Tatry Bialskie i Wysokie 2022r_Szeroka Przełęcz, Zielony Staw Kieżmarski, Dolina Jaworowa i Lodowa Przełęcz, Czorsztyn
Cztery dni górskiego szczęścia. Poza zwyczajową walką z czasem żeby opuścić biuro i pojechać w ogóle, to dalej same plusy.
Nie do końca prawda: bez Leny to jakoś już nieswojo, a zwyczajowy brak kondycji i perspektywa z tym związana…
W Żdiarze na Słowacji mamy bazę u zaprzyjaźnionej gospodyni. Pięknie jest, bo wszystkie sznury samochodów pędzące na weekend w góry jadą sobie gdzieś dalej, albo nawet gdzie indziej, a my tu w ciszy i spokoju będziemy oddychać górskim powietrzem napawając się spokojnym urokiem tatrzańskich krajobrazów.
2022.06.16 Żdiar – Szeroka Przełęcz - Żdiar
Plan jest, pogoda jest, więc pierwszego dnia pniemy się na Szeroką Przełęcz w Bialskich i tam w okolicy jeszcze się pokręcimy. Zawsze pierwszego dnia jest ciężej, ale ciepłe słoneczko i perspektywa widoków koi ból. Podejście 900m w górę dosyć konretne, wyciska poty, jak zawsze z podziwem chłonę zielone otoczenie, a powyżej 1500m.n.p.m. również otwierające się widoki na okolicę Żdiaru.
Pod przełęczą czekała nas niespodzianka. Kilkadziesiąt lat jeżdżę w Tatry, ale świstaki na żywo widziałem tylko raz. Znów spotkało szczęście, zaraz pod Szeroką Przełęczą mnóstwo wykopanych norek (nawet przy samych kamieniach szlaku) i cała kolonia tych zwierzątek. Tak oswojone już z ludźmi, a może też korzystające z tego że ludzie odstraszają drapieżniki mogące im zagrażać, że swobodnie baraszkowały nie przejmując się naszą obecnością. Długo obserwowałem te sympatyczne zwierzaki.
A dalej to już było królestwo pięknych widoków, tylko chłonąć i napawać się, co też namiętnie czyniliśmy.
Ciężki był powrót na dół, ale to nie przysłania całokształtu turystycznej uczty. Niewielka ilość ludzi spotkana na szlaku też cieszy.
17,0 km, 9 h 00 min. 1298 m w górę i 1298m w dół. Zaciszny rejon Tatr, piękna kraina białych skał wystających z bujnej zieloności otoczenia. Kojące oczy widoki i zaskakująco obszerne panoramy z wyżej położonych rejonów. Mnóstwo plusów, niewiele minusów. No może tylko, że tak niewielki jest obszar Bialskich :-).
2022.06.17 Biała Woda – Zielony Staw Kieżmarski – Białe Stawy – Matliary – Biała Woda
Sporo łączy tą wycieczkę z wyprawą nad nasze Morskie Oko. Jest dosyć długie dojście przez spory czas lasem, bez szerszych widoków za to w towarzystwie strumienia (na szczęście droga ta to nie asfalt). Dużo ludzi i schronisko nad wodami urokliwego górskiego jeziora. Niezwykłe piękno krajobrazów wody w cieniu potężnych ścian szczytów (zwłaszcza imponujące są zerwy Kieżmarskiego).
Dosyć zimno jak na tą porę roku i zaciągnięte chmurami góry powyżej 2000m. Oj nie mam coś szczęścia do Jagnięcego Szczytu (tam chcieliśmy docelowo wejść dzisiaj). Grześ jakoś wyjątkowo nie ciągnie do góry, tylko cosik marudzi, a i ja po wczorajszym cierpieniu na zejściu też na siłę nie będę cisnął. Ponieważ wcześnie dotarliśmy do Zielonego Stawu, to zamówiłem sobie zupkę Fazulową i daliśmy sobie godzinę na zobaczenie w którą stronę rozwija się sytuacja pogodowa.
