Przez Powroźnik do Muszyny
Planując pobyt w Krynicy-Zdroju wiedzieliśmy, że Muszyna będzie jednym z naszych celów krajtroterskich na ten czerwcowy tydzień. A zupełnie ad hoc dodaliśmy do tego Powroźnik - małą miejscowość, w której znaduje się prawdziwa perełka małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej, czyli zbudowana w 1600 (!) roku cerkiew parafialna św. Jakuba Młodszego. Jest to obiekt wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO. Ściany jego zakrystii pokrywa cenna polichromia figuralna z 1607 r. Bogate wyposażenie świątyni stanowią m.in. ikonostas z lat 1743–44, obecnie częściowo rozmontowany, barokowy ołtarz boczny z XVIII w. z obrazem Chrystusa u Słupa, a także bardzo cenne ikony, np. "Sąd Ostateczny" z 1623 roku.
Jest dzień święta Bożego Ciała, a cerkiew obecnie służy jako kościół rzymskokatolicki i być może dzięki temu udaje nam się zobaczyć jego wnętrze; inne dotychczas oglądane przez nas podczas tego pobytu drewniane świątynie były pozamykane. Mimo pokaźnych gabarytów cerkiew robi kameralne i nastrojowe wrażenie; czuć w niej ducha dziejów, które ma za sobą. Po jej obejrzeniu ruszamy raźno w stronę Muszyny; w Powroźniku nie ma już nic wiecej szczególnego do zobaczenia, a my chcemy wyrobić naszą wycieczkową marszową "normę". Kilka kilometrów drogi do celu naszej wycieczki udaje się szybko pokonać mimo wzrastającej temperatury, więc jakąś godzinkę póżniej dochodzimy do jednej z wielu atrakcji tego miasteczka, czyli położonych przy kościele parafialnym Ogrodów Biblijnych. Na powierzchni ponad hektara stworzono tematyczne "stacje", w których wyeksponowane zostały pojawiające się w Biblii gatunki roślin, miniaturowe krajobrazy oraz architektura i rzeźby ilustrujące różne motywy biblijne. Bardzo interesujące miejsce dla ludzi wszystkich wyznań, które zresztą zgodnie z ideą założycieli ma być przestrzenią sprzyjającą ekumenicznemu dialogowi.
Ruszamy dalej, ulicą Kościelną w stronę rynku, który akurat przechodzi remont nawierzchni i zastawiony jest maszynami budowlanymi. Dlatego też nie zatrzymując się kierujemy się do tzw. Dworu Starostów, mijając po drodze nieczynne tego dnia Muzeum Regionalne. Dwór Starostów to zbudowany na przełomie XVII i XIX wieku obiekt, który po latach popadania w ruinę został przejęty przez gminę i przeistoczony w miejsce spotkań kulturalnych. W odnowionym stylowym wnętrzu znajduje się też urocza kawiarnia, w której w ramach popasu zjadamy pyszne ciasto, popijając je bardzo dobrą kawą.
Następnie bierzemy azymut na kolejny turystyczny znak rozpoznawczy Muszyny, czyli Ogrody Sensoryczne połączone z Ogrodami Magicznymi. Jest to ogromny, świetnie zagospodarowany teren na tzw. Zapopradziu, czyli w dzielnicy położonej w zakolu Popradu. Jest on podzielony ma kilka stref, które nie tylko służą odpoczynkowi, ale też działają na różne zmysły zwiedzających: węch, dotyk, smak i słuch. Całość jest może ciut zbyt wykoszona, przystrzyżona i uładzona jak na mój gust, no ale ja mam fioła na punkcie ogrodów robiących wrażenie dzikich, naturalnych albo wiejskich. W muszyńskich ogrodach można spędzić mnóstwo czasu, ale nas wypłoszyło z nich siniejące z każdym kwadransem niebo, wyraźnie zapowiadajace burzę, która rzeczywiście rozpętała się tuż po tym, jak dotarliśmy z powrotem na drugą stronę rzeki. Zdążyliśmy akurat dobiec do lodziarni "Wanda", gdzie przeczekaliśmy potężną ulewę (oczywiście był to postój z konsumpcją; powszechnie wiadomo, że dzień bez lodów to dzień stracony!), a gdy przestało padać, ruszyliśmy w drogę powrotną do Krynicy. Pobyt w Muszynie polecam każdemu Krajtroterowi - naprawdę warto!