Kozia Góra zimą
Kozia Góra to niewysoki, bo liczący 683 m n.p.m. szczyt w Beskidzie Śląskim. Wznosi się ponad Bielskiem i to właśnie ją obraliśmy sobie za cel naszego sobotniego spaceru. Szukamy łatwych górskich szlaków, idealnych na rodzinne spacery, bo nasza Amelka nie jest jeszcze wprawnym piechurem, a i w nosidle nie wytrzymuje za długo. A gór chce nam się już bardzo, więc każda okazja na piękne widoki jest dla nas cenna 🙂
Wybraliśmy szlak żółty, niezbyt trudny, pozwalający po godzince niespiesznego marszu stanąć na Koziej Górze. Samochód zaparkowaliśmy bezpłatnie w Olszówce Dolnej, na ulicy Olszówka, niedaleko Proper Coffee. Początkowo szliśmy po płaskim, przez park. Później weszliśmy w las i zaczęło się podchodzenie pod gorę. Podejścia nie są bardzo strome, ale delikatnie pną się w górę. Śniegu jak na lekarstwo, ale szlak miejscami był oblodzony. Po ostatniej naszej wyprawie na Malinowską Skałę, kiedy buty nam przemokły i ślizgaliśmy się na śniegu, kupiliśmy śniegowce i raczki. Oczywiście zabraliśmy je ze sobą na Kozią Górę, ale wydawało nam się, że trochę to śmieszne i na wyrost zakładać raczki, gdy prawie nie ma śniegu. Nic bardziej mylnego, na szlaku były miejsca całkiem oblodzone i szybko założyliśmy je na buty. To była nasza pierwsza przygoda z raczkami i okazało się, że są fantastyczne, idzie się pewniej i wygodniej, nawet w miejscach oblodzonych. Przydały się też na szczycie, przy śliskim wejściu na drewnianą wiatę. Dziewczyny nie chciały raczków i wiele razy ślizgały się na trasie. My chcieliśmy czuć się pewnie i bezpiecznie, to ważne, gdy niesie się malucha w nosidle, albo prowadzi go za rączkę.
Na Przełęczy Koziej (Sipa) szlak żółty zmienia się w niebieski, tutaj w wiacie zrobiliśmy sobie piknik. Żal nie wykorzystać tak pięknej wiaty, a gorąca herbatka zimą zawsze jest z nami, przekąski również, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś będzie krzyczał o jedzenie, w końcu na powietrzu smakuje najlepiej 😉 Stąd na szczyt jest już bardzo blisko. Wchodzimy w towarzystwie innych turystów. Podziwiamy widoki, nie są może jakieś spektakularne, ale całkiem ładne. Poza okolicznymi szczytami widać stąd zabudowania Bielska. Nieco poniżej widać Schronisko Stefanka, co prawda zamknięte, ale w Kolibie obok można było się ogrzać herbatą, czekoladą czy grzańcem. Na wielkim ognisku można upiec sobie kiełbaskę, dzieci zjeżdżały z górki na jabłuszkach. Latem dzieci przyciąga drewniany plac zabaw. Niestety pogoda nam w sobotę nie przypasiła, niebo zasnuło się chmurami, a szkoda, bo pięknie by się teraz słońce chyliło ku zachodowi. Niespiesznie ruszyliśmy w drogę powrotną zielonym szlakiem, tak się zagadaliśmy, że zostaliśmy dłużej na wygodnej drodze pożarowej. Tutaj nawet samochód da radę wjechać, a i spotkaliśmy rodziców z wózkami na pompowanych kołach. To dowód, że Kozia Góra nie jest trudna i świetnie nadaje się na górski spacerek rodzinny. Cała trasa zabrała nam 2 godziny, to w sumie blisko 6 km, ponad 9 tysięcy kroków. Raczki są nieocenione, będą nam towarzyszyć w górach zimą.
Tutaj zobaczcie trasę na mapie - szlakiem żółtym na Kozią Górę i szlakiem zielonym z powrotem:
A wracając zatrzymaliśmy się jeszcze w Bielsku na mały spacerek po świątecznych uliczkach tego pięknego miasta 🙂 To miasto słynie z cudnego, świątecznego wystroju i głośno o nim w okolicy, dlatego marzyło mi się zajrzeć tam. Kozia Góra dała dobrą okazję 🙂 Był Reksio mały i duży (ten duży staje tylko w okresie świątecznym) oraz Bartolini i Don Pedro. Kto jeszcze pamięta te postaci? 🙂