Rowerem po Jurze - pętla Mstów - Olsztyn

Skała Miłości w Mstowie
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Zgubiliście kiedyś zdjęcia? Ja straciłam z tej wycieczki, miałam na karcie, ale nie zgrałam od razu i potem zagrałam czymś innym i nie mam. Żal!!! Na szczęście są komórki i chociaż komórką parę selfiaków się zachowało 🙂 Ale miałam takie piękne zdjęcia z jaskini i to tyle zachodu aparat na wycieczce rowerowej. No cóż, tak bywa. Do sedna.

Brama Mirowska - Skała Balikowa
Brama Mirowska - Skała Balikowa

Dzień miał być ładny, a Babcia zamówiła sobie na ten dzień nasze dziewczyny, bo wakacje 🙂 No to obmyśliliśmy z Łukaszem plan, że spakujemy nasze rowery do samochodu i skoczymy na Jurę. To była nasza pierwsza wyprawa rowerami po Jurze, traf padł na Mstów, z którego przejechaliśmy do Olsztyna. Po drodze zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych obiektach, bo dla nas rower to nie tylko cel sam w sobie, ale też środek transportu do atrakcji 🙂

Olsztyn rynek
Olsztyn rynek

Podsumowanie:

Trasa: Mstów - Olsztyn - Mstów - 30 km
Obiekty: 9 (Skała Miłości, Zalew Tasarki, Przeprośna Górka, Skała Jasia i Małgosi, Skała Balikowa, Jaskinia w Zielonej Górze, rynek w Olsztynie, zamek w Olsztynie, klasztor na Wancerzowie w Mstowie)
Czas: 5 godzin

Olsztyn
Olsztyn

Skała Miłości i Zalew Tasarki w Mstowie

Zaparkowaliśmy samochód pod Urzędem w Mstowie (koło klasztoru na Wancerzowie), skąd już rowerkiem ruszyliśmy w teren. Pierwsza była zaraz pobliska Skała Miłości - wielki ostaniec wysoki na 15 metrów, owiany legendą. To urokliwe miejsce nad Wartą, gdzie wiedzie trasa spływu kajakowego. Rozpoczyna się on zwykle właśnie w tym rejonie, koło Zalewu Tasarki przy którym też przystanęliśmy na chwilę. Zbiornik jest mały, ale jest tutaj całkiem przyjemnie, z piaszczystą plażą i molo. Spod Skały Miłości do zalewu prowadzi ścieżka zbudowana z wapieni, wśród których łatwo dostrzec amonity.

 

Zalew Tasarki w Mstowie
Zalew Tasarki w Mstowie

Przełom Warty, Przeprośna Górka i Brama Mirowska

Przyjemnie jechało się Szlakiem Rowerowym Zygmunta Krasińskiego z Mstowa wzdłuż przełomu Warty na Przeprośną Górkę z sanktuarium Św. Ojca Pio, choć wzniesienie to ma 296 m n.p.m. To pierwsze miejsce, skąd pielgrzymi wędrujący z tej strony widzą swój cel czyli wieżę klasztoru na Jasnej Górze. Tutaj nie zrobiłam żadnego zdjęcia komórką, ale mam moje dawne zdjęcia z Przeprośnej Górki.

Przeprośna Górka (Siedlec)
Przeprośna Górka (Siedlec)

Dalej zjechaliśmy pod Bramę Mirowską tworzoną przez dwa ostańce: Skałę Balikową o wysokości około 20 metrów oraz Skałę Jasia i Małgosi o wysokości około 10 metrów. Przy Jasiu i Małgosi chciały nas dosłownie zjeść komary, więc szybko się wycofaliśmy, natomiast na piknik zatrzymaliśmy się w pobliżu Balikowej Skały, nad samą Wartą. Bardzo ładnie tutaj, trzeba było trochę zjechać ze szlaku, ale warto 🙂

