Janowiec na dobry początek urlopu
Byliśmy nad morzem, byliśmy nad jeziorem, przyszła kolej na góry. Od nas w góry jest daleko i zapowiadała się długa podróż, więc postanowiliśmy podzielić ją na dwie części, a przy okazji zobaczyć coś po drodze.
Na jeden nocleg zatrzymaliśmy się w Janowcu w hotelu Kazimierski Zdrój. Hotel położony jest kawałek od centrum Janowca, troszkę na uboczu, w otoczeniu lasu. Bardzo blisko od niego do przeprawy promowej Janowiec - Kazimierz Dolny.
W czasie kiedy nasi panowie wybrali się na strzelnicę (podobno fajna, wrócili zadowoleni), ja i córka poszłyśmy na spacer do promu. Kiedyś kilka razy chcieliśmy z tego promu skorzystać bywając w Kazimierzu Dolnym, ale zawsze były jakieś przeszkody sprawiające, że prom nie pływał. Teraz gdy nie był nam potrzebny, kursował w najlepsze. Przynajmniej sobie popatrzyłyśmy na prom, statki pływające po Wiśle i kamieniołom na drugim brzegu.
Później razem poszliśmy zwiedzać Janowiec. Z okolic hotelu i promu do zamku i centrum Janowca można dojść asfaltową drogą, którą przyjechaliśmy, ale można też fantastyczną ścieżką położoną na wysokiej nadwiślańskiej skarpie. Wejście na nią z dołu, z asfaltu dość łatwo przegapić, choć biegnie tędy zielony szlak. Za to gdy już się wejdzie na ścieżkę, to nie sposób z niej zejść, bo wokół rosną tarniny, głogi, dzikie róże i mnóstwo innych roślin, które razem tworzą kłujący gąszcz nie do przebycia.
Po wejściu na górę skarpy mieliśmy przed oczami dolinę Wisły, a oglądając się lekko za siebie widzieliśmy jak na dłoni najbardziej rozpoznawalne punkty Kazimierza Dolnego. W popołudniowym słońcu wyglądało to pięknie.
Gdy dotarliśmy do ruin janowieckiego zamku, było za późno na zwiedzanie wystaw wewnątrz zamku, ale mogliśmy jeszcze wejść na dziedziniec i krużganki, które w sezonie są dłużej dostępne dla turystów.
Zamek w Janowcu pierwotnie został wzniesiony przez Firlejów na początku XVI wieku. Później należał między innymi do Tarłów i Lubomirskich. Kilkakrotnie był przebudowywany i rozbudowywany, zanim zaczął popadać w ruinę.
Część zamkowych murów jest pomalowana w charakterystyczne biało-czerwone pasy, a z krużganków roztaczają się piękne widoki. Przewędrowaliśmy wszystkie poziomy krużganków, pozaglądaliśmy w różne zakamarki i porobiliśmy zdjęcia.
W pobliżu zamku znajduje się niewielki skansen. Nawet nie wiem czy był jeszcze czynny, bo wygrała propozycja pójścia do centrum Janowca na lody. Przy okazji zobaczyliśmy kościół św. Stanisława i św. Małgorzaty w Janowcu, należący do szlaku renesansu lubelskiego.
Zanim wróciliśmy do hotelu, już się ściemniało, a następnego dnia po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę.