Szlakiem Karpia przez Moją Wolę i Antonin do przygody w Przygodzicach
Tego dnia wyruszyliśmy z województwa dolnośląskiego do wielkopolskiego, aby zwiedzić część Kolorowego Szlaku Karpia najbardziej wysuniętą na wschód.
Ale po kolei…
Od rana pogoda była niepewna. Obserwując czy się rozpada, czy rozpogodzi wyrwałam się na krótki spacer. Przez „centrum” Rudy Milickiej doszłam do fajnego punktu widokowego zaznaczonego na mapach jako Czatownia pod Rdzawoszyim lub Wiata pod Rdzawoszyim.
Spodobało mi się, że w Rudzie Milickiej większość domów ma swoje ptasie oznaczenie, czyli obok numeru znajduje się ptak żyjący w okolicy, na każdym domu inny.
Wróciłam fragmentem jakiejś ścieżki przyrodniczej, miejscami mocno zarośniętej,
która skręciła w las przy zabytkowej gajówce
i doprowadziła mnie do terenu rekreacyjnego z placem zabaw i tramwajem (w pobliżu naszego noclegu).
W tym czasie rodzinka zakończyła poranne wstawanie i mogliśmy rozpocząć wspólne zwiedzanie.
Najpierw pojechaliśmy do Mojej Woli, gdzie znajduje się ciekawy pałac myśliwski zbudowany dla księcia brunszwicko-oleśnickiego Wilhelma w 1852 roku. Drewniany pałac na podmurówce z rudy darniowej posiada elewację z kory dębu korkowego. Niestety obecnie wygląda na opuszczony i mocno zaniedbany. Nie da się wejść do środka.
Obeszliśmy pałacyk dookoła, wróciliśmy do kolorowego karpia przy ośrodku Biały Daniel, gdzie czekał nasz samochód i pojechaliśmy dalej.
W Antoninie zaparkowaliśmy w pobliżu Jeziora Szperek z powodu kolejnego kolorowego karpia.
Stamtąd spacerkiem przenieśliśmy się do Pałacu Radziwiłłów w Antoninie. Jeszcze przed bramą zobaczyliśmy karpia, a po zrobieniu mu zdjęć weszliśmy na teren parku pałacowego.
Piękny pałac zbudowany w stylu myśliwskim kiedyś chętnie odwiedzał Fryderyk Chopin.
Dziś mieści się tu hotel i restauracja. Pospacerowaliśmy po parku angielskim oglądając pałac z każdej strony.
Kilka chwil później zmierzaliśmy już do kolejnego karpia.
W Przygodzicach oprócz kolorowego karpia zobaczyliśmy słynne bocianie gniazdo z zainstalowaną nad nim kamerą, zabytkowy Dom Ludowy i pomnik poległym za wolność w latach 1914-1918.
Na koniec pojechaliśmy do Parku Przygód Górecznik. Tu spotkaliśmy ostatniego w tym dniu kolorowego karpia i zjedliśmy obiad.
Plan zwiedzania został zrealizowany i pogoda się poprawiła. Dlatego bez pośpiechu przeszliśmy przy zagrodach z żywymi zwierzętami, baśniowymi postaciami i wymarłymi gadami. Później po prostu leniuchowaliśmy pozwalając córce do woli bawić się w strefie rozrywki.
Ostatecznie objazdówka podyktowana niepewną pogodą (nie chcieliśmy zbytnio oddalać się od samochodu na wypadek, gdyby się rozpadało) okazała się bardzo udana. Dla każdego znalazło się coś ciekawego, a niewielki deszcz (kilka razy) bardziej nas straszył niż moczył.