Brama Mirowska - Skała Balikowa
Brama Mirowska - Skała Balikowa
Nad Wartą w Mirowie częstochowskim
Nad Wartą w Mirowie częstochowskim

Jaskinia w Zielonej Górze

Spod Bramy Mirowskiej mieliśmy daleki, ale przyjemny odcinek aż do Rezerwatu Zielona Góra w Olsztynie. Najpierw asfaltem jechaliśmy trasą 595S Rudniki - Częstochowa - Raków PKP, by w lesie skręcić w Jurajski Rowerowy Szlak Orlich Gniazd. Pod wzgórzem zmieniliśmy rowerową wersję tego szlaku na pieszą i wciągnęliśmy rowery na szczyt pod Jaskinię w Zielonej Górze. Trudny moment, ale jaskinia musiała być moja 🙂 Kurde no i nie mogę odżałować tych zdjęć. Ostatnio w tej jaskini byliśmy jeszcze przed ślubem, jak pisałam pracę licencjacką. Słynie ona z lasu kamiennego, tzn. nagromadzonych stalagnatów. No cóż, znów trzeba to powtórzyć. Akurat był upał, zmęczenie już się pojawiło, więc chłód jaskini był super 🙂

Rezerwat Zielona Góra
Rezerwat Zielona Góra
Jaskinia w Zielonej Górze
Jaskinia w Zielonej Górze

Olsztyn jurajski

Początkowo trzymając się Jurajskiego Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd przed Kusiętami zjechaliśmy na Zieloną pętlę wokół Olsztyna i bardzo widokowym odcinkiem zjechaliśmy do centrum Olsztyna, gdzie na rynku zjedliśmy pyszne zapiekanki, nie pierwszy już raz 🙂 Na zamek nie wchodziliśmy, bo czas nas gonił, ale podeszliśmy pod bramę zerknąć chociaż na ruinki 🙂 

Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
na zapieksach w Olsztynie
na zapieksach w Olsztynie
Zamek w Olsztynie
Zamek w Olsztynie

Z Olsztyna w kierunku Mstowa wracaliśmy znów Jurajskim Rowerowym Szlakiem Orlich Gniazd. Chcieliśmy odbić jeszcze w Góry Towarne, ale zrezygnowaliśmy ze względu na szybko upływający czas. Za Kusiętami wjechaliśmy na rowerowy szlak Przełomu Warty, który doprowadził nas niemal do samochodu. Cała trasa naszego powrotu z Olsztyna do Mstowa to asfalt, ale jak się jeździ po Jurze, w trudnym terenie, to potem asfalt nie przeszkadza 😉

Zmierzamy do Mstowa
Zmierzamy do Mstowa

Wancerzów

Na sam koniec podjechaliśmy jeszcze rowerami pod klasztor na Wancerzowie z kościołem Wniebowzięcia NMP. To zaraz obok Urzędu Gminy w Mstowie, a szkoda nie zobaczyć z bliska tego cudnego, starego zabytku. Nawet udało się wejść do wnętrza, niestety robiłam tylko zdjęcia aparatem, więc ich nie mam, ale kiedyś wcześniej już fociłam ten obiekt.

Klasztor na Wancerzowie (Mstów)
Klasztor na Wancerzowie (Mstów)
Klasztor na Wancerzowie
Klasztor na Wancerzowie
nad Wartą, trasa spływu
Nad Wartą w Mirowie częstochowskim
Olsztyn widokowe wzgórze
Zamek w Olsztynie
Komentarze 8
2020-08-07
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Anna Piernikarczyk
04 październik 2020 11:57

[cytuj autor='Maciej A'] Świetna wycieczka rowerowa. Zdjęć oczywiście szkoda, choćby dlatego, że aparat z rowerem = sporo niedogodności.Sam kiedyś też zgubiłem zdjęcia, z Ojcowa... niestety razem z aparatem. Katastrofa [/cytuj]

