Dolina środkowej Warty

Po ostatniej wycieczce na Dolny Śląsk, tym razem postanowiłem „zajrzeć” do Wielkopolski. Nie będę ukrywał, że inspiracją do tej podróży był program „Polska z góry”, jeden z najciekawszych, moim zdaniem. Trasę zaplanowałem następującą: Września – Kołaczkowo – Śmiełów – Pyzdry – wydmy śródlądowe – Ląd – Konin.

Zaczynam od, znanej chyba wszystkim z lekcji historii miejscowości, Wrześni. Po pierwsze dlatego, że łatwo tam dojechać pociągiem, a po drugie, dlatego, że chciałem zobaczyć miejsce, które odegrało naprawdę ogromną rolę w naszych dziejach. Chodzi mi, oczywiście, o budynek dawnej szkoły, w której na początku XX w. miał miejsce słynny strajk uczniów, na wieść o którym Maria Konopnicka napisała Rotę.

Niepozorny, naprawdę bardzo trudno uwierzyć, że miały tu miejsce takie dramaty. Jadąc dalej, zatrzymuję się na chwilę na wrzesińskim rynku

i pędzę do dworku w Kołaczkowie, w którym żył i tworzył nasz Noblista, „ulubieniec” uczniów, Władysław Reymont.

Zanim tam jednak dojechałem oglądam najstarszy (XVI w.) drewniany kościół na terenie Wielkopolski, znajdujący się w Nowej Wsi Królewskiej, przynajmniej taka informacja jest na tablicy, która jednocześnie podaje, że świątynia ma bardzo bogaty i zabytkowy wystrój. Muszę uwierzyć na słowo, bo – oczywiście – jest zamknięta.

Wyruszam dalej, podziwiając przez chwilę piękne dynie

i docieram do Muzeum Reymonta. W dworku tym pisarz tworzył od 1920 do 1925 r. Przyznam, że bardzo przykrą niespodzianką jest to, że jest zamknięty na głucho. Sezon urlopowy. Z jednej strony rozumiem, każdy chce odpocząć, z drugiej... jednak są wakacje i myślę, że co najmniej kilku turystów odeszło z kwitkiem. We wsi znajduje się jeszcze dosyć ciekawy architektonicznie kościół.

Później pojechałem do Borzykowa, żeby zobaczyć „upamiętnienie” dawnej rozbiorowej granicy prusko(niemiecko)-rosyjskiej.

Ciekawe jest to, że był to najbardziej na zachód wysunięty punkt Imperium Rosyjskiego i że granica ta była bardzo „żywa”, to znaczy działał przemyt na szeroką skalę 🙂 Ponoć po odzyskaniu niepodległości niektórzy mieszkańcy chcieli, żeby granica nadal istniała, tak na tym zarabiali.

W sąsiednich Pyzdrach znajduje się autentyczny rosyjski słup graniczny. Można go zobaczyć obok regionalnego muzeum.

Następnie, korzystając z promu Pogorzelica, przeprawiłem się przez Wartę,

żeby odwiedzić muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie położonym w przepięknym pałacu. Tutaj w 1831 roku nasz wieszcz przebywał przez kilka tygodni, chcąc dotrzeć do walczących w powstaniu listopadowym rodaków

Obok znajduje się park w stylu angielskim, więc jest to całkiem sympatyczne miejsce na odpoczynek. Oczywiście, jeżeli nie przeszkadzają Wam komary 🙂

Po tym wszystkim udałem się do Pyzdr, miasta nad Wartą. Pięknie położone, naprawdę ładne i – wydaje się – zadbane. Zobaczyłem tam dwa kościoły: farny, z wyjątkową, wg mnie, wieżą

oraz poklasztorny

Ciekawym pomysłem są bardzo fajne mozaikowe schody łączące nadbrzeże z kościołem i muzeum

oraz dwa murale.

Szczególnie ten drugi przykuł moją uwagę

ponieważ w ten nietypowy sposób ukazano bogatą historię miasta. To tutaj po raz pierwszy na ziemiach polskich użyto broni palnej (a przynajmniej znalazło się to w źródłach), tutaj spalono kobiety posądzone o to, że są wiedźmami. W 1331 roku Krzyżacy zaatakowali miasto, chcąc porwać syna Władysława Łokietka, przyszłego króla Kazimierza, tego, który jako jedyny w naszej historii zasłużył na przydomek Wielki. Na muralu pokazano, jak korzystając z pomocy mieszkańców, ucieka podziemnym tunelem.

Wszystkie te wydarzenia i wiele innych znalazły się na muralu. Myślę, że to ciekawy pomysł na lekcję historii. Po opuszczeniu miasta jadę najpierw drogą wojewódzką, następnie szutrem, a później piachami i docieram do jednego z najciekawszych miejsc w Polsce (nie waham się użyć tego sformułowania), czyli wydm śródlądowych, które jako żywo przypominają te nadmorskie.

Niestety, zarastane przez roślinność

i rozjeżdżane przez quady niedługo mogą przestać istnieć. Spieszmy się obejrzeć takie cuda, tak szybko niszczeją...

Kierując się w stronę Konina, zatrzymuję się na chwilę w dawnym pałacu biskupów poznańskich w Ciążeniu

Tutaj oglądam wyścig sztafet kobiet 4x400 – srebrny medal! 🙂 Podziwiam budynek i jadę dalej w stronę Lądu

Piękny, cudowny wręcz, pocysterski kościół w Lądzie.

Warto tu przyjechać, nieważne, czy ktoś jest wierzący, czy nie, czy jego wiara jest duża, czy tylko okazjonalna. Wspaniały zabytek na każdym zrobi wrażenie

Szkoda, że nie można było go zobaczyć (termin zwiedzania minął), ale nawet zdjęcia zrobione przez kratę pokazują, jak piękny to kościół.

Jadąc dalej zabawiam się przez chwilę w influencera i zatrzymuję się przy polu słoneczników. To jest w ogóle bardzo ciekawe, bo słyszałem, że niektórzy rolnicy mają tak dość różnego typu "artystów" instagrama zadeptujących im pola, że ogradzają je drutami pod napięciem 😁 Na wszelki wypadek nie piszę dokładnie, gdzie to pole jest położone 🙂

I tak docieram do Konina. Przyznam, że do tej pory nigdy tu nie byłem. To znaczy przejeżdżałem bardzo często, nigdy jednak nie pomyślałem, żeby się zatrzymać i to miasto zobaczyć

Okazało się, że naprawdę ma ono wiele do zaoferowania dla turysty

Ciekawy, dosyć nieduży ratusz

ładne stare miasto

liczne kościoły

oraz – przede wszystkim – najstarszy w Polsce słup drogowy. Pochodzący z 1151 roku oznaczał połowę drogi między Kruszwicą a Kaliszem.

Po tym wszystkim dojeżdżam do dworca i wracam do domu.