Łódź jakiej nie znacie. Z glampingiem, zwierzętami i na zielono
Czy lubimy odkrywać nowe? No jasne! A można zobaczyć coś zupełnie nowego w miejscu, które na pozór znamy. Tak pokazała nam się Łódź, kojarzona z ceglaną architekturą, wielkimi fabrykami i ciekawymi loftami. Nie powiem, osobiście to miasto takim bardzo lubię, ale dziś pokażemy Wam zupełnie inną Łódź - zieloną i rodzinną. Wśród zwierząt, ale z luksusem 🙂
Kąpielisko Arturówek w Łodzi
Na północnych krańcach Łodzi, w Lesie Łagiewnickim czekają bardzo fajne tereny rekreacyjne. Idealnie nadają się na spacer, leżakowanie czy aktywny wypoczynek rodzinny. Pomysłowo zagospodarowano tu kilka zbiorników wodnych. Nad jednym powstała wypożyczalnia rowerków wodnych i kajaków. Zaś przy drugim piaszczysta plaża z leżakami i miejskim kąpieliskiem.
Na przeciwnym brzegu, do którego dojdziesz w kilka minut, jest jeszcze ciekawiej, bo czeka tu bardzo fajny plac zabaw dla dzieci, a tuż obok wodny plac zabaw i siłownia na powietrzu. Poza wypożyczalnią wszystkie atrakcje są bezpłatne. I wcale nie ma tłumów. Amelia miała radochy po pachy 😉 Na miejscu są też kolorowe budki z lodami, czy kawą, również w ciekawych wersjach smakowych 🙂
Całość otacza las, można tu spacerować do woli, jeździć na rowerze, zbierać szyszki, piknikować i co tam jeszcze wymyślicie. Po prostu chłonąć przyrodę i uciec od wielkiego miasta, jakie rozciąga się "za rogiem". To 15 minut jazdy z centrum Łodzi. Dojeżdża tu np. autobus nr 85.
A skąd nazwa Arturówek? Pod koniec XIX wieku właścicielem tutejszego majątku łagiewnickiego był August Zawisza. Założył on tutaj 2 folwarki – Marysin, nazwany od imienia jego matki Marii oraz Arturów na pamiątkę jego brata Artura straconego przez władze carskie za udział w powstaniu listopadowym. Mieszkańcy z czasem zaczęli nazywać to miejsce Arturówkiem i tak już zostało. Polecamy Wam to miejsce, gdy zawitacie w Łodzi.
Kapliczki Św. Rocha i Św. Antoniego w Lesie Łagiewnickim
Pozostajemy w Lesie Łagiewnickim, bo to ciekawe miejsce. Las Łagiewnicki to jeden z największych lasów miejskich w Europie. Ma powierzchnię około 1200 ha i jest pozostałością dawnej Puszczy Łódzkiej, która porastała tereny miasta jeszcze 200 lat temu. Przy ulicy Wycieczkowej 75 warto zobaczyć dwie barokowe, drewniane kapliczki, stojące dosłownie naprzeciw siebie. To kapliczka Św. Rocha i Sebastiana z XVIII wieku oraz kapliczka Św. Antoniego. Ta druga jest jeszcze starsza, pochodzi z XVII wieku, a dokładniej z 1676 roku i stanowi najstarszy zachowany budynek w Łodzi!
Cenne, że kapliczki są otwarte i można zajrzeć do ich wnętrz. W sezonie od 8.00 do 20.00, poza sezonem do zmroku. Wewnątrz kapliczki Św. Antoniego jest studzienka ze źródlaną wodą, uznawaną za cudowną. Wokół las i liczne ścieżki spacerowe, my spotkaliśmy nawet turystów na koniach. Ten Las Łagiewnicki to część Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich.
Kaskada Glamping wśród zwierząt
A jak konie i Park Wzniesień Łódzkich, to znak, że jesteśmy w Kaskada Glamping. Ale to fajne miejsce, wspaniałe, jak chcesz zażyć przygody na łonie przyrody! Marzyły nam się w tym roku namioty i myśleliśmy o takiej wyprawie na dziko, całą rodziną nawet z Negrą, ale nie wiem, czy jesteśmy już wszyscy na to gotowi. Na próbę wybraliśmy więc namioty w formie bardzo wygodnej 😉 Tak właśnie określa się glamping - jako luksusowy kamping. Pamiętacie, jak byliśmy na glampingu na Jurze, przy Ojcowskim Parku Narodowym? Teraz zaznaliśmy niezwykłego glampingu w Łodzi.
