Poznajemy Karkonosze - Dzień IV - Zamek Chojnik
Kolejny nasz cel to zamek Chojnik. Dobra trasa na chwilę odpoczynku i jednoczesne dalsze zwiedzanie. W planach wstępnych było dotarcie na miejsce przez Piekielną Dolinkę, jednak nie sprawdziłam, która to droga. Na początku skręciliśmy źle i mieliśmy dodatkowy spacer – za to bardzo przyjemny.
Gdy wróciliśmy do szlaku, postanowiliśmy iść standardowym czerwonym, który okazało się, że całą drogę prowadzi wybrukowanym deptakiem. Pocieszeniem jest widokowe miejsce po drodze.
Po drodze mijamy też wiele formacji skalnych, np. Skalnego Grzyba.
Gdy wieje, gdy pada od zarania grzyb staje się bardziej grzybowy – stąd zawdzięcza swoją nazwę. Gdy docieramy na zamek, jest jeszcze nieczynny, ale można już zakupić bilet i pochodzić wokół murów. Tak też do godziny 10 się szwendamy i robimy zdjęcia.
Zamek Chojnik położony jest niezwykle malowniczo na szczycie górki o wysokości 627 m. n. p. m. Został wybudowany w XIV wieku przez Bolko II Małego. Przez pokolenia należał on do potężnej rodziny Schaffgotschów, który ciągle powiększali warownię (od 1410 do 1675 roku gdy wybuchł pożar, a twierdza doszczętnie spłonęła). Jednak to nie ich działania przyniosły zamkowi największą sławę, a piękna Kunegunda, która mieszkała tu dawno dawno temu, a jej historia nie należy do tych kolorowych... A zaczęła się od śmiertelnego wypadku jej ojca, który podjął wyzwanie objechania zamkowych murów konno. Od tego momentu Kunegunda odrzucała każdego, kto nie chciał podjąć tego samego wyzwania. Nie trudno się domyślić, że śmiałkowie jeden za drugim ginęli w otchłani Piekielnej Doliny. Działo się tak do momentu pojawienia się młodzieńca pięknej urody, którego Kunegunda zwolniła z tego śmiertelnego zadania, jednak ten odmówił. Przejechał mury z zawiązanymi oczami i odjechał w tylko sobie znanym kierunku. Po tym wydarzeniu, dziewczyna rzuciła się w przepaść. Jak można się łatwo domyślić, wciąż możemy ją spotkać spacerującą po murach zamku.
Po dokładnej eksploracji murów
i podziwianiu panoramy z wieży,
udajemy się na pobliską skałkę, z której możemy obejrzeć zamek z innej perspektywy.
Trasę powrotną wyznaczamy przez Zbójeckie Skałki, którędy biegnie czarny szlak. Przy prostej lesistej drodze przez większa część trasy, ten fragment jest sporym urozmaiceniem i malowniczym dodatkiem do krajobrazu.
Wśród nich kryje się dodatkowa atrakcja w postaci jaskini Dziurawy kamień, którą można przejść z dołu do góry, jednak my będąc z psiakiem nie decydujemy się, tylko schodzimy dalej.
Trasę kończymy w punkcie wejścia, a po drodze zatrzymujemy się przy polnej ścieżce, skąd rozciąga się piękny widok na zamek z dołu.
Trasa ta jest króciutka, bo ma zaledwie 4 km (plus w naszym przypadku boczne ścieżki), przewidziana jest na 1,5 h – jednak trzeba doliczyć zwiedzanie zamku, co jest bardzo indywidualne. Nam zwykle zajmuje sporo czasu i tym razem spędzamy tam ok. 2 godzin.