Pałac w Bytomiu Miechowicach i Matka Ewa
Pisałam Wam już kilka razy o pałacu w Bytomiu Miechowicach. Pierwszy raz, gdy zobaczyliśmy jego jedyną pozostałość - oficynę, chciała się zawalić pod ciężarem własnym i lat, które niesie ze sobą. Bez dachu, okien, z drzewami i krzewami, które już dawno wdarły się do wnętrz. Przyszedł na szczęście ratunek i dziś mamy pięknie odremontowaną budowlę, dostępną dla turystów. Mają się tutaj odbywać koncerty, wystawy i inne wydarzenia kulturalne, ale pałac można też po prostu zwiedzać i na miejscu poznać jego niesamowitą historię. A kilka ciekawostek ona kryje, posłuchajcie sami.
Wielki mezalians
Wszystko zaczęło się w 1812 roku od Ignacego Domesa - bogatego kupca, który zakupił Miechowice. Wkrótce wystawił tu dla swej córki Marii pałac, w którym zamieszkała z mężem Franciszkiem Aresinem. Ten zarządzał kopalnią i w niedługim czasie zatrudnił młodego górnika - Franciszka Ksawerego Wincklera. Zdolny i ambitny, szybko stał się jego pełnomocnikiem, a za chwilę następcą, zarówno zawodowo, jak i sercowo. Pech chciał bowiem, że Aresin szybko umarł, podobnie jak żona i córka Franciszka Wincklera, które pokonała epidemia. W taki to sposób piękna, ale dużo starsza Maria Aresin zwana Różą Śląska, oddała swą rękę i majątek Aresina młodemu Franzowi, który pozostał jedynie z młodszą córką - Waleską. Był to wielki mezalians, a nawet skandal. Franz Winckler szybko dowiódł swej pozycji, znacząco mnożąc majątek. Już w 1840 roku król pruski Fryderyk Wilhelm IV nadał Wincklerowi tytuł szlachecki, co znaczyło, że mógł przed nazwiskiem pisać "von". Kolejnym krokiem była rozbudowa pałacu w Miechowicach, co miało miejsce około 1850 roku. Jak duży był majątek Wincklera? Ogromny, poza Miechowicami posiadał Katowice, Mysłowice i okoliczne wioski, 14 kopalń węgla, udziały w 49 innych i 15 kopalniach galmanu, kopalnie rud żelaza, 7 hut cynku oraz wapiennik. Trudno dziś nawet objąć to umysłem.
Właściciel pałacu w Mosznej
Kolejna rozbudowa pałacu, zgodnie z modnym wówczas duchem neogotyku, miała miejsce w 1860 roku, ale to było już za czasów, gdy pałacem zarządzała już córka Franza Wincklera z pierwszego małżeństwa – Waleska von Winckler i jej mąż - Hubert von Tiele. To kolejny ambitny przedstawiciel rodu szlacheckiego, ten sam, który kupił Mosznę, a jego syn przebudował do dzisiejszej formy słynny pałac w Mosznej, wyglądający jak zamek z bajki. Ale wróćmy do pałacu miechowickiego, bo i temu w tym czasie niczego nie brakowało. Podczas wielkiej rozbudowy powstały dwa skrzydła pałacu, a przy wschodnim dodatkowo wznosiła się najwyższa z pałacowych wież - Jaskółcza. Miała ponad 33 metry wysokości. Pozostałe dwie były niższe, ale co ciekawe, wieża Wodna mieściła zbiornik wody dostarczanej pompami z podziemi kopalni "Maria".
Ewa von Tiele Winckler - Matka Ewa
A jeśli mowa o Walesce i Hubercie, koniecznie muszę Wam opowiedzieć o jednej z ich córek. To Ewa von Tiele Winckler - ósme dziecko w tej rodzinie, niezwykle wyczulone na ludzką biedę. Szybko straciła matkę, ale do końca swych dni wspominała ją jako spokojną, pobożną kobietę, która łagodziła dość ostre i surowe wychowanie ojca. Ewa zasłynęła później w okolicy jako Matka Ewa, bo stworzyła w Miechowicach największe dzieło miłosierdzia w tej części Europy! Oczywiście, miała się czym dzielić z racji bogactwa swego ojca, ale wielce znamiennym jest fakt, że ta bogaczka wychowana w ogromnym i luksusowym pałacu zamieszkała w niewielkim, drewnianym domku, niosąc pomoc i dzieląc się swoją wiedzą, czasem, miłością i majątkiem z potrzebującymi - chorymi, bezdomnymi, pokrzywdzonymi. Jako młoda dziewczyna, zdobyła stosowne wykształcenie pielęgniarskie i najpierw w pałacu przyjmowała chorych, aż ojciec podarował jej w prezencie budynek położony niedaleko, przy dzisiejszej ulicy Matki Ewy, w którym kontynuowała swą działalność opiekuńczą. Budynek, jak i później cały ośrodek nazwano Ostoja Pokoju. Składał się ostatecznie z 28 domów, kościoła ewangelickiego i drewnianego Domku Matki Ewy. Część z nich zachowała się do dziś, stoją przy ulicy Matki Ewy i stanowią obiekty Szlaku Matki Ewy. Niektóre są udostępnione dla turystów, jak np. uroczy Domek Matki Ewy pokazujący nam, jak skromnie żyła, z Bogiem w sercu. Ośrodek za sprawą parafii ewangelickiej kontynuuje ideę Ostoi Pokoju, wszystkie budynki są ładnie odnowione, warto tutaj przyjechać i poznać ten fascynujący kawałek śląskiej historii.
Smutny koniec potężnego pałacu
Zastanawiasz się pewnie, dlaczego dzisiaj nie oglądamy całego pałacu, a jedynie mały jego fragment w postaci oficyny? Cóż, historia pałacu w XX wieku jest smutna, podobnie jak wielu innych takich obiektów na Śląsku. Pałac był w rękach rodziny Tiele-Wincklerów do 1925 roku, a w styczniu 1945 roku Armia Czerwona wkraczająca do Miechowic splądrowała i spaliła pałac. Kolejny bulwersujący moment nastąpił w połowie XX wieku, kiedy wypalone mury pałacu zostały wysadzone przez saperów z Ludowego Wojska Polskiego. Niemal identyczny los spotkał cudowny pałac zwany Małym Wersalem w niedalekim Świerklańcu. Trudno po latach pogodzić się z tymi wydarzeniami. Dziś można choć cień dawnego blasku tu zobaczyć, a na zdjęciach widać, jak ocalały fragment wyglądał jeszcze 10 lat temu.