Magurski Wodospad, Diabli Kamień i pyszna rybka w Foluszu
Bez zbędnych wstępów i ociągania się pojechaliśmy do Folusza.
Planując wyjazd w Beskid Niski wyobrażałam sobie, że ścieżka przyrodnicza Folusz będzie jedną z pierwszych, na które się wybierzemy. W praktyce czekała na nas prawie do końca urlopu.
Zaparkowaliśmy przy Domu Pomocy Społecznej w Foluszu. Przy samym wejściu na ścieżkę przyrodniczą też jest parking, ale chodziło mi o to, żeby najmniej ciekawy kawałek trasy między ostatnim a pierwszym punktem ścieżki przejść na początku, a nie na końcu, kiedy do nudnego dreptania asfaltem dochodzi zmęczenie.
Ścieżka przyrodnicza Folusz ma długość około 4 km. Oznakowana jest kolorem czerwonym. Nie tworzy pełnej pętli, a chcąc dojść do punktu wyjścia i nie wracać tą samą drogą trzeba pokonać w sumie prawie 6,5 km. Na początku ścieżki jest kasa, ale my kasjera nie zastaliśmy. Może byliśmy za wcześnie.
Na trasie spotykaliśmy kolejne punkty ścieżki z krótkimi opisami. Jednym z ciekawszych jest Wodospad Magurski. Z pewnością wygląda on atrakcyjniej po wiosennych roztopach lub dużych ulewach. W słoneczny letni dzień wody w wodospadzie płynęło niewiele więcej niż z cieknącego kranu.
Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej. Wkrótce miało miejsce wyjątkowo ciekawe przyrodnicze spotkanie. Salamandra ładnie pozowała do zdjęć, spełniając w ten sposób jedno z moich turystyczno-przyrodniczych marzeń. Jak widać nie tylko złote rybki spełniają marzenia, salamandry też to potrafią 🙂.
Dotarliśmy do wychodni skalnej zwanej Diablim Kamieniem. Według legendy diabeł upuścił głaz w tym miejscu i stąd nazwa.
Diabli Kamień można obejść dookoła trasą, którą wyznaczają drewniane poręcze. Idzie się po kamieniach, korzeniach. Ogólnie równo nie jest.
Córka stwierdziła, że nie chce iść w kółko, bo zmęczona. Poszłam sama z aparatem. Wróciłam. Dziecka nie widać. Okazuje się, że poszła jednak za mną. Po chwili wróciła. Potem mąż ruszył na obchód kamienia. Córka poszła jeszcze raz z tatusiem. Wrócili. Zjedliśmy kanapki. Córka spytała, czy może iść jeszcze raz sama…. Dopiero po tym trzecim okrążeniu powiedziałam: Dość.
Wnioski:
1. Diabli Kamień ma właściwości zbliżone do placu zabaw w zakresie usuwania zmęczenia z dziecinnych nóżek.
2. Czyżby to był jakiś znak, że trzeba planować kolejny urlop w Górach Stołowych?
Po dłuższym odpoczynku (odpoczywać można siedząc na ławce lub biegając wokół głazu 😉 ) poszliśmy dalej. Ostatni odcinek trasy przebiegał wzdłuż potoku Kłopotnica.
W Foluszu napotkaliśmy Fish bar Pstrąg i Karp i postanowiliśmy z niego skorzystać. Zamówiliśmy gotową smażoną rybkę, ale dla chętnych jest tu też możliwość własnoręcznego złowienia pstrąga.
Po powrocie do Krempnej podjechaliśmy w kierunku Świątkowej do ostatniego punktu ścieżki Dobry widok, położonego najdalej od nas. Podziwialiśmy uroki Wisłoki w wieczornym słońcu.