie dziecko było małe pojechaliśmy na zachód. Został jeszcze środek, bo morze jak wiadomo jest szerokie (i głębokie). W przeliczeniu na latarnie morskie brakowało mi do kolekcji latarni w Gąskach, Darłowie, Jarosławcu i Ustce. Na tym wyjeździe udało mi się wspomniane braki nadrobić.
Teoretycznie widok z każdej latarni morskiej jest podobny, ale w praktyce było z tym różnie.
W Jarosławcu ze szczytu latarni ledwie widziałam czubek własnego nosa z powodu gęstej mgły. Niby nic ciekawego nie zobaczyłam, ale wrażenie było niesamowite i raczej rzadko spotykane latem nad morzem.
Latarnia w Gąskach była najwyższą spośród odwiedzonych podczas tego wyjazdu i widok z niej był najbardziej rozległy.
W Darłowie sporo widoku zasłaniał niedawno wybudowany hotel nad samym morzem.
W Ustce bardziej niż latarnia zapadła mi w pamięć obrotowa kładka piesza, po której szliśmy z parkingu do latarni morskiej.
Poza tym córka wciąż wspomina wystawę lego, której wprawdzie nie zwiedzaliśmy, ale jedliśmy w pobliżu lody. Fragment powtarzanej w kółko reklamy „Mówi stara do starego: w Ustce jest wystawa klocków lego.” bardzo ją rozbawił i mocno utkwił w pamięci.
Oprócz wymienionych latarni zwiedziliśmy Ogrody Hortulus Spectabilis w Dobrzycy z niesamowitym grabowym labiryntem. Najlepsza zabawa polegała na tym, że ja wędrowałam labiryntem, a córa z dziadkiem obserwowała mnie z umieszczonej po środku wieży widokowej.
Będąc w Darłowie zajrzeliśmy do Zamku Książąt Pomorskich.
Wracając z Ustki odwiedziliśmy krainę śledzia, czyli Zagrodę Śledziową w Starkowie, gdzie wszystko związane jest ze śledziami. Zwiedziliśmy muzeum o tematyce śledziowej, zjedliśmy obiad (zupę rybną i szprotofrytki).
Kolejnego dnia pojechaliśmy do Doliny Charlotty, gdzie interesowały nas głównie zwierzęta i plac zabaw. Obejrzeliśmy również pokaz karmienia fok.
Ponadto dużo pluskaliśmy się w morzu, spacerowaliśmy brzegiem, obserwowaliśmy mewy, jedliśmy lody i oglądaliśmy zachody słońca.
Nocowaliśmy w domku w Bobolinie w pobliżu Dąbek.
Tak w skrócie wyglądał mój wyjazd nad morze z młodszym dzieckiem i rodzicami.
P. S. Nie wiem czy będę jeszcze zamieszczać wycieczki, bo ostatnio mam znacznie mniej czasu na tworzenie opisów. Jestem jednak przekonana, że nadal będę wyjeżdżać (w tym roku planuję Pieniny), robić zdjęcia (chyba nie umiem przestać) i czasami zaglądać na Polskie Szlaki w poszukiwaniu inspiracji. Dziękuję za czas tu spędzony i możliwość dzielenia się wrażeniami z podróży.
Bo Polska jest piękna!