Kołobrzeg i okolice na rowerze
Do podróżowania na rowerze chyba nikogo zachęcać nie trzeba. Świadczy o tym liczba rowerzystów, których możemy spotkać na szlaku 🙂
Ale zachęcam do odwiedzenia nadmorskich miejscowości a w szczególności okolice Kołobrzegu.
Dlaczego akurat te okolice?? Zatem zapraszam do relacji 🙂.
Niesamowita ilość ścieżek rowerowych, jakość wykonania - w większości utwardzone (asfalt lub kostka brukowa); przepiękne malownicze widoki, bo albo jedziemy lasem przy wydmach, albo tuż nad morskim brzegiem. To są chyba przede wszystkim najważniejsze atuty zrelaksowania się w tamtych okolicach. Mnie najbardziej urzekły trasy położone bardzo blisko morza, gdzie słychać i widać morskie fale. Nie polecam natomiast jechