Ciekawe miejscowości 4 - Kaczka dziwaczka i nie tylko
Po pewnym zastanowieniu Bożydar uznał, że rada Dysortografa jest naprawdę
i wyruszył na północ. Wędrował długo, jakieś trzy dni, aż trafił nad rzeczkę, a tuż obok niej, rzekłbyś, opodal, rosły krzaczki. „Ach, to tutaj mieszkają te
dziwaczki...”. „Kwa, kwa – usłyszał – czy masz może mleka pięć deka?” W myślach szybko przejrzał swój bagaż. „Niestety, mam tylko
i to w dodatku sfermentowanego” – odpowiedział ze smutkiem. „To może chociaż
tasiemka. Lubię jeść makaron...” – łaskawie rzekła kaczuszka. „A
zapytał z nadzieją Bożydar. „Te
– wrzasnęła dziwaczka – Never, to znaczy nigdy!” Sytuacja stawała się groźna. Na szczęście książę przypomniał sobie, że to jednak kaczka dziwaczka. Znalazł w kieszeni pieniążek – była to
„Masz tu gumę do żucia, nowy wspaniały smak. Jak Cię złapie
będzie jak znalazł”. I tak tym sprytnym fortelem pokonał kolejną przeszkodę. „Co mnie jeszcze czeka – pomyślał – oby to nie była
albo
lub, co najgorsze
„Brr, to byłoby straszne. Dosyć! Potrzebna mi jakaś
Tylko jaka?” Zafrasował się. „Wiem, muszę udać się do
Tam spotka mnie na pewno coś dobrego.” Jak pomyślał, tak zrobił. Najpierw jednak musiał udać się do miasta
i znaleźć karczmę. W niej za
wynajął
choć tak naprawdę był to zaledwie
Tak, czy inaczej, w Nowej Jerozolimie czekało Bożydara kolejne ważne spotkanie. Musiał odwiedzić świątynię Wielkiego Histe(o)ryka. W głównej nawie czekał na niego
„Zadam Ci trzy pytania, jeśli odpowiesz dobrze, powiem jak dotrzeć do Krzywego Koła, jeśli nie...” Nie musiał kończyć, książę doskonale wiedział, co mu zrobi Wielki Histe(o)ryk
mózg na ścianie, oko na widelcu... Wizja była aż nazbyt wyraźna. Głos strażnika oprzytomnił naszego bohatera. „Weź te gołe miecze, Krzyżaka sobie usieczesz. O jakiej bitwie mowa?”* Eee, to łatwe, pomyślał Bożydar, to przecież Grunwald!
„Bardzo dobrze – rzekł kapłan – a oto następna zagadka: Z Krzyżakami kolejna zwada, polski chłop nie lada. Szybko wroga pobijemy, po czym plony zbierzemy. O jakiej bitwie mowa?” O rany – pomyślał książę – o jaką bitwę może chodzić? Wtedy przypomina sobie czasy liceum. Już wiem, wiem, to
Pamiętam, co mówił profesor. Była to pierwsza w historii Polski bitwa, w której chłopi pokonali armię złożoną z rycerzy, porównywał ją z bitwą pod Azincourt... „Brawo, brawo – w głosie strażnika brzmiał nieskrywany podziw – to teraz czas na ostatnią zagadkę: Polak z Polakiem walczyć musiał, choć krzywdy zrobić drugiemu nie chciał. Bitwa to była niezbyt krwawa i nie tylko z tego powodu ciekawa. O jaką bitwę chodzi?”
Bez problemu odpowiada Bujny. „Słyszałem, słyszałem. Podczas rokoszu Zebrzydowskiego dwie strony robiły wszystko, żeby nie zrobić krzywdy przeciwnikowi, stąd nie było zbyt dużo ofiar.” I tak oto Bożydar znowu zwycięsko wyszedł z tarapatów...
* Autor uniżenie przeprasza za swoje częstochowskie rymy i za dużo historii w historii 🙂