Dwie wieże - atrakcje Ziemi Raciborskiej
Skąd ten nietypowy tytuł dwie wieże? Będzie coś o Władcy Pierścieni? Nie, to nowe atrakcje Ziemi Raciborskiej, której spory kawałek wczoraj zwiedziliśmy, a owe wieże stały się magnesem, który nas tu przyciągnął. To pierwsza część naszego niedużego projektu o Ziemi Raciborskiej, leżącej w Bramie Morawskiej. To region unikatowy, stanowiący obniżenie między Karpatami i Sudetami, praktycznie jedyny fragment Polski południowej bez gór.
Chałupki - zamek i wieża nad meandrami Odry
Chałupki to miejscowość położona na południu Ziemi Raciborskiej, przy samej granicy z Czechami, z których to zresztą do Chałupek przyjechaliśmy, bo tak nas GPS pokierował z autostrady. Praktycznie krok za mostem granicznym przerzuconym ponad Odrą stoi w Chałupkach zamek. Dzisiejsza, barokowa budowla stanęła w 1682 roku w miejscu średniowiecznej warowni, z fosą i umocnieniami bastionowymi. Obecnie zamek mieści restaurację i hotel. Naszą uwagę tutaj przyciągnęły dwie ciekawostki.
Pierwsza to modele zamków stojące tu i ówdzie w otoczeniu zamkowym. Wśród nich rozpoznaliśmy zamek (pałac) w Mosznej oraz Zamek w Tworkowie, do którego zmierzaliśmy 🙂 Niestety ilość postumentów sugeruje, że makiet zamków było więcej, ale z jakiegoś powodu kilka stoi pustych. W necie doczytaliśmy, że stanęły tu makiety 6 zamków, poza Moszną i Tworkowem, plan zakładał jeszcze zamki: w Bielsku-Białej, Kamieniu Śląskim i z czeskich miejscowości - Hradec nad Moravici i Bruntal.
Drugą ciekawostkę znaleźliśmy na tablicy informacyjnej opisującej historię zamku w Chałupkach. Pojawia się tam bowiem ród Henckel von Donnersmarck, dobrze znany nam z naszej gminy, gdzie w Świerklańcu i Nakle Śląskim do dziś mamy okazałe ślady ich ogromnych i niezwykle bogatych posiadłości.
Spod zamku ruszamy w kierunku meandrów Odry, bo to właśnie tam stanęła 3 lata temu (w 2017 roku) wieża pozwalająca podziwiać sielski widok wijącej się tutaj rzeki granicznej. Miejsce jest wspaniałe, idealne na spacer, nawet w zimowej już aurze, trawa była porządnie oszroniona. Samochód zostawia się na parkingu, przy wiacie i około 800 metrów wybetonowaną ścieżką podeszliśmy pod metalową wieżę. Ścieżka wije się niczym pobliska Odra, to fajny motyw. Wieża natomiast jest z tych, na którą trudno wchodzi się z lękiem wysokości. Robi z dołu spore wrażenie i wchodzenie też przyspiesza puls, szczególnie na ostatni już balkon, ale daliśmy radę, mimo naprawdę silnego wiatru. Zgrabiałymi rękami z zimna ledwo trzymałam komórkę na szczycie, obawiając się, że wiatr mi ją porwie, ale nic takiego tragicznego się nie wydarzyło. Przytrafiły się nam natomiast cudne widoki 🙂
Od lata naciągałam rodzinkę na wycieczkę na meandry Odry, ale nawet nie znalazłam informacji o tej wieży, dopiero teraz dowiedziałam się o niej od koleżanki i wreszcie podróż doszła do skutku. Trzeba jednak pisać o takich miejscach, to nasza rola! Wieża stoi nieco za Chałupkami, w Zabełkowie, przy drodze znajduje się parking, z którego należy rozpocząć spacer na wieżę. Pisałam już o wiacie na parkingu i normalnie skorzystalibyśmy z niej na nasz piknik, ale było tak zimno, że zjedliśmy w samochodzie, osłonięci od wiatru i trochę od chłodu 🙂
Krzyż pokutny i Muzeum Czarnego Dębu
Po drodze z Chałupek do Krzyżanowic zatrzymaliśmy się przy krzyżu pokutnym, Łukasz je bardzo lubi 🙂 Zwykle stoją one w polach czy przy kościołach, ten akurat umiejscowiony jest przy restauracji Arnold w miejscowości Rudyszwałd. Stawiali je w przeszłości ludzie, którzy się dopuścili zbrodni. To była swoista kara i zadośćuczynienie. Nie wiadomo dokładnie, kiedy stanął ten krzyż w gminie Krzyżanowice, zwykle podaje się okres powstania XIV-XVI wiek i tak jest również tutaj.
