Pójdę w Połoniny... czyli na szlaku z bieszczadzkimi aniołami - Dzień III (Połonina Wetlińska, Solina)

Zabieszczaduj dzisiaj z nami
Niech pokłonią ci się połoniny
Zabieszczaduj razem z aniołami
Lot swój kieruj do Górnej Wetliny
["Zabieszczaduj" - SDM]

Idziemy w Połoniny! Ileż ja na to czekałam! Niestety przy tym upale z psem nie możemy sobie pozwolić na przejście obydwu na jeden raz. Najpierw więc kierujemy się na Połoninę Wetlińską (1253 m.n.p.m.). Standardowa trasa – szlak czerwony od Brzegów Górnych. Szlak króciutki, bo 10 km przewidziany na 3,5 godziny marszu – licząc do najwyższego punktu. Przewyższenia to niecałe 700 m. Jednak i tak podejście z brzegów do słynnej Chatki Puchatka może wymęczyć, a jeszcze bardziej zejście. Jednak podobnie jak na Smerek większych trudności nie odnotowano. Zdecydowanie bardziej urozmaicony teren niż dnia poprzedniego (co nie umniejsza wcale atrakcyjności Smereka!). Końcowe podejście między bardziej skalistym terenem, który wyprowadza nas na przepastną Połoninę.

Na górze jesteśmy ok 9:30, godzinę później na punkcie widokowym czyli najwyższym punkcie Połoniny. Widoki niezapomniane. Wciąż błękitnego nieba pod dostatkiem, a i obłoczek jakiś przepłynął w między czasie. Znów to samo poczucie błogiego spokoju i ogarniającej ciszy.

Atrakcyjność Bieszczad nie spada latem – zdecydowanie warto się tu wybrać również poza jesienią – nie zgodzę się z opinią, że latem nudno, bo tylko zielone połacie bez urozmaicenia. To właśnie te połacie pozwalają zatopić się w tej rajskiej przestrzeni.

Ilość ludzi podobnie jak dnia poprzedniego znikoma, choć przy schronisku – Chatka Puchatka – które mijaliśmy w już z rana - dość sporo. Zaczyna się robić gęściej gdy postanawiamy wracać. Mimo krótszej trasy, schodzimy później, bo ok. 13.30, ale sporo czasu spędzamy na wspomnianym punkcie widokowym – aż żal go opuszczać, a do tego nigdzie się nie spieszymy przy takiej odległości (może jedynie do cienia). Psica jest wniebowzięta, uwielbia przestrzenie i skały (prawdopodobnie w poprzednim wcieleniu była kozicą 😉, jednak upał również dla niej nie jest wskazany.
Po zejściu z góry, decydujemy się odwiedzić Solinę i wybieramy się na tamę, ponieważ nie było mnie tam jeszcze. Widok ... chyba nie muszę powtarzać jaki... jednak spory zgiełk, upał i natłok ludzi powoduje, że długo tam nie zostajemy, a obiad postanawiamy zjeść w spokojniejszym miejscu.
