Rezerwat Nietupa z wieżą widokową i żurawiami.
Słuchajcie! Słuchajcie!
Na nasze mroźne i śnieżne Podlasie przyszła wiosna. A raczej przyleciała na ptasich skrzydłach. Skąd wiem? Żurawie mi powiedziały. Darły się tak, żeby wszyscy usłyszeli. To nic, że wkoło jeszcze dużo śniegu. Skoro żurawie są i głoszą wszem i wobec, że jest wiosna, to znaczy, że jest.
Pojechaliśmy w okolice Kruszynian. Spacer był naprawdę krótki. Około 1 km od parkingu do wieży widokowej na skraju Rezerwatu Nietupa i taki sam powrót. Lubię odkrywać wieże widokowe i do tej wybierałam się już od dłuższego czasu. Wcześniej miałam obawy o możliwość dojazdu zaśnieżonymi drogami. Teraz, po tygodniu roztopów, dojechaliśmy bez problemu.
Wieża widokowa, na tablicy informacyjnej opisana jako Orla Wieża, bardzo mi się spodobała. Z zewnątrz wygląda jak zwyczajna solidna drewniana wieża na planie kwadratu. Za to od środka sprawia wrażenie okrągłej, bo na górę prowadzą kręcone schody. Przez moment poczułam się jak w latarni morskiej.
Z góry widać okoliczne pola, las i Rezerwat Nietupa. W oddali można dostrzec też zabudowania Kruszynian. Najciekawszym, co my zobaczyliśmy z tej wieży była para żurawi, które donośnym klangorem oznajmiały na prawo i lewo, że właśnie tu:
na łące,
przy Orlej Wieży,
w Rezerwacie Nietupa
jest ich terytorium, ich dom, ich adres, a za jakiś czas również miejsce urodzenia ich dzieci.
I jak tu nie poczuć wiosny, kiedy ptaki wracają?
Na koniec zatrzymaliśmy się dosłownie na chwilę w Kruszynianach. Chciałam zrobić zdjęcia meczetu korzystając z ładnego wieczornego światła i pory roku, w której liście nie zasłaniają budynku.
W drodze powrotnej, już jadąc samochodem widziałam kolejne kilkanaście żurawi na polu.