Biała sportowa dolina w Bytomiu
Sport Dolina Bytom
Tej zimy krążymy trochę wokół atrakcji, które przypominają góry, bo nam ich brakuje 🙂 Niedzielne popołudnie spędziliśmy więc na terenie dawnej kopalni dolomitu, w kamieniołomie Blachówka, na granicy Tarnowskich Gór i Bytomia, a dokładniej w dzielnicy Bytomia - Suchej Górze, gdzie kilkanaście lat temu powstał ośrodek narciarski. Początkowo nazywał się Dolomity Sportowa Dolina, dziś to Sport Dolina Bytom. W tym roku zrobiło się o nim trochę głośno w necie, bo w czasie ferii, gdy nic nie działało, na stoku otwarli naśnieżoną górkę dla saneczkarzy, gdzie dzieci mogły się bawić do woli. Cena za tą przyjemność - 25 zł za parking. Od soboty dodatkowo działa też wyciąg orczykowy i otwarto trasę narciarską. Wczoraj na stoku bawili się miłośnicy białego szaleństwa i mogli poczuć się jak w górach.
Spacery i górki w sportowej dolinie
My wzięliśmy jabłuszka i sanki, ale skorzystaliśmy z różnych górek w dolinie bezpłatnie, z dala od innych ludzi. Wybraliśmy tym samym bezpłatny, niewielki parking nie przy samym Ośrodku, a 200 metrów niżej. Aż się dziwiłam, że znaleźliśmy tam wolne miejsce. Ludzi było sporo, ale bez tłumów, a teren jest tak duży, że poza naśnieżanym stokiem spokojnie można było znaleźć ustronne miejsce. Śniegu w całej dolinie nie brakowało, a to bardzo malownicze miejsce 🙂 Można kilometrami tutaj spacerować, po ścieżkach widokowych i rowerowych trasach. My mieszaliśmy spacer z szaleństwem na górkach, coraz trudniej łączyć potrzeby wszystkich członków rodzinki 😉
Kamieniołom z wlotem do podziemi
A do tego miejsca mam szczególny sentyment, bo w tym kamieniołomie jest zakratowane wejście do podziemi tarnogórskich, w których robiłam badania mikroklimatu na studiach, w czasie pisania pracy magisterskiej (to ten sam system podziemi, co tarnogórska Kopalnia Srebra i Sztolnia Czarnego Pstrąga, dziś obiekty Unesco). Miałam klucz do tej kraty i co miesiąc, a może co 2 tygodnie mierzyliśmy temperaturę, wilgotność itp. przy wlocie i w podziemnych korytarzach. To były nasze eskapady z Łukaszem, bo już wtedy byliśmy małżeństwem (Profesor zakładał, że nie dokończę tego tematu, bo zajdę w ciążę i miał rezerwowy temat dla mnie, w bibliotece, ale na szczęście się pomylił i spokojnie ukończyłam studia bez żadnych przerywników 🙂 ). Łukasz nie przepadał za tymi wyjazdami, nie dość, że nie mieliśmy jeszcze samochodu i trzeba było dylać spory kawałek pieszo z przystanku autobusowego, to potem przebierać się w terenie w ciuchy robocze, nawet zimą, bo gliniasty bród niestety towarzyszył zawsze naszym eksploracjom, to urok dolomitów, co zauważyć możecie na kombinezonie Dominiki 😉