I tak ostatecznie zmieniliśmy plan na spacer nad Białe Stawy i odwrót (no chmury na Jagnięcym to już oglądałem i raczej bardziej mnie nie interesują teraz). Ogólnie z czasem okazało się że to była dobra decyzja, bo zaczęło jeszcze lekko popadywać i dopiero przed wieczorem się ostatecznie rozpogodziło.
16,5 km, 8 h 00 min. 784 m w górę i 790 m w dół. Grześ był zachwycony tą trasą. Rejon Zielonego Stawu Kieżmarskiego to perełka, a nasza trasa dostępna dla całych rodzin. Łagodne podejścia, widoki jak trzeba, schronisko, stawy i morze zieloności dookoła. Jedynie dojście i rejon Zielonego stawu bardziej turystycznie oblegany, poza tym jak to na Słowacji, spokojnie.
2022.06.18 Jaworzyna Spiska - Dolina Jaworowa – Przełęcz Lodowa –Dolina Jaworowa – Jaworzyna Spiska
Po codziennej porcji stękań i pojękiwań przy rozchodzeniu nóg (w dodatku trzeba było wstać przed 5:00 żeby zdążyć zebrać się na autobus) znaleźliśmy się w Jaworzynie. Od początku wiedziałem, że to będzie wyjątkowy dzień. No co wam powiem, to wam powiem… piknie. Podejścia 1400m, długa dolina, ale uroda wyjątkowa. W zasadzie nie trzeba by wchodzić na samą górę, ale zatrzymać się po mniej więcej 2,5h nad strumieniem patrząc przede wszystkim na imponujący mur Jaworowych szczytów. I to i tak byłoby dla mnie efekt wow, a jeszcze znakomita pogoda się trafiła.
Wlazłem na przełęcz i ze względu na dużą jeszcze ilość śniegu po drugiej stronie grani wróciłem się (Może trochę i szkoda, ale na stromym śniegu bez czekana, czy raków lub choćby kijków nie byłoby czym hamować w razie czego. Grześ polazł oczywiście, ale jakoś specjalnie nie żałowałem, no ratownicy i tak mają dość roboty…). Na zejściu kozica ostrzegawczym szczeknięciem tuż przed moim nosem nieźle mnie wystraszyła. Trochę pozerkaliśmy na siebie z bliska, potem odeszła kawałek i dalej spokojnie się pożywiała, a ja popatrzywszy sobie ruszyłem dalej. W zejściu zgadałem się z podobnym górskim łazikiem i długa droga na dół od razu stała się krótsza, przy rozmowie czas zdecydowanie szybciej płynie. Co jakiś czas znowu pstrykałem fotki, jednak światło już pod wieczór gładsze, nie mogłem się powstrzymać :-). I tak po przejażdżce autobusem, po 19:00 piliśmy sobie piwko z Grzesiem, a złażone nóżki powoli tajały.
22,7 km, 11 h 00 min. 1438 m w górę, 1438 m w dół. Dla mnie zdecydowanie wisienka na tym wypadzie. Długo się idzie, ale widoki, ale to zróżnicowanie krajobrazu, ale ten urok, ale ten spokój szlaku z dala od głównych tatrzańskich arterii. W taką pogodę jeszcze, no sam sobie zazdroszczę teraz he he.
2022.06.19 Zamek w Czorsztynie
Niedzielny relaks w Czorsztynie. Zwiedziliśmy zamek, posiedzieliśmy nad wodą. Nawet dojazd celebrowałem bo widoki z trasy bardzo przyjemne i stawaliśmy popatrzeć na osłonecznione Tatry i Podhale.
Miały być również kajaki na Zalewie Czorsztyńskim, ale czas nam bardzo szybko przeciekał przez palce. Na koniec obiad zjedliśmy w Rabce i do domu.
Nasycony? Nieee,
oby we wrześniu jeszcze się udało na parę dni wyskoczyć w moje ukochane Taterki.