Rezerwat Przyrody "Parkowe" i pustynia Siedlecka
Dzień dobry. Chciałbym przedstawić wycieczkę po rezerwacie przyrody Parkowe. Jak się państwo sami domyślacie jest to miejsce dla ludzi lubiących przyrodę, ze względu na wszechobecne lasy. A za atrakcje tu można uznać mnóstwo ostańców skalnych. Tak jak przystało na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Rezerwat znajduje się bliżej Częstochowy, niż Krakowa, czyli w północnej części Jury.
Przybywając w takie miejsce aż czuć tą dziką naturę, że tak powiem. I nie mam tu na myśli zbierania grzybów w lesie, tylko charakterystyczne klimaty dla tego rejonu Polski. Idąc tak jak większość turystów tego dnia można przy okazji podziwiać różnej wielkości jurajskie skały. Jedne większe, inne mniejsze. Plus płynące źródełka. Ja miałem okazję przejść koło tzw. przystanku czwartego, czyli źródła Spełnionych Marzeń. Wędrując tak sobie oczywiście doszedłem do Bramy Twardowskiego, jednego z najbardziej charakterystycznych ostańców tego rejonu. Ale to nie koniec wycieczki, ponieważ po drodze można napotkać tabliczki z wyznaczonymi kierunkami, tak jak w górach. Tego dnia interesował mnie szlak zielony prowadzący na Siedlec. Kontynuując wędrówkę wyszedłem w pewnym momencie z rezerwatu w dziki las. To właśnie miałem na myśli, mówiąc o charakterystycznych zapachach. Dosłownie czysty las, nieskalany działalnością człowieka. A wystarczyło przejść przez ulicę. Mało wychodzone ścieżki. Turystów w tym miejscu również było bardzo niewielu. Raz napotkałem tylko jednego tatę ze swoim synem, których drugi raz zobaczyłem na samej pustyni. A tak, ani żywego ducha poza mną. Kiedy już ostatecznie dotarłem na miejsce, w końcu mogłem zrobić jakiś dłuższy postój. Popodziwiać krajobrazy roznoszące się na okolicę. Część pustyni rozciąga się na wzniesieniu, czyli można to uznać za dobry punkt obserwacyjny. W tej części Jury można zauważyć przewagę lasów iglastych. Dodatkową atrakcją na pustyni była jazda na quadach i motocyklach przystosowanych do jazdy po takim terenie.
Oficjalnie nadszedł czas na powrót do Złotego Potoku. Przyznaję, że się zgubiłem, ale uratowała mnie pstrągarnia. Takiej wycieczki już dawno nie zaliczyłem. 30 kilometrów na piechotę, chyba, że krokomierz źle mierzy. Dlatego obranie takiej trasy na jeden dzień nazwę opcją dla odważnych. Ale widoki są tego warte. Pozdrawiam serdecznie i polecam.