Jezioro Zatorek na podwieczorek
Po dniu wypełnionym zwiedzaniem po brzegi, należał nam się wypoczynek. Nie mogliśmy przecież zapomnieć, że jesteśmy na wczasach nad morzem. Niedzielę mieliśmy spędzić jak na niedzielę przystało, czyli rano do kościoła św. Józefa Opiekuna Rodzin w Wisełce, a później na plażę bez ograniczeń, czyli dopóki się nie znudzi. Pogoda sprzyjała wodno-plażowym planom. Miałam nawet nie brać ze sobą aparatu, ale nie wytrzymałam. I dobrze, bo oprócz mew i rybek, co było oczywiste, zaobserwowaliśmy „meduzy”, czyli chełbię modrą i małego kraba.
Piasek, woda, słońce – fajnie, ale ile tak można. Po niezbyt wczesnym obiedzie, na który poszliśmy do „centrum” Wisełki, nie wracaliśmy już nad morze. Dziecko młodsze świetnie bawiło się na placu zabaw pod opieką tatusia, starsze zajęło się sobą. Stwierdziłam, że „urywam się” na spacer, bo nie umiem długo siedzieć w jednym miejscu.
Tak sobie szłam bocznym uliczkami Wisełki, aż mnie nogi zaniosły nad Jezioro Zatorek. Bardzo malownicze jeziorko, o wydłużonym kształcie, otoczone lasem. Nie zauważyłam, żeby było wykorzystywane do kąpieli, za to wzdłuż brzegu widziałam liczne pomosty, najwyraźniej przeznaczone dla wędkarzy.
Ścieżka prowadziła nad samym brzegiem jeziora, tak jak lubię, więc dałam się skusić. Po drodze spotkałam kilka przyrodniczych tablic informacyjnych. Dopiero gdy dotarłam na drugi koniec jeziora, poukładało mi się to w całość.
Okazało się, że wzdłuż brzegu jeziora wytyczona została ścieżka spacerowo-edukacyjna „Zatorek”. Tylko, że weszłam na nią w połowie drogi i w dodatku szłam w kierunku przeciwnym do numeracji punktów na ścieżce. Początek znajduje się na parkingu leśnym na skraju Wisełki przy wyjeździe w stronę Kołczewa.
Wracałam w dalszym ciągu ścieżką Zatorek (znów „pod prąd”), tym razem leśnymi drogami już dalej od jeziora, aż do miejsca, w którym na nią weszłam. Przejście całej pętli wraz z dojściem do naszej kwatery zajęło mi niecałe dwie godziny. Wróciłam na kolację i pomyślałam sobie, że (jak w tytule) taki nieduży spacerek jest w sam raz zamiast podwieczorku. 🙂