Kreta
Kreta to pełna atrakcji i bajkowych widoków największa grecka wyspa. Jedna z najchętniej odwiedzanych przez turystów. To niemal południowy kraniec Europy, pełen egzotyki. To wymarzone miejsce na wakacje i totalny reset! Wspaniałych plaż na Krecie w Grecji jest pod dostatkiem, również luksusowych hoteli z basenami i często prywatnymi plażami. A jeśli leżenie dla Ciebie to za mało, tak jak dla nas, to odnajdziesz tu wiele pięknych miejsc, które warto odwiedzić. Pokażemy Ci te najpiękniejsze. Daj się porwać naszej opowieści!
Atrakcje Krety
Rajskie plaże, krystalicznie czysta woda w kolorze lazurowym, miasta z uroczymi, wąskimi uliczkami, stare twierdze weneckie, piaskowe świątynie. To wszystko czeka na Ciebie na największej tutejszej wyspie. W Grecji, która niezwykle mocno przyciąga polskich turystów! Zobacz, co warto wybrać i zwiedzić z szerokiego wachlarza atrakcji turystycznych Krety.
Laguna Balos
Balos to dla mnie najpiękniejsze miejsce na całej Krecie, przynajmniej z tych, które udało nam się zobaczyć. Dla mnie to obowiązkowy punkt zwiedzania! To cudowna laguna, z niesamowicie turkusową wodą i jasnymi piaskami, choć więcej tu ostrych skał, niż miękkiego piasku 🙂 Miejsce jest niesamowite. Leży na zachodnim krańcu Krety, w jej północnej części. Jest dość niedostępne, prowadzi tu z Kissamos szutrowa droga wśród skał, ponad morzem. Na pewno gwarantuje podskok adrenaliny.
Odradzają ją w wypożyczalni samochodów (o czym więcej poniżej), dlatego my wybraliśmy inną opcję, myślę znacznie ciekawszą. Zorganizowaną wycieczkę połączoną z rejsem statkiem z portu w miejscowości Kissamos. Na Balos płynie się nieco ponad godzinę, z turystami z całego świata i nagle oczom ukazuje się rajska laguna, niebiańsko piękna! To zdecydowanie kreteński hit i raj na ziemi.
Możesz tu poleżeć na plaży, pospacerować czy wykąpać się. Ale polecam również przejść przez płytką zatoczkę i wejść kamiennymi schodkami na punkt widokowy. Panorama zapiera dech, naprawdę!
Na plaży są toalety, ale nie polecam. Ubikacje i gastronomia dostępne są na statku, w ramach wykupionej wycieczki jest też posiłek na statku. Podczas rejsu można zauważyć też pewną ciekawostkę, że zachodni brzeg Krety wynurza się z morskiej toni - to ten ciemniejszy fragment o wysokości około 4 metrów. Wiadomo też, że każdego roku Kreta zbliża się ciut do Afryki. Mówi się nawet, że przy większym trzęsieniu ziemi, jakie już miały tu miejsce w przeszłości, może dojść do pęknięcia wyspy na 2 części i zatonięcia wschodniej części Krety.
Wyspa Gramvousa
W ramach wycieczki na Balos z rejsem odwiedza się także bezludną dziś wyspę Gramvousa. Widać ją z Balos, to zaledwie 15 minut rejsu. W XVI wieku Wenecjanie wybudowali tutaj niezdobytą militarnie twierdzę, której ruiny możemy oglądać bezpłatnie do dziś. Piękne widoki, jakie roztaczają się z dawnej warowni to prawdziwa bajka! Najlepiej stanąć pod powiewającą flagą grecką!
Ale czy wiesz, że Gramvousa to prawdziwa wyspa piratów? W XIX wieku faktycznie piraci okradali tu statki i więzili marynarzy. Ich łupem padło ponad 150 statków. A najlepsze jest to, że zbudowali sobie tu kościół i nazwali go imieniem Matki Bożej Złodziejki. To fakt, nie bajka.
Prawdą jest też, że wody wokół wyspy pochłonęły wiele statków. Legendy mówią, że wręcz nie było możliwe do wyspy dopłynąć. Jak się okazuje, jest w nich ziarno prawdy, bo badania wykazały, że mieszają się tutaj wody trzech mórz i faktycznie statki topiły się tu każdej zimy, kiedy prądy są mocniejsze. Ostatni zatonął jeszcze w latach 70. XX wieku. Jego sfatygowany wrak widać przy brzegu. Dzieci mówią, że to statek piratów. Romantyczny dodatek do cudnej plaży, choć podobno każdego roku statek zagłębia się w morze coraz bardziej.