No to dopiero kapa. Zdjęć żal, a aparat to już tragedia, trza mieć oczy dookoła głowy i dużo dyscypliny 🙂 Szczególnie przy maluchu, gdzie zawsze jest coś do roboty i nieraz marudzenie wybija z rytmu działania 🙂

Anna Piernikarczyk
04 październik 2020 11:55

[cytuj autor='allie'] Tfu, tfu, odpukać - jeszcze mnie nie dopadło utracenie zdjęć ze zwiedzania, ale wyobrażam sobie, że to bardzo frustrujące doświadczenie... Podziwiam Wasz zapał w rowerowaniu; mnie nikt by na taką trasę nie namówił, chyba bym już wolała iść piechotą 😉 [/cytuj]

Momentami ja też wolałam piechotą 😉 Tylko że mając rower to piechotą też dość ciężko hehe 🙂

Anna Piernikarczyk
04 październik 2020 11:54

[cytuj autor='MaciejW'] A próbowałaś odzyskać zdjęcia??? Są programy, które naprawdę potrafią cuda odzyskać. Mo chyba, że karta już całkiem umarła 😢No szkoda, ale może to znak, że trzeba tam wrócić 🙂 [/cytuj]

Karta żyje i przeszło mi to przez myśl, ale nigdy nie robiłam takich rzeczy. Może spróbuję, choć mam 4 karty i nie wiem dokładnie która to była 😉 

allie
03 październik 2020 18:01

Tfu, tfu, odpukać - jeszcze mnie nie dopadło utracenie zdjęć ze zwiedzania, ale wyobrażam sobie, że to bardzo frustrujące doświadczenie... 

Podziwiam Wasz zapał w rowerowaniu; mnie nikt by na taką trasę nie namówił, chyba bym już wolała iść piechotą 😉

MaciejW
02 październik 2020 20:09

A próbowałaś odzyskać zdjęcia??? Są programy, które naprawdę potrafią cuda odzyskać. 

Mo chyba, że karta już całkiem umarła 😢

No szkoda, ale może to znak, że trzeba tam wrócić 🙂

Maciej A
02 październik 2020 08:30

Świetna wycieczka rowerowa. 

Zdjęć oczywiście szkoda, choćby dlatego, że aparat z rowerem = sporo niedogodności.

Sam kiedyś też zgubiłem zdjęcia, z Ojcowa... niestety razem z aparatem. Katastrofa

Anna Piernikarczyk
01 październik 2020 10:01

[cytuj autor='Joanna'] Czy zgubiliśmy zdjęcia? Kiedyś chodziłam na kółko fotograficzne. Sami wywoływaliśmy czarno-białe zdjęcia. Zdarzyło mi się specjalne pudełko z założoną w ciemni błoną fotograficzną przed wlaniem wywoływacza odstawić nie na tą półkę co trzeba. Kolega myślał, że jest puste i otworzył. Całe 36 klatek poszło się... znaczy zostało prześwietlone. 🙂 [/cytuj]

Takich zdarzeń to też mieliśmy kilka w tamtych czasach. A to w ogóle inne bajka, jak się miało 36 zdjęć na cały wyjazd zamiast dzisiejszych, np. 1000 😉 Nam już się zdarzyło źle z aparatu wyciągnąć i od razu prześwietlić cały film. Teraz jest 100 razy prościej i jeszcze zawsze ta komórka w zanadrzu 🙂

Joanna
01 październik 2020 09:53

Czy zgubiliśmy zdjęcia? Kiedyś chodziłam na kółko fotograficzne. Sami wywoływaliśmy czarno-białe zdjęcia. Zdarzyło mi się specjalne pudełko z założoną w ciemni błoną fotograficzną przed wlaniem wywoływacza odstawić nie na tą półkę co trzeba. Kolega myślał, że jest puste i otworzył. Całe 36 klatek poszło się... znaczy zostało prześwietlone. 🙂

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024