Zamkowa sobota: Nowy Wiśnicz i Niepołomice

Pewnej soboty, dnia 5 października przyszło nam podróżować do Krakowa. W mojej głowie już nakreślił się plan i tak, gdy już obrobiliśmy sprawy niezbędne, skierowaliśmy się w stronę Nowego Wiśnicza w celu zwiedzania zamku. Na miejsce dotarliśmy dość późno, bo na 13 (od Krakowa to około godzinna jazda), ale wiedzieliśmy, ze spokojnie uda nam się zapoznać z tym miejscem i zatrzymać się w jeszcze jednym po drodze.
Zamek zwiedzać można tylko z przewodnikiem.Dla mnie niestety i jest to coraz częstsza praktyka w takich miejscach. Jednak wolę wszelkie zwiedzanie we własnym zakresie, bez grupy ludzi wchodzących mi w obiektyw, a doczytać wolę sama to, co mnie interesuje. Zwykle z takiego oprowadzania treści merytorycznej nie wynoszę za wielkiej, bo skupiam się na tym, żeby w nikogo nie wejść, żeby nadążyć z oglądaniem i robieniem zdjęć. Generalnie trochę męczarnia. Ale tak to już jest z indywidualistami, którzy preferują chodzenie własnymi ścieżkami. Tak czy inaczej – wyjścia nie ma – chce się zwiedzić, trzeba zaakceptować regulamin.
Zamek jest oddziałem Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu i jest największą rezydencją barokową w Polsce – oczywiście z tych zachowanych. Pierwszy zamek powstał tutaj w XIV wieku, a swój barokowy charakter zyskał po przebudowie w XVII wieku, którą kierował włoski architekt Maciej Trapola. Było to za czasów Stanisława Lubomirskiego, który pod zamkiem założył nowe miasto – Nowy Wiśnicz, a jego architektem był wspomniany już inżynier z Włoch. Podczas przebudowy zamek otoczono fortyfikacjami z pięcioma bastionami, które podziwiać możemy do tej pory. Budowla posiada również cztery baszty w narożnikach.

Sprowadzono Jana Chrzciciela Falconiego, który stworzył wspaniałe stiuki, powstała brama wjazdowa, a na dziedzińcu trzypiętrowa loggia. Całe założenie zyskało charakter Palazzo in forteca. Ówczesny właściciel zamku, był zarazem jednym z największych mecenasów sztuki w Polsce – zgromadził na zamku wybitne dzieła, w tym Rubensa, Tycjana i Durera. Dzieła te niestety padły łupem Szwedów w czasie potopu, podobnie jak wiele kosztowności. Z ciekawostek warto wspomnieć, że to właśnie na tym zamku powstała pierwsza książka kucharska, której autorem był Stanisław Czarniecki. Od 2009 roku zamek jest własnością gminy, a my możemy zwiedzać w nim wnętrza wraz z plafonami, polichromiami, kominkami, meblami, porcelaną, srebrami.

Do zwiedzania dostępna jest również krypta zamkowa pod kaplicą, gdzie stoją sarkofagi Lubomirskich.

Do dziś na wiśnickich murach możemy spotkać samą Barbarę Radziwiłłównę. Przechadza się ona z wyrazem pełnym bólu. To następstwo powolnej śmierci, do której przyczynił się Piotr Kmita, syn pierwszego właściciela zamku, podając jej silną i powolnie działająca truciznę.
Widok kolumn rozsianych w różnych miejscach powinien z kolei przypominać każdemu o kilku Turkach, którzy chcąc uciec z niewoli, sprawili sobie skrzydła z gołębich piór i chcąc ulecieć z wysokiej wieży, pospadali na ziemię, ponosząc śmierć na miejscu. Na miejscu każdego upadku wyrosła kolumna.
Kolejnym miejscem naszej wizyty jest zamek w Niepołomicach. Z Nowego Wiśnicza to zaledwie 25 minut drogi. Niestety cały czas pada, jednak dla nas nie stanowi to dużego problemu.
Tutaj również zwiedzanie z przewodnikiem, ale co się okazuje? Jesteśmy jedynymi chętnymi... Zamek powstał dzięki inicjatywie Kazimierza Wielkiego i miał stanowić funkcje reprezentatywne, ale również obronne. Swój renesansowy charakter zawdzięcza Zygmuntowi Augustowi. Wokół rozrosły się włoskie ogrody Bony. Zamek stał się czteroskrzydłowym założeniem otoczonym krużgankiem.

W 1991 roku stał się własnością gminy i został poddany gruntownym pracom renowacyjnym oraz remontowym.

Na koniec zatrzymujemy się jeszcze przy zabytkowym cmentarzu żydowskim z XIX wieku funkcjonujący do 1942 roku. (dokładnie opisany w formie atrakcji).

Tak zakończyliśmy sobotnią włóczęgę i o 17 kierujemy się już prosto do domu.