Kawałek dalej można zatrzymać się jeszcze przy Muzeum Plenerowym Czarnego Dębu w Roszkowie, gdzie i Polder Buków zobaczysz przy okazji za wałem. Polder to nic innego, jak sztuczny zbiornik przeciwpowodziowy Odry, taki teren zalewowy, który w okresie wyższych stanów rzeki wypełnia się wodą, dla ochrony terenów przyległych. A co z tym dębem? No właśnie, nie przypadkowe to miejsce, wszak to właśnie na takich terenach zalewowych nad Odrą drzewa często są zalewane, niemal każdego roku. Dębom, wierzbom czy wiązom to nie przeszkadza, jedynie podczas wielkich powodzi drzewa te są powalane. Najodporniejsze są właśnie dęby. Drzewa pozostające wiele lat pod wodą zyskują czarny kolor pnia. Stąd nazwa, to nie gatunek dębu, a nazwa pnia dębu szypułkowego pozostającego długo pod ziemią czy wodą.
Powalony pień dębu szypułkowego prezentowany w plenerowym muzeum w gminie Krzyżanowice, wg badań naukowych, wykiełkował prawdopodobnie, i tu uwaga - w połowie XI wieku! Najpewniej gdzieś po 350 latach został powalony przez powódź i po kolejnych 600 latach został wyeksponowany tutaj. To, co z niego zostało, jest nadal bardzo imponujące. O szczegółach przeczytasz na tablicy informacyjnej. Podobną tablicę zobaczysz w centrum Krzyżanowic. Ciekawostką jest również fakt, że w Raciborzu przy ulicy Londzina 21 rośnie najstarszy i najgrubszy dąb biały w Polsce!
Pałac w Krzyżanowicach
Wszystkie opisywane przeze mnie dziś atrakcje należą do gminy Krzyżanowice, w samych zaś Krzyżanowicach zobaczyć można, ale tylko z zewnątrz piękny pałac. Mieści się w nim Dom Pomocy Społecznej, więc nie weszliśmy do jego wnętrz, ale zabytek otacza piękny, choć nieduży park, po którym można pospacerować i podziwiać śliczną fasadę pałacu. Ten ciekawy obiekt stoi w centralnej części wioski, przy ulicy Kolejowej. Powstał w 1700 roku za sprawą hrabiego Jana Bernarda Praschma, ale do rozsławienia pałacu bardziej przyczynił się ród Lichnowskich, który w 1775 roku przebudował obiekt w stylu neogotyckim, zachowanym do dziś. Długo ta rodzina władała pałacem, aż do 1930 roku, kiedy Wilhelm von Lichnowsky sprzedał posiadłość siostrom ze Zgromadzenia Franciszkanek, które do dziś opiekują się tutaj chorymi. I tutaj odkryliśmy ciekawostkę, pałac odwiedzali znakomici goście - kompozytorzy Franciszek Liszt i Ludwik van Beethoven - serdeczny przyjaciel Karola Lichnowskiego.
Tworków z "nową" wieżą zamkową i starym kościołem
I tak oto zbliżyliśmy się do naszego głównego celu wycieczki - ruin zamku, a właściwie pałacu w Tworkowie, gdzie owa druga wieża stoi. Stoi od dawna, ale od lata tego roku zaprasza turystów i oferuje piękny widok na okazały zamek i okolicę. Trwały tu bowiem w ostatnich latach prace remontowe i rekonstrukcyjne, w efekcie których pałac dłużej posłuży turystom. Jest dostępny bezpłatnie przez cały rok, nawet obecnie. Latem od 10.00 do 19.00, poza sezonem do 16.00.
Pierwszy zamek stanął w Tworkowie prawdopodobnie już w średniowieczu, najpewniej w XIV stuleciu, ale niewiele o nim wiadomo. Pewne jest, że w XVI wieku został rozbudowany przez Kaspera Wiskota von Wodnik. Powstało wówczas skrzydło zachodnie z wieżą, a nieco później dostawiono pozostałe dwa skrzydła. Później zamek zmieniał dość często właścicieli, ale największy wpływ na dzisiejszy obraz pałacu miała rodzina von Saurma-Jeltsch, która przebudowała zabytek w stylu neorenesansowym w latach 1872-74. Wtedy powstała czworoboczna, neogotycka wieża w skrzydle wschodnim, ta widokowa dziś, a dziedziniec otoczono arkadami.
Najgorsze dla pałacu przyszło w 1931 roku, kiedy wybuchł tu ogromny pożar, ponoć łuna widoczna była w promieniu aż 60 km! Niemal cały pałac uległ wtedy zniszczeniu, ale tutaj dopiero zaczyna się tragiczna historia, bowiem uznano, że było to zwyczajne podpalenie w celu wyłudzenia odszkodowania. Tym gorzej, że wszystko na nic, bowiem fortel się nie udał i właściciel otrzymał znacznie niższe odszkodowanie niż zakładał. Budowla w ruinie odstraszała i była przez lata zaniedbana, choć nam takie ruiny zawsze działają na wyobraźnię 🙂 Tak czy inaczej, od lat pozostaje w rękach gminy, początkowo pałac udostępniano odpłatnie, za przysłowiową złotówkę, a teraz po renowacji, na teren pałacu wchodzi się bezpłatnie. Warto tu zajrzeć, nawet nie po drodze, a właśnie celowo do zamku w Tworkowie. Niektórzy spierają się o nazewnictwo - pałac czy zamek, niezależnie od tego, jak go nazwiemy, to przepiękny obiekt! Odkąd pamiętam taki był, a teraz jest jeszcze bardziej zadbany i atrakcyjny z racji możliwości zwiedzania wieży!
