Odrzykoń – Korczyna, czyli zamek z Zemsty i Prządki z legendy
Wracaliśmy z Rzeszowa po odwiezieniu nastolatka na autobus do domu. Cóż, nawet dzieci od małego zabierane na wyjazdy nie muszą podzielać pasji rodziców. Po drodze były ruiny zamku Kamieniec położone na styku Korczyny i Odrzykonia.
Początki zamku Kamieniec sięgają XIV wieku. W 1348 roku właścicielem zamku był Kazimierz Wielki, a w 1390 roku Władysław Jagiełło, który następnie podarował Kamieniec Klemensowi z Moskorzewa za zasługi w obronie Wilna. Potomek Klemensa Mikołaj Kamieniecki podzielił zamek między dwóch synów. Od tej pory część zachodnia i wschodnia były sprzedawane lub przekazywane jako posag niezależnie od siebie. Tak doszło do najciekawszego i najbardziej znanego fragmentu historii zamku.
Na początku XVII wieku zamek wysoki należał do Jana Skotnickiego, a zamek średni do Piotra Firleja. Obie części oddzielał mur graniczny. W sądzie toczył się spór o korzystanie z zamkowej studni, a potem o wycinkę drzew. W końcu Skotnicki przeprowadził taki remont, że woda deszczowa z zamku wysokiego spływała na dziedziniec zamku średniego. Firlej w odwecie napadł robotników i zniszczył zamontowane rynny. I znów sąd miał co robić. Dopiero po około 30 latach sąsiedzki konflikt zakończył się ślubem Mikołaja Firleja i Zofii Skotnickiej.
Dwa wieki później Aleksander Fredro ożenił się z Zofią z Jabłonowskich i w posagu otrzymał połowę zamku będącego już ruiną. Przeglądając archiwa zamkowe trafił na dokumenty dotyczące sądowych sporów. A później napisał Zemstę… Podobieństwo osób i zdarzeń jest jak najbardziej nieprzypadkowe. Skotnicki został przedstawiony jako Rejent Milczek, a Firlej jako Cześnik Raptusiewicz. Związek małżeński przynoszący zgodę w komedii zawarli ze sobą Wacław i Klara.
Obecnie zamek nadal jest podzielony. Zachodnia (górna) część należy do Odrzykonia, a wschodnia (dolna) do Korczyny. Nadal trwa remont murów. Widzieliśmy robotników i narzędzia. Tylko o żadnych sporach nie słychać. Na szczęście!
Wstęp na zamek kosztował nas po 10 zł od osoby. W tej cenie jest wejście na dziedziniec, słynny mur graniczny, sala tortur i niewielka wystawa, a ponadto fantastyczny widok na okolicę, bo zamek wzniesiono na wzgórzu.
Nieopodal zamku Kamieniec znajduje się Rezerwat przyrody Prządki. Można do niego podjechać samochodem, ale można też podejść czarnym szlakiem (30 min). Wybraliśmy tę drugą opcję.
Główne formacje skalne to Prządka – Baba, Prządka – Matka, Herszt i Zbój Madej.
Z Prządkami związana jest legenda. Trafiłam na różne jej wersje. Według niektórych były trzy panny, w innych dwie córki i matka. Wszystkie dziewczyny szykowały się do ślubu lub za mąż miała wyjść tylko ta, która uprzędzie najdłuższą nić. Z lenistwa nie przygotowały przędzy wcześniej czy z pracowitości nie chciały przerwać roboty? Pewne jest, że nie zaprzestały przędzenia nawet w poranek wielkanocny, tylko schowały się przed wzrokiem ludzkim na pobliskich wzgórzach. Za karę, że nie uszanowały dnia świątecznego, zostały zamienione w głazy.
Trochę zaczęła nas straszyć burza. W Rzeszowie grzmiało, w Krośnie grzmiało, a pośrodku, czyli nad nami, wciąż było spokojnie. Tylko echo grzmotów niosło się z oddali. Deszcz jakby nie mógł się zdecydować czy nas zmoczyć czy nie. Kilka razy wyjmowałam kurtki z plecaka i znów chowałam. Ta pogodowa niepewność spowodowała, że obejrzeliśmy Prządki w sporym skrócie i w przyśpieszonym tempie. Chciałoby się podejść jeszcze kawałek dalej do kolejnych skałek, zajrzeć w więcej skalnych zakamarków, ale woleliśmy szybciej znaleźć się w pobliżu zabudowań i samochodu.
Wróciliśmy na parking przy zamku (płatny 5 zł, miejsca nie brakowało, ale niektórzy woleli parkować na poboczu i tak wąskiej drogi). Przy parkingu działa restauracja Mocium panie. Kuchnia na zgodę. Pizza ma tu ciekawe nazwy nawiązujące do Zemsty Fredry.
Oprócz pizzy zamówiliśmy żurek, cepeliny i schabowego. Wszystko bardzo nam smakowało, zwłaszcza, że jedliśmy zmęczeni po pieszej wycieczce i z pięknym widokiem na ruiny zamku.
Po powrocie do Krempnej, wieczorem poszliśmy nad zalew na Wisłoce. Zalew jest raczej zamulony i do kąpieli się nie nadaje, ale można po nim pływać rowerem wodnym albo kajakiem. Podobno w przyszłości obok ma powstać basen pod chmurką, prace trwają. Na razie korzystaliśmy tylko z ładnych widoków i spokojnych spacerów.