Grudniowe wędrowanie wokół Supraśla
Pogoda nie zasłużyła, żeby o niej pisać, bo mam wrażenie, że jest złośliwa, ale jednak napiszę. Na początku tygodnia było pięknie, słonecznie i delikatnie zimowo tzn. ścisnął lekki mróz, a śnieg „przypudrował” pola i lasy. Tymczasem cały weekend był pochmurny i szary. Cóż, w grudniu nie wybrzydzam i cieszę się, że w ogóle udało się wyrwać z domu.
Zatrzymaliśmy się tuż przed Supraślem na Pólku. To miejsce służące do wypoczynku, rekreacji i chyba również biwakowania. Położone jest nad rzeką Supraśl na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Dla nas stało się punktem wyjścia do kolejnej leśnej wycieczki.
Zaplanowałam pętelkę przez las na obrzeżach Supraśla o długości około 6 km. Kawałek trasy prowadził mniej nam znaną częścią miasteczka.
Zaraz po wyjściu z lasu naszym oczom ukazał się najbardziej charakterystyczny zabytek Supraśla – prawosławny monaster Zwiastowania NMP. Przeszliśmy przy kilku pensjonatach, stawach i bocznymi uliczkami dotarliśmy w okolice cmentarza.
Przechodząc koło cmentarza dość spontanicznie pomyślałam, że przecież wznosi się tu ładna kaplica, którą zawsze widzę z okna samochodu, gdy jedziemy przez Supraśl, ale nigdy nie miałam okazji zrobić jej zdjęcia. W ogóle nie byłam na tym cmentarzu, bo rodziny ani znajomych tu nie mam, a główne atrakcje, do których się przyjeżdża, położone są trochę dalej.
Podeszłam bliżej, przeczytałam informacje umieszczone przy bramce, a właściwie dwóch bramkach, bo obecny katolicki cmentarz jest podzielony główną ulicą na dwie części: północną i południową.
Chyba każdy, kto był w Supraślu, widział Pałac Buchholtza, ale raczej nie każdy zwrócił uwagę na grobowiec rodziny Buchholtzów. Otóż ta kapliczka, która podobała mi się oglądana „przejazdem”, to właśnie kaplica nagrobna Buchholtzów. W pobliżu znajduje się też grób rodziny Zachertów i inne zabytkowe nagrobki. Rodziny Buchholtzów i Zachertów to znane rody fabrykantów związanych z przemysłem włókienniczym, ważne w historii Supraśla. W dużej mierze to dzięki nim Supraśl stał się znaczącym ośrodkiem przemysłowym.
Po wyjściu z cmentarza i kolejnych kilkuset metrach, opuściliśmy Supraśl, by ponownie zanurzyć się w Puszczy Knyszyńskiej i wrócić na Pólko.
W dniu, gdy to piszę, znów świeci piękne słońce…