Ścieżki donikąd – część II Załęczański Park Krajobrazowy (Żabi Staw, Troniny)
Kolejna część majówki również w nie najgorszym wydaniu. Tym razem nie planowany wcześniej wyjazd. Pomysł spontaniczny. Jest godzina 15, wsiadamy i jedziemy – dzień nie taki krótki, nawet lepiej – moje jedne z ulubionych łąk będę mogła sfotografować, gdy słońce będzie już obniżone. A gdzież to te moje ulubione łąki? To oczywiście teren Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Najpierw podjeżdżamy do Bobrownik, ponieważ mamy maj więc można się spodziewać żabich chórów i nie zawodzą nas – chóry rozbrzmiewają pełną żabią piersią. Niestety żaden śpiewak nie chce się nam przedstawić. Do tego ciężko byłoby coś wypatrzyć w zaroślach jakie rozpanoszyły się na powierzchni stawu.
Otacza nas mnóstwo kiełkującej roślinności, a ponad głowami szybuje (prawdopodobnie) sokół.
Jest godzina 16 gdy się tu pojawiamy, chwila czasu mija w tym miejscu – nie chcemy się spieszyć, dlatego w okolicy Granatowych Źródeł lądujemy dopiero ok. 17:30,
ale jeszcze dobre dwie godziny do zachodu słońca więc nie ma się co martwić – jest dość czasu i na spacer i na zdjęcia. Pogoda nie zawodzi, zachód słońca – również, czego dowodem niech będą zamieszczone kadry (z racji tak pięknych warunków, zdecydowałam się też zamieścić tą relację jako samodzielną, choć początkowo w planie miałam połączyć ją z Doliną Warty – szkoda mi jednak tych wszystkich kadrów, które cieszą oko).
Nie odpuszczam i mając zachodzące słońce jak na dłoni – wykonuję całą sesję kolejnych etapów jego wędrówki aż do całkowitego zniknięcia na horyzontem.
Panująca w tym miejscu cisza, spokój, harmonia przyrody i do tego kolory opuszczającego nas dnia pozwalają na naprawdę porządne wytchnienie od miejskiego zgiełku.