Dziś wyspa jest objęta ochroną Natura 2000. Rośnie tu ciekawa roślinność, m.in. pistacja, tymianek, wrzos, jałowiec czy dzika cebula. Roślinność, jak w wielu miejscach na Krecie, jest tu skarłowaciała i ostra. Dodatkowo na Gramvousie odpoczywają liczne gatunki ptaków podczas corocznej migracji do ciepłych krajów. Może i nasze polskie bociany tu czasem zalatują.
Przeczytaj też nasz przewodnik o atrakcjach Wenecji!
Różowa plaża Elafonisi
Czy słyszałeś kiedyś o różowej plaży? Tak właśnie nazywana jest plaża Elafonisi, leżąca na południowo-zachodnim krańcu Krety. To nie tylko jedna z najpiękniejszych plaż Krety, ale i całej Europy. Zrobiła na nas ogromne wrażenie! Choć może w moich oczach ciut ustępuje lagunie Balos, za to jest łatwiej dostępna, choć wcale nie tak znowu łatwo. Żeby do niej dojechać, trzeba pokonać góry, a to już jest jazda wymagająca sporej ostrożności i uwagi.
Na szczęście na całej trasie poza samą końcówką jest asfalt, więc można się tutaj wybrać samochodem z wypożyczalni i tak właśnie zrobiliśmy. To 75 km od miejscowości Chania. Nieco dla nas szokujące było to, że na miejscu czekał na nas bezpłatny parking, ogromny i sama plaża też dostępna jest bezpłatnie. Płatne są leżaki pod parasolami, gastronomia i toalety.
Ale wróćmy do samej plaży. Jest bardzo rozległa, a woda jest tutaj znów pięknie turkusowa i niezwykle czysta. A czemu ta rajska plaża nazywana jest różową? Bo przy brzegu piasek faktycznie ma zabarwienie różowo czerwone. Mówi się, że to krew kobiet i dzieci, kiedy Turcy zaatakowali Kretę. Ale spokojnie, prawdziwe wytłumaczenie tej ciekawostki jest znacznie przyjemniejszej. Po prostu drobinki kolorowych muszelek wmieszane są w jasny piasek. Robi to niesamowite wrażenie, mimo, że różowego piasku nie ma zbyt wiele.
Bardzo mi się podobało, kiedy obok innych turystów musieliśmy brodzić jak flamingi przez płytką, morską lagunę na wyspę Elafonisi. To ostoja płazów, gadów i ptaków. Ta piaszczysta ścieżka ze sznurami przywiodła mi na myśl Słowiński Park Narodowy, tylko tutaj dochodzi jeszcze cudowna lazurowa woda z kolorowym piaskiem na brzegu. To przepiękny, nieziemski zakątek
Wąwóz Topolia
Zmierzając do Elafonisi, przejeżdża się przez efektowny Wąwóz Topolia. Droga w tym miejscu jest bardzo malownicza, z jednej strony pionowa ściana w górę, z drugiej pionowa w dół. Warto zatrzymać się tutaj na chwilę, by podziwiać tę jedną z wielu na wyspie atrakcji przyrodniczych! Nie tylko po to, by podziwiać widoki. Stoją tutaj kramy z lokalnymi produktami greckimi.
Kupisz tu oliwki - w słoiczku i suszone, oliwę w wielu smakach, przepyszny ser, miód i lokalną wódkę - raki. Ale najpierw wszystkiego skosztujesz, przemiła Pani dała nam posmakować tych specjałów. Nawet kremy były, na bazie miodu, idealna ochrona ponoć od słońca.
Piramidy Komolithi
Piramidy ziemskie Komolithi to taka Kapadocja w pigułce. Wiele tutaj tego nie ma, ale latem, kiedy są suche, warto wspiąć się na górę i tam faktycznie można trochę poczuć ten klimat. Kapadocja to cudna kraina w Turcji, z takimi piramidkami ze skał wulkanicznych, coś wspaniałego. Byliśmy tam 17 lat temu i mega dobrze wspominam to do dziś, dlatego polecam będąc na Krecie zaznać choć nieco tego klimatu. Piramidki Komolithi znajdują się blisko głównej drogi z Kissamos do Wąwozu Topolia. To niemal po drodze, gdy jedziesz do różowej plaży Elafonisi.
Rethimno
Rethimno to miejsce dla nas szczególne. Po pierwsze mieszkaliśmy zaledwie 5 km od tego miasteczka, a po drugie wypad do Rethimno to była nasza pierwsza wycieczka na Krecie. Nic więc dziwnego, że tak nas ujęło i mamy do niego sentyment. To zresztą jedno z najładniejszych jeśli nie najładniejsze miasto na wyspie. Te śliczne, wąskie i urokliwe uliczki pełne kwiecia i knajpek. To, co mi się bardzo na Krecie spodobało, to kolory. Grecy nie boją się ich używać. Nie tylko kwiecie, ale kolorowe donice, gustowne szyldy, okiennice, malowidła.
To wszystko sprawia, że jest tu nie tylko ładnie, ale też przyjemnie i wesoło. Ktoś napisał mi w mediach społecznościowych, że Kreta to tylko woda, pustynia i pustynia. I może jest w tym trochę prawdy w terenach niezamieszkałych, ale przy zabudowie jest zupełnie inaczej, miasteczka i ogródki nie przypominają pustyni, są często zadbane i pełne roślinności, której albo nie znamy, albo możemy mieć ją tylko w domach z powodu naszej zimy.
A wracając do starego miasta Rethimna, wśród uliczek odnajdziesz wenecką fontannę Rimondi z uroczymi korynckimi kolumnami oraz meczet Nerandzes będący pamiątką po tureckim panowaniu na wyspie. Najbardziej zachwyca tu jednak wenecka twierdza z XVI wieku, górująca nad portem. Polecam Wam ją odwiedzić, mimo, że wstęp jest płatny - 4 euro od osoby (maj 2022).
To największa twierdza wenecka na Krecie, teren jest bardzo rozległy i kryje kilka ciekawych zabudowań, w tym uroczą, maleńką cerkiew czy charakterystyczny meczet sułtana Ibrahima z kopułą widoczną z daleka, nawet z autostrady. Z twierdzy widać też w tle magiczne ośnieżone szczyty Gór Białych. Towarzyszyły nam niemal cały czas podczas naszych wakacji na Krecie, bo widać je z wielu miejsc wyspy.
Chania
Chania to swoiste serce Krety Zachodniej. To tutaj się wszystko zaczyna, bo na Półwyspie Akrotiri znajduje się lotnisko. Jest to drugie co do wielkości miasto całej wyspy, po Heraklionie, leżącym na Krecie Wschodniej. I jak Chania jest sercem Krety, tak sercem Chanii jest stary port wenecki.
To cudowna zatoczka, bardzo malownicza i przyjemna na spacery, z licznymi knajpkami. Jest tu również marina i port. Turystów wożą konne bryczki, które ślicznie prezentują się na tle tafli wody i piaskowej latarni morskiej. W centralnej części deptaka stoi przyozdobiony licznymi kopułami meczet janczarów z XVII wieku.
Chania może poszczycić się starożytnym rodowodem. Spacerując po starym mieście Chanii warto odkryć fundamenty minojskich zabudowań. Są one opisane na tablicach, na szczęście czasem też po angielsku. Bo w wielu miejscach na Krecie znajdujemy opisy tylko po grecku, co niestety stanowi duży problem.
Lazurowa zatoczka Seitan Limania
Wkraczamy we wspomniany Półwysep Akrotiri. To bardzo skaliste miejsce, na pierwszy rzut oka wydaje się nieprzyjazne i martwe, ale kryje kilka sporych ciekawostek. Jedną z nich jest lazurowa zatoczka Seitan Limania. Takie maleństwo wśród wysokich ścian skalistego wąwozu.
Raptem kilkanaście kilometrów od centrum Chanii, ale znaleźć się na plaży nie jest wcale łatwo. Najpierw trzeba dość ostro z góry zjechać serpentynami na bezpłatny parking. Potem trzeba znów stromo zejść ścieżką ze skalistego stoku i wąwozem dojść na plażę.
Plaża jest maleńka, ale że nie było jeszcze sezonu, to nie było tłumnie, choć byli turyści. Fotki robiły się na okrągło i to nie tylko na samej plaży, ale również na skałach obok. Niektórzy nawet sięgali wysoko, podobnie jak kozy skaczące po wąskich wypłaszczeniach. Jedna z nich zeszła na plażę, by pozaglądać do plecaków turystów. Gdy nie dostała nic do jedzenia, odchodziła rozczarowana.
Monastyr Agia Triada
Niedaleko Seitan Limania na Półwyspie Akrotiri gorąco polecamy Wam grecki klasztor prawosławny - monastyr Agia Triada czyli Świętej Trójcy. Wstęp na teren klasztoru kosztuje 3 euro od osoby (maj 2022) ale to dobrze wydany pieniądz, bo to miejsce mnie zachwyciło. Nie tylko sama cerkiew, bo ta jest niewielka, ale śliczne, zadbane otoczenie. Z kolumnami, tarasami, pełne kwiecia i nietypowej dla nas roślinności. Spacer tutaj to wielka przyjemność. W podziemiach jest też krypta.
Stavros z plażą Greka Zorby
Na Półwyspie Akrotiri fajnie też zajechać do miejscowości Stavros. To słynne miejsce, gdzie kręcono sceny do filmu Grek Zorba. W zatoczce wykonał on swój słynny taniec sirtaki, który tak naprawdę powstał w 1964 roku na potrzeby filmu, ale nawiązuje klimatem i choreografią do autentycznych greckich tańców ludowych.
Latem plaża się wypełnia, dlatego nam polecono znacznie bardziej zaciszną, pobliską plażę znaną głównie miejscowym Grekom. Czeka tu niewielka tawerna i kawiarnia Sunset. Jeszcze bardziej spokojna, dzika plaża kamienista znajduje się kawałek dalej w Stavros, przy hotelu Zorbas Beach Village.
Co jeść na Krecie?
My wybraliśmy na Krecie opcję all inclusive, żeby choć raz zakosztować takiej wypasionej formy wakacji. Z gotowym jedzeniem, trzema posiłkami i przez cały dzień otwartymi barami z napojami, również alkoholowymi. Dlatego stołowaliśmy się głównie w hotelu, ale oczywiście sporo też zwiedzaliśmy, bo nie odpuścilibyśmy takiej okazji. Braliśmy ze sobą lunch basket z hotelu (oferowany zamiast obiadu na miejscu), ale chętnie zaglądaliśmy do licznych knajpek.
Hotel szczęśliwie też serwował nam wiele lokalnych specjałów. Wśród nich była oczywiście musaka. Od razu przywiodła mi na myśl moją ulubioną lazanię, tylko zamiast makaronu jest w niej bakłażan, co jeszcze bardziej mi pasowało. Często pojawiały się typowo greckie dolmades czyli takie gołąbki, tylko że farsz zawijany jest tam w liście winogron, więc są mniejsze i przypominają trochę suschi. Prócz ryżu dolmades kryją jagnięcinę, podawane są na ciepło z sosem.
Codziennie jedliśmy greckie tzatziki - swoisty sos z greckim jogurtem, ogórkiem zielonym i czosnkiem czy grecką sałatę z pomidorem, ogórkiem, białym serem i oliwą. Pyszne sery tu mają, zajadałam się nimi. Jest też trochę owoców morza i oczywiście wszędobylska oliwa. Jedzenie było w niej utopione wręcz. Zakochałam się w pomidorach i bakłażanach na ciepło, w oliwie. No i oliwki, kiedyś wcale ich nie lubiliśmy, w Grecji jadłam je codziennie.
Zwiedzając Kretę warto też posmakować lokalnej wódki raki i ouzo - zwanej w Polsce anyżówką. Grecy chętnie nią częstują, zresztą ich gościnność i przyjazne nastawienie jest wręcz legendarne. Wszędzie słychać kalimera czyli dzień dobry. Ludzie na ulicy witają Cię tym pozdrowieniem, a często dodatkowo zagadują i życzą miłego dnia. To bardzo fajne!
W Chanii najbardziej do gustu przypadła mi jedna z knajpek w porcie weneckim - Taverna Amphora, z turkusowymi krzesłami. Na pewno warto też zajść do Tawerny Manos w Chanii, gdzie do posiłku dostaje się też w gratisie deserek. Tutaj ceny umiarkowane, w porcie weneckim zaczynają się gdzieś od 6 euro za skromny posiłek i kończy znacznie wyżej.
Wycieczki zorganizowane
A jeśli nie chcesz podróżować wypożyczonym samochodem ani autobusem miejskim, masz jeszcze do wyboru zorganizowane wycieczki. W miejscach turystycznych podobnie jak wypożyczalnie samochodów, niemal na każdym kroku znajdziesz stoiska biur podróży, które oferują wycieczki do wyżej wymienionych miejsc, a nawet jeszcze innych.
Ceny nie są wygórowane, np. wycieczka na Balos z Rethimno kosztowała około 40 euro od osoby (maj 2022). Wystarczy rano o wyznaczonej porze stawić się przed hotelem i cały dzień mamy zaplanowany, z pięknymi wrażeniami.
Zobacz też naszą relację z rodzinnych wakacji na Istrii w Chorwacji oraz z kilkudniowej randki na cudnej Malcie!