Śluza Przewięź + ścieżka dydaktyczna Jezioro Kalejty, czyli Kanał Augustowski+
Urlop dawno minął, lato się skończyło, a natura włóczykija dalej ciągnęła mnie do lasu, albo nad jezioro, albo najlepiej jednocześnie do lasu i nad jezioro. Pojechaliśmy do kolejnej śluzy na Kanale Augustowskim. Tym razem była to już szósta śluza od strony Biebrzy – Śluza Przewięź. Jest ona położona na 43,6 km kanału i wyrównuje różnicę poziomów 0,86 m. Została zbudowana w latach 1826-1827 pod kierunkiem ppłk. inż. Augusta Schulca.
W sezonie ta śluza należy do najbardziej uczęszczanych. Jest położona między jeziorami Białym Augustowskim i Studzienicznym, na popularnym szlaku wodnym prowadzącym z Augustowa do sanktuarium Matki Bożej w Studzienicznej. W odróżnieniu od kilku poprzednich, śluza Przewięź zachowała się w oryginalnym kształcie – ma drewniane wrota otwierane ręcznie.
W październiku przy śluzie panowała cisza i spokój, żadnych jednostek pływających nie spotkaliśmy. Drewniane wrota śluzy odpoczywały po sezonie.
Po obejrzeniu śluzy przenieśliśmy się na pobliską plażę zwaną Patelnią. Jest to piaszczysta skarpa opadająca dość stromo do jeziora Białego Augustowskiego. Latem plaża jest gęsto zaludniona, a słońce praży tu plażowiczów jak na patelni (stąd nazwa miejsca). Na górze są wiaty turystyczne i ławki, a w dole można schłodzić się w jeziorze.
Nas tym razem interesowało coś innego niż plażowanie lub kąpiel. Wokół jeziora rozciąga się Puszcza Augustowska, a przy Patelni zaczyna się i kończy ścieżka dydaktyczna Jezioro Kalejty. Wyruszyliśmy na prawie 3,5 km trasę, która przebiega przy trzech jeziorach.
Najpierw dotarliśmy do śródleśnego jeziorka Suchar. Jest ono niewielkie, schowane w zaroślach i dość tajemnicze.
Później ścieżka poprowadziła nas do jeziora Kalejty, od którego wzięła swoją nazwę. Jezioro to jest nazywane również Długim Augustowskim.
Wędrując dalej przez Puszczę Augustowską leśnymi przecinkami doszliśmy nad jezioro Białe Augustowskie.
Ostatni fragment ścieżki przebiegał nad samym brzegiem jeziora Białego i doprowadził nas z powrotem do plaży Patelnia.
Ogólnie trasa nie była długa ani trudna. Komary i inne uprzykrzacze wędrówek nie dokuczały. Chyba najedzone po sezonie poszły już spać. Jednak w pewnym momencie myślałam, że nie dojdziemy do celu, bo drogę zastąpiły nam… grzyby. Wobec takiego wysypu głównie podgrzybków i opieńków nie potrafiłam przejść obojętnie.
Dziś, opisując wycieczkę, myślę już o wigilijnym kapuśniaku z grzybami, który za kilka dni będzie przypominał mi Puszczę Augustowską i zbieranie grzybów przy Patelni.
P.S. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.