Wraz z pałacem w nowej odsłonie mieszkańcy i turyści zyskali również zrewitalizowany, pobliski park w Tworkowie. Tak się składa, że naprzeciw zabytku mieszka moja koleżanka ze studiów, która nie tylko powiedziała mi o wieży na meandrach Odry, ale i oprowadziła nas po Tworkowie, ze swymi cudnymi psami - dogami niemieckimi Quentinem i Gretą. To bardziej konie jak psy, a moja miłość do tej rasy jest wielka, rozbudzona oglądaną w dzieciństwie starą ekranizacją sienkiewiczowskiej powieści "W pustyni i w puszczy" z piaskowym dogiem Sabą. Wybaczcie dużą ilość zdjęć z pieskami 😉
Fajny to był spacer, przez park właśnie, obok źródełek, basenu, wioski indiańskiej, stawu Trzeciok, starego młyna i przez Hrozę - bardzo klimatyczną aleję drzew. Ten historyczny, śródpolny trakt pozwala pieszo lub na rowerze przemierzyć w skrócie drogę z Tworkowa do Bieńkowic. Jesień to wymarzony czas na tą okolicę 🙂
No i jeszcze dzięki Justynie udało nam się wejść do wnętrza kościoła w Tworkowie (bez znajomości też zajrzysz do wnętrza, bo z przedsionka przez szybę ładnie widać wystrój świątyni). To nie lada gratka! Cały Tworków uchodzi za perłę Ziemi Raciborskiej, a kościół Św. Piotra i Pawła z lat 1691-97 stanowi jedno z najcenniejszych dzieł architektury barokowej w tym regionie. Trudno się z tym nie zgodzić, z zewnątrz może niepozorny, choć z daleka widoczny za sprawą wysokiej wieży, ale we wnętrzu skrywa unikatowe elementy pięknego wystroju. Zdobna ambona i okazały ołtarz główny z zabytkowym obrazem robią wrażenie, ale to znajdziemy niemal w każdej świątyni. Tutaj natomiast dodatkowo uwagę przykuwa i zachwyca loża kolatorska, tzw. pański pawlacz. Jeszcze nigdy podobnej nie widziałam w żadnym innym kościele. Zasiadała w niej podczas mszy Św. rodzina Reiswitzów - dawni właściciele Tworkowa. Dziś podczas mszy może tu usiąść każdy, fajna sprawa!
No i to nadal nie wszystko, bo największą ciekawostką tej świątyni, jest położona w podziemiach pod lożą krypta. Dobrze widoczna, bo odgradza ją tylko krata od nawy. Kryptę odkryto całkiem niedawno, bo w 1993 roku. Kryła 11 trumien z 1650 roku, które są prawdziwymi dziełami sztuki. W trumnach pochowani zostali: Wacław von Reiswitz, jego żona Ewa Wilczek oraz ich dziewięcioro dzieci. Smutne jest to, że niektóre trumienki dzieci są naprawdę niewielkie, co może oznaczać tylko jedno, umarły w bardzo młodym wieku, ale niestety taka była rzeczywistość XVII wieku, umieralność wśród małych dzieci wynosiła aż 70%! Mówi się, że z trumnami w Tworkowie wiąże się klątwa, według której po ich odnalezieniu miało zginąć 11 młodych mieszkańców Tworkowa płci męskiej, ale kościelny twierdzi, że to wymysły dziennikarzy.
Tak czy inaczej, polecam Ci Tworków i wszystkie inne atrakcje Ziemi Raciborskiej w okolicy Krzyżanowic. Mimo, że to był bardzo zimny i wietrzny dzień, to zarazem bardzo udany i obfitujący w ciekawostki. A może znasz te tereny? Odwiedziłeś już którąś atrakcję? Napisz w komentarzach, jestem bardzo ciekawa 🙂
Informacje praktyczne
Pałac (zamek) w Tworkowie
ul. Główna 5, Tworków, Krzyżanowice
tel. 32, 419-40-50
www.krzyzanowice.pl/turystyka/ruiny_w_tworkowie.html
Czynne: 10.00-19.00, poza sezonem 10.00-16.00
Bilety: wstęp bezpłatny
Parking: bezpłatny
Kościół Św. Apostołów Piotra i Pawła
ul. Główna 19, Tworków
tel. 32/ 419-62-26
www.parafiatworkow.pl
Parking: bezpłatny
Stary młyn wodny
ul. Młyńska 7, Tworków
tel. 32/ 419-63-55
Zwiedzanie po uprzednim kontakcie z właścicielem
Wioska Indiańska MATO
ul. Drzymały 11, Tworków
tel. 506-359-641
www.wioska-mato.pl
Czynne w sezonie, zwiedzanie po kontakcie telefonicznym
Hotel Zamek Chałupki
ul. Bogumińska 30, Chałupki
tel. 32/ 419-69-44
www.zamekchalupki.pl/
Parking: bezpłatny