Zamek Książ - trzeci największy zamek w Polsce!
Zamek Książ w Wałbrzychu to miejsce wyjątkowe i to z wielu powodów, my spędziliśmy w nim i jego okolicy pół dnia i nadal jest niedosyt 🙂 Choć nie tylko z powodu braku czasu, ale i pogody, bo ulewa przeszkodziła nam w cudnym spacerze w Książańskim Parku Krajobrazowym, gdzie przełomem Pełcznicy chcieliśmy dotrzeć do ruin zamku Stary Książ. Nic to, mamy świetny powód, żeby tu znów wrócić, już po raz kolejny 🙂
Zamek Książ
Bo właśnie zamek Książ to takie miejsce, które odwiedzać można wiele razy, do którego chce się wracać 🙂 Jak księżna Daisy ukochała sobie zamek Książ, również za sprawą jego cudnego położenia, wśród pięknej przyrody, tak i mnie to miejsce magnetyzuje. Pisać o historii tego miejsca pisać wiele nie będę, dość powiedzieć, że początek tego piastowskiego zamku miał miejsce już w 1288 roku, kiedy książę świdnicko-jaworski Bolko I Surowy rozpoczął budowę warowni. Potem losy zamku były zmienne, nie tylko co do właścicieli, ale nawet państw. Aż właścicielami stali się Hochbergowie, którzy władali zamkiem przez 400 lat!
Rozbudowali i odremontowali oni zamek, który w tym czasie stał się bryłą łączącą różne style, bo takie było zamiłowanie Hochbergów, uwielbiali mieszankę stylów, co widać nie tylko w samej budowli, ale i w wystroju wnętrza. Największe znaczenie dla zamku Książ mieli Hans Heinrich XV ze swą piękną i sławną żoną Daisy - ostatni arystokratyczni właściciele zamku. Byli zarazem właścicielami zamku w Pszczynie, ale to Książ Daisy pokochała dużo bardziej i tutaj chciała rezydować. Aranżowała wnętrza oraz cudne ogrody z tarasami. Do dziś można je podziwiać i zauważyć, jak zmyślnie łączą porządek francuskich ogrodów i chaos angielskiego parku 🙂
Ulubione miejsca Daisy w zamku to Biały Salon udostępniony dla turystów i jej gabinet, który jest wyłączony z trasy zwiedzania, ale nam przewodnik uchylił rąbka tajemnicy 🙂 Nie dziwię się wcale, że to ulubiony zakątek księżnej, w którym lubiła malować czy pisać pamiętniki. Zobaczyliśmy też świeżo wyremontowaną salę kinową. Przeszliśmy wieloma salami w zamku, ogromne wrażenie zrobiła na nas oczywiście wielka i wspaniała Sala Maksymiliana, na wzór której później wykonano słynną Salę Lustrzaną w Zamku w Pszczynie, efektowna są też Sala Złota czy Salon Chiński. Po wnętrzach zamkowych przeszliśmy jeszcze oczywiście tarasami, nie wyobrażam sobie inaczej, wszak to śliczne miejsce, ładna zieleń, barwy kwiatów i ciekawa bryła zamku, która z tej perspektywy prezentuje się zupełnie inaczej 🙂
Podziemia zamku Książ
I tak tarasami doszliśmy do podziemnej trasy turystycznej - nowinki na zamku! Tutaj dostępny jest tunel wydrążony na głębokości 50 metrów pod zamkiem, a trasa ma około 0,5 km długości. Trasa miejscami prowadzi przez betonowy tunel, gdzie indziej znów korytarz wydrążony jest w surowej skale. Na boki odchodzą boczne komory bunkra. Trasa turystyczna wiedzie wzdłuż tarasów, w kierunku zamku, tunele odkryto podczas poszukiwań podziemnego dworca kolejowego i słynnego złotego pociągu 😉
Niestety historia tych korytarzy wcale nie jest zabawna ani przyjemna. Powstały one dla Hitlera, w czasie II wojny światowej. Podczas zwiedzania można tu usłyszeć tragiczne historie więźniów, którzy własnymi rękami kuli korytarze, w strasznych warunkach. Podziemia powstały w 1944 roku, wcześniej wysiedlono stąd mieszkańców, w tym księżną Daisy. Hitlerowcy planowali tu zbudować podziemny schron przeciwlotniczy i kwaterę Hitlera. Wykorzystano do tej pracy więźniów Obozu Gros-Rosen, którzy pracowali tu przez całą dobę w nieludzkich warunkach. Na szczęście prac nigdy nie dokończono, a jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej tunele wysadzano i maskowano.
Gościnna "Maria"
Kiedy wyszliśmy z podziemi, czarne chmury zawisły nad zamkiem, jakby nad tą ciemną stroną historii tego miejsca. My natomiast zmieniliśmy nastrój i oddaliśmy się przyjemności, jaką jest jedzenie. Po drodze na parking jeszcze odwiedziliśmy wspaniały punkt widokowy na zamek i unikatowe Mauzoleum Hochbergów, a potem już pyszny obiad zaserwowała nam Restauracja Maria w wałbrzyskim Hotelu o tej samej nazwie. Z Łukaszem zachowaliśmy się bardzo po śląsku, on wziął golonko, ja żeberka z plackami 🙂 Pyszne byli 😉!
Dalsze plany niezrealizowane w pełni
No i z pełnymi brzuchami ruszyliśmy znów w teren, planów było kilka, wszystkie chętnie byśmy zrealizowali, bo i Palmiarnia czekała, i Borowa z wieżą widokową na szczycie i przełom Pełcznicy z ruinami zamku Stary Książ. Borowa odpadła już na początku, bo chłopaki dalej mieli swoje bóle po rowerach, w Palmiarni mieliśmy już kiedyś przyjemność być, więc chociaż chętnie znów podziwiałabym piękne rośliny, bo mam do nich ostatnio wielką słabość, to jednak stanęło na Pełcznicy i Zamku Stary Książ, bo znamy go tylko z Internetu.
No i niestety tak zostało, bo po kilkudziesięciu metrach krążąca gdzieś nad nami od kilku godzin burza dotarła nad nasze głowy i lunął deszcz z nieba. Nie było większego sensu chodzić w tej ulewie po mokrych i śliskich skałkach, toteż zawróciliśmy, szkoda, choć dzień już był pochylony, więc udać się na spoczynek to wcale nie był zły pomysł, a czekał Wrocław znów, gdzie już pożegnaliśmy się z naszym kilkudniowym przewodnikiem po Dolnym Śląsku i kierowcą - Arkiem Cencorą - pozdrawiamy serdecznie 🙂