Poznajemy Karkonosze - Dzień III - Śnieżka
Dzień trzeci. Po rozgrzewającej rundzie, postanawiamy wybrać się na Śnieżkę. Na szlaku meldujemy się o 7:30, a wybieramy czarne znaki przez Sowią Dolinkę i trafiamy w punkt – pusto i cicho, dziko i nawet troszkę ponuro, zwłaszcza że pora wczesna. Nie oznacza to, że brak tam życia: zieleni i kwiatów pod dostatkiem,
a i strumień przemyka pomiędzy drzewami.
Docieramy do rozejścia gdzie kierujemy się w lewo, a więc na razie oddalamy się od naszego celu zamiast się do niego zbliżyć. A winowajcą był Skalny Stół.
Jak sama nazwa mówi jest to skalne wypłaszczenie o wysokości 1284 m. n. p. m. Ze szczytu rozciąga się piękny widok na Kotlinę Jeleniogórską, wschodnie Karkonosze z górującą Śnieżką, Góry Kaczawskie i Rudawy Janowickie.
Skusiło nas to miejsce, ponieważ jest to niewielki odchył na trasie - zaledwie 1 km. Stąd już cały czas niebiesko-czerwonymi znakami do rozwidlenia pod szczytem. Krótki odcinek wspinamy się po schodkach. Jak to zwykle bywa – nie są one do końca dostosowane do naszych kroków, ale odcinek nie jest długi. Wychodzimy przy schronisku Jelenka. Tutaj droga zmienia się, o dziwo – na bardziej płaską z ładnymi widokami.
Idziemy spokojnym marszem, droga nie jest bardzo męcząca,
ale jednak wejść trzeba na te 1603 m. n. p. m. Zdobywamy szczyt,
coś przegryzamy, ale nie spędzamy tam zbyt wiele czasu. Jednak pogoda jest dość niepewna, przy tym solidnie wieje. Zejście rozpoczynamy czerwonym szlakiem w stronę schroniska. Z jednej strony super, bo się człowiek nie umęczy, z drugiej... jednak troszkę nudno i mało motywująco. Konkretnie deptak z kostki – prościutki, płaściutki...
Na rozejściu szlaków, kierujemy się dalej czerwonym, ale w dół. I tutaj robi się troszkę ciekawiej: stromiej po głazach i z przepięknym widokiem na stronę, w którą schodzimy.
Tutaj też znajduje się symboliczny cmentarz: Ofiarom gór.
Kawałek dalej mijamy Wodospad Łomniczki.
Na rozejściu szlaków znów kierujemy się tym bardziej wymagającym, choć trudno mówić tutaj o wielkich trudnościach i tak w miarę spokojnym tempem docieramy do punktu wyjścia.
Cała trasa to 18 km przewidziana na 6,35h (u nas to 8h – zdjęcia, jedzenie, posiedzenia choćby na Skalnym Stole). Przewyższenia z jakimi musimy się zmierzyć, to 1234 m. więc dość sporo, choć nie najgorzej. W ogólnym podsumowaniu: nie należy ta trasa do najbardziej męczących, oferuje ładne widoki, satysfakcję ze zdobycia najwyższego szczytu Karkonoszy w sposób nie wymagający wielkiego trudu (można wybrać szlaki łatwiejsze, choć należy pamiętać, że nadal to wejście na 1600m.)