Supraśl - za lasami, za rzekami, za kilkoma mostami
Wymyśliłam wyjazd do Supraśla, ale taki, żeby odkryć coś nowego.
Wyruszyliśmy z Podsupraśla, z parkingu przy nadleśnictwie. Cofnęliśmy się kawałek wzdłuż głównej drogi i przeszliśmy przez rzekę Supraśl niedawno wyremontowanym mostem. Zaraz za mostem skręciliśmy w lewo na bulwary im. Wiktora Wołkowa. Przespacerowaliśmy nimi od początku do końca na całej długości. Szliśmy obrzeżami Supraśla (miejscowości) nad brzegiem Supraśli (rzeki). Po drodze minęliśmy mostek prowadzący na łąkę, z którego można podziwiać jeden z ładniejszych widoków na supraski monastyr. Następnie zatrzymaliśmy się na trochę na placu zabaw i dotarliśmy do plaży. Tego dnia było raczej zimno na pluskanie się w wodzie.
Dalej skręciliśmy w lewo i przez mostek na jazie przy Zalewie Zajma weszliśmy na polną drogę biegnącą wśród łąk, trzcin i innych zarośli. Droga ta jest dość ciekawa, bo wije się malowniczo między rzeką Supraśl a …rzeką Supraśl. Dzieje się tak, ponieważ rzeka kawałek dalej rozdziela się na dwie części, a później obie odnogi wpadają do Zalewu Zajma.
Na tym odcinku trafiliśmy na tablicę informacyjną opisującą Supraski system wodny. Dowiedzieliśmy się z niej między innymi, że kanał o długości 2,5 km jest zabytkiem hydrotechnicznym z XVII wieku. Nazywany był „Kopanicą” lub „Rzeką Kopaną”, co wskazuje na sposób jego powstania. Zalew Zajma (Zajma od obszaru zajętego przez wodę) pełnił funkcje stawu młyńskiego, a spiętrzenie wody pozwoliło na rozwój przemysłu w Supraślu np. drukarni.
Z następnego mostu obserwowaliśmy kaczkę z siedmioma kaczątkami (moje skojarzenie: królewna i siedmiu krasnoludków). Prowadzi on na ulicę Nowy Świat w Supraślu, ale my poszliśmy dalej wzdłuż rzeki, a właściwie między rzekami.
Za kolejnym mostkiem weszliśmy w las i wraz z kolejnym skrętem w lewo rozpoczęliśmy drogę powrotną. W cieniu Puszczy Knyszyńskiej dały znać o sobie komary. Jednak to nie komary, a jagody i poziomki sprawiły, że utknęliśmy na dobre. Ostatniego kilometra zaplanowanej trasy nie przeszliśmy wspólnie. Tylko kierowcę wysłałam po samochód 🙂. Przyjechał po nas do wiaty turystycznej w Podsupraślu, podczas gdy ja i córka z zapałem gromadziłyśmy składniki na ciasto z jagodami 🙂