O stawach w Niezgodzie, zgodzie w przyrodzie i zamku w Żmigrodzie
Rano pojawiliśmy się we wsi Niezgoda z zamiarem udania się na ścieżkę przyrodniczą Trzy Stawy.
Nie od razu wyruszyliśmy na trasę, bo na drodze stanął nam komar. Nie komary, a właśnie komar – jeden, ale za to ogromny. Pomnik komara w Niezgodzie zastanowił mnie trochę. Czyżby nielubianych owadów było w tej okolicy szczególnie dużo? Jak się później okazało komary tego dnia wcale nie były uciążliwe. Widocznie w Niezgodzie nawet z komarami można żyć w zgodzie.
Ścieżka Trzy Stawy prowadziła groblami wokół stawów.
Dębowe aleje, którymi obsadzono groble dawały przyjemny cień.
Stawy zapewniały malownicze widoki.
Otaczająca je roślinność zieleniła się na całego.
Efekty dźwiękowe zapewniały ptaki, których nie brakowało na wodzie, w powietrzu i w zaroślach.
Obeszliśmy stawy Niezgoda I oraz Niezgoda II, a potem zielone znaki ścieżki skierowały nas w stronę Stawu Starego i wzniesionej nad nim wieży widokowej.
Ten staw jest duży, mało zarośnięty i widok z wieży przypominał mi trochę jeziora augustowskie.
Jednak stada ptaków różnych gatunków, które widziałam w oddali były jedyne w swoim rodzaju. Obok siebie zgodnie przebywały żurawie, czaple, łabędzie, gęsi, kaczki, perkozy, a za nimi z trzcin wyszły dwie sarny. Dla mnie był to rajski widok.
Z wieży widokowej wróciliśmy do parkingu w Niezgodzie kończąc spacerową część dnia i zaczęliśmy zwiedzanie.
Pojechaliśmy do Żmigrodu, aby zobaczyć ruiny pałacu von Hatzfeldów. Ledwie postawiliśmy stopy (a właściwie koła samochodu) na terenie parku otaczającego pałac, powitał nas kolorowy karp. Obejrzeliśmy go z każdej strony i okazało się, że prawa i lewa strona ryby są pomalowane w różny sposób.
Następnie skierowaliśmy się do baszty wznoszącej się obok zamku, obejrzeliśmy wystawę znajdującą się wewnątrz i oczywiście weszliśmy na górę.
Popatrzyliśmy na ruiny barokowego zamku von Hatzfeldów ze szczytu baszty, a potem wróciliśmy na ziemię i udaliśmy się na spacer po dawnej budowli. Zaglądaliśmy do różnych komnat, sal i do kaplicy zamkowej.
W pałacowym parku przystanęliśmy na dłuższą chwilę i lemoniadę, a przy okazji popatrzyliśmy na piękne psy, bo przy zamku w Żmigrodzie odbywała się akurat wystawa owczarków niemieckich.
Na koniec, właściwie już w drodze powrotnej, zatrzymaliśmy się w Rudzie Żmigrodzkiej. Czekał tu na nas kolorowy karp, kolejny, który miał inny rysunek na prawym boku, a inny na lewym.
Obok karpia znajduje się Karczma Rybna (a może bardziej karp obok karczmy?) W tej karczmie zatrzymaliśmy się na obiad. Zjadłam kolejną zupę rybną i zachwyciłam się kominkiem w kształcie ryby. Karczma jest czynna tylko w soboty i niedziele i właśnie dlatego czekałam z tym fragmentem urlopowych planów aż do weekendu.
Na deser były lody i oglądanie danieli pasących się w zagrodzie przy karczmie.