Pójdę w Połoniny... czyli na szlaku z bieszczadzkimi aniołami – Dzień VIII-IX (Rabia Skała, Cisna)

Wokół góry góry i góry
I całe moje życie w górach
Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają
Niż śpiewak płatny na chórach
Wokół lasy lasy i wiatr
I całe życie w wiatru świstach
["W lesie listopadowym" – Dom o Zielonych progach]
Rabia Skała (1199 m.n.p.m.). Szlak zielony zaczynamy w Wetlinie i kierujemy się na Jawornik,

gdzie wchodzimy na szlak żółty. Jest to ten szlak, na którym łydki muszą spełnić swe zadanie. W pewnym momencie robi się stromo, nawet bardzo, po drodze nawet dajemy sobie chwilę dłuższego odpoczynku, co rzadko się nam zdarza.

Do tego żar leje się z nieba. Na szczęście teren jest dość urozmaicony, nie pnie się w górę i tylko w górę jednym tchem, ale wznosi się i opada, dzięki czemu i po drodze mamy chwile wytchnienia. Znaczna część podejścia przebiega przez las, dopiero wychodząc na grzbiet otwiera się przed nami przestrzeń (dość zarośnięta przestrzeń – lepsza widoczność będzie kawałek dalej zarówno w jedną jak i w drugą stronę).

Tutaj nasz pies zyskuje miano fit od turystów obserwujących jak żebrze o banana na szczycie i trzeba przyznać, że fit pies - po krótkim odpoczynku w cieniu i napojeniu - ma znacznie więcej werwy do dalszego działania niż my ... Ale jeszcze zdobywamy się na marsz w kierunku Czoła ku platformie widokowej pod Rabią Skałą, który leży przy znakach niebiesko-czerwonych.

Widok jest nieziemsko zielony i bujny.

Ponieważ schodzimy tą samą drogą, zejście to mozolne jak można się domyślić, a moje kolana z odzysku wołają o litość, ale ta nie nadchodzi. W takich momentach też myślę jak zbawienne byłyby kijki. Na dole jesteśmy jak na te wszystkie dni dość późno, bo ok. 15... , ale trasa też dłuższa niż do tej pory, bo 15 km przewidziane na 5 godzin i 20 minut. Przewyższenia na tej trasie to 890 m. Końcówka szlaku (w naszym przypadku też początek) prezentuje przestrzenne widoki na inne grzbiety.

W międzyczasie jeżdżąc po okolicy, urzekła nas pewna oberża – Oberża pod Kudłatym aniołem w Cisnej. Nie mogliśmy sobie odmówić zjedzenia tam obiadu. Oczywiście zgodnie z tym, co deklaruje się w nazwie, można wejść z pieskiem. Wewnątrz urzekła nas nie mniej – niezwykle nastrojowo wyposażona z miła obsługą i dobrym jedzeniem.
