Dolina Wodącej
Po trzech tygodniach od ostatniego wypadu, mobilizujemy się popołudniową sobotą i ruszamy w drogę. Niestety to już trzeci z kolei wyjazd bez psicy, akurat rejony gdzie nie mogłaby z nami pozwiedzać, a dziś szykują się skałki, na które nie odważyłabym się jej zabrać. Konkretnie – Dolina Wodącej i Zegarowe Skały, gdzie wejście na naszą ulubioną półeczkę skalną jest dość strome, a na miejscu bardzo mało miejsca. Lepiej nie ryzykować.
Drogę zaczynamy przy zamku w Smoleniu. Samego zamku nie odwiedzamy, ponieważ jest już 16, od razu ruszamy na szlak w kierunku dolinki. Spod zamku udajemy się wraz z czarnymi znakami przez Rezerwat Smoleń. Jest to króciutki odcinek doprowadzający nas do niebieskiego, który zaczyna się w Ogrodzieńcu i biegnie przez Dolinę Wodącej i dalej dalej jurajskimi terenami. Odcinek za czarnym szlakiem wprowadza nas w łąkę i pola po jednej stronie
i tutaj zawsze następuje małe opóźnienie w drodze. Dlaczego? Zdjęcia mówią za siebie, motyle,
kwiaty, zboża.
Polowanie na kadry obowiązkowe.
Gdy kawałek się oddalimy, możemy dostrzec, wychylającą się sponad drzew rezerwatowych, wieżę zamku.
Po chwili szlak niebieski łączy się z czerwonym i tutaj zaczyna się właściwa dolina, która jest przykładem suchej krasowej doliny bez strumienia, co spowodowane jest wapiennym podłożem. Jest zdecydowanie jednym z najbardziej atrakcyjnych rejonów Jury, posiadając charakterystyczne jurajskie elementy: wapienne ostańce, jaskinie, piękny falowany łąkowy teren i ruiny średniowiecznego zamku. Dodatkowej atrakcyjności nadaje dolinie różnica poziomów między ścieżką, a górującymi nad nią skałami (ok. 100 m), co sprawia imponujące wrażenie. Z końcem maja z kolei tereny jej zamieniają się w zielone dywany pełne kwiatów. (Raz trafiliśmy na biały dywan dmuchawców – niesamowite jest trafić akurat na taki krajobraz, bo jak dobrze wszyscy od wiemy są to dość krótkotrwałe epizody przyrody).
Na razie spacerkiem przemierzamy znajomą już nam ścieżkę i udajemy się w kierunku Biśniku, ponieważ dawno już nas tam nie było. Jaskinia na Biśniku jest jednym z najważniejszych stanowisk nie tylko w tym rejonie, ale i w Polsce – odkryto tutaj ślady przeszłości sprzed 500 tysięcy lat czyli jest to najstarszy ślad bytności człowieka w Polsce. Spod jaskini możemy kontynuować wycieczkę niebieskim szlakiem, schodząc na zielony i odwiedzając Grodzisko Chłopskie i Grodzisko Pańskie i wrócić drugą stroną pod Zegarowe Skały. My jednak mamy godzinę 17, a w planach jeszcze posiedzenie na skałkach, dlatego wracamy po własnych śladach.
Na szlaku dużo błotnistych bajorek, które razem z paprociami, tworzą ciekawe klimaty, Słońce pomału zniża swój lot, przez co wszystko zaczyna przybierać coraz cieplejszą barwę.
Jesteśmy pod skałami, ruszamy ścieżką i ... idziemy źle!!! Jak to możliwe? : ] Już po chwili lądujemy na właściwej ścieżce, mijamy jaskinię,
wszystko pozarastane – niewielu tutaj się zapuszcza. Oby tylko wejście na skałkę nie zarosło całkowicie – byłoby to dla mnie bardzo niepocieszające zjawisko. Jak na razie udało się wejść bez problemu.Na górze jak zwykle pusto. Cudowna panorama 360 na okolicę.
Tak mija nam czas do godziny 19. Wracamy do Smolenia tą samą drogą między zaczynającymi się złocić polami, choć do zachodu słońca jeszcze chwila.
Od strony technicznej nasza trasa to zaledwie 4,5 km plus wejście na dwie skałki. Nam ta wyprawa zajęła 3,5 h: zdjęcia i długie posiedzenie na górze. Zgodnie z planem, trasa powinna zająć 1,2 h plus wejście na dwie skałki. Najwyższy punkt naszej trasy ma ok. 460 m.n.p.m.
Wrócimy tu jeszcze z pewnością wielokrotnie.