Poza tym, że słychać gdzieś tam szum samochodów, to w życiu byś się nie zorientował, że jesteś w wielkim mieście. Totalna wieś! Namiotów jest raptem kilka, na ogromnym terenie, wśród padoków z końmi. Toteż czujesz się swojsko i z zachowaniem prywatności. I bardzo dobrze, bo na tarasie pełen luksus, z którego warto korzystać 🙂 Jest prywatne jacuzzi, pod daszkiem, z ciepłą wodą, więc nawet deszcz by nie przeszkodził 🙂 Jest grill z ławą do biesiadowania, też do własnej dyspozycji. No i huśtawka, worek sako, leżaki... dla każdego coś fajnego. W namiocie jest wielkie, wygodne łoże (plus sofa rozkładana), wyposażony aneks kuchenny i łazienka za ścianką. Co ciekawe bez drzwi 😉 Z łóżka patrzyliśmy na stado koni z małymi źrebakami, zaś z łazienki na konia i... wielbłąda Stefana 🙂 Za grillem pasł nam się Bombel - najmniejszy ogier świata wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
Jedyny mankament tego miejsca to muchy, ale można go ogarnąć. Jest nawet specjalna paletka na miejscu, żeby sobie z tym radzić. No i poszczególne strefy na glampingu są oddzielone pastuchami, niektóre są pod prądem. To może przeszkadzać w przypadku maluszka, np. 2-latka, ale nasza niespełna 4-letnia Amelia już ogarniała temat, a dzięki temu zwierzęta nie wchodzą, gdzie chcą. Choć nasze dziewczyny chętnie by zaprosiły do namiotu bardzo przyjazne psy właścicieli 😉
No i jeszcze na koniec najlepsze - kilka kroków od namiotu jest unikalny plac zabaw, drewniany i pomysłowy. Amelia sporo czasu tam spędziła. Ale to atrakcja tylko dla niej, za to 200 metrów dalej - miejsce trochę jak z bajki - plaża nad stawem. Jest tylko dla Gości - my byliśmy sami i wieczorem i rano. O matko, jakie fajne miejsce! Dziecko ma piasek, foremki, zjeżdżalnię, więc nie marudzi! My mamy leżaki, hamaki, błogi szum fontanny ... i poza tym cisza i spokój. To rzadkość 😉 Rzadko kiedy tyle godzin spędzamy w noclegu, zwykle przyjeżdżamy późno, wyjeżdżamy wcześnie, a tutaj wykorzystaliśmy w pełni dobę hotelową, od 15.00 do 11.00. Tym bardziej, że dziewczyny coraz bardziej uczą nas zwiedzania w stylu slow. To miejsce fantastycznie się na to nadaje 🙂
Rezerwat Struga Dobieszkowska i Skansen Nagawki
Dosłownie kawałek za Kaskadą rozlewa się malowniczy staw, gdzie rozpoczyna się Rezerwat Przyrody Struga Dobieszkowska, nad małą rzeką Młynówką. Można wejść pieszo w las albo podążyć ścieżką rowerową. Na koniec zostawiliśmy sobie pewną zagadkę - Skansen w Nagawkach. Wspomnienie o nim znalazłam w książce na kampingu i od razu mnie zainteresował. Okazuje się, że to bardzo urocze miejsce pośrodku niczego, ze śliczną zabudową drewnianą i dojazdem bez asfaltu. Normalnie mieści się tu Żywy Skansen Folkloru Polskiego, z Herbaciarnią, smaczną Karczmą U Zośki i pokojami gościnnymi. Bardzo chętnie w takiej formie bym go zwiedziła, ale teraz cały kompleks jest przeznaczony dla uchodźców z Ukrainy.
Nie przeszkadza to w pięknym spacerku po terenie Skansenu. Urzeka mnie taka dawna, drewniana zabudowa, więc chętnie ją podziwialiśmy. Tym bardziej, że to nie tylko zwykłe chałupy, ale i okazałe budowle. Skansen w Nagawkach położony jest w połowie drogi między Głownem a Brzezinami, 10 km od zjazdu z autostrady A2 w Strykowie i Łyszkowicach. To około 30 minut z centrum Łodzi. Jak będziecie w tych okolicach, zajrzyjcie tutaj koniecznie!