Nim przyjdzie wiosna... Złoty Potok
Jeszcze wiosna dobrze nie zakorzeniła się wokół, ale już człowieka wyrywa z domu w jej poszukiwaniu. Trochę nawet się udaje, a pogoda jak na tą porę całkiem dopisuje. Mimowolnie wyszło tak, że Złoty Potok odwiedzam dzień po dniu. Powód? Pierwszego dnia padły baterie w aparacie... Ostatecznie udaje się przyłapać nieśmiałe wiosenne początki w okolicy stawu Amerykan,
Stawu Zielonego, wzdłuż Wiercicy, w okolicy źródeł Zygmunta i Elżbiety
i przy Bramie Twardowskiego.
Poruszamy się podstawowymi szlakami, czyli czerwonym, zielonym i żółtym. Połacie przebiśniegów,
omszałe jadowitą zielenią porozrzucane konary między rozlewiskami źródełek,
blaski zachodzącego słońca na skałach Bramy
i biel łabędzi kontrastująca z naprawdę zielonym stawem
tworzyły niepowtarzalny krajobraz, w którym przyszło mi spędzić te dwa marcowe popołudnia.
(wytłumaczę się tylko jeszcze, że nikomu zdjęć nie podkradłam, ale część z nich zrobił znajomy, z którym wybrałam się w jeden z tych dni, dlatego też są zamieszczone i podpisane za jego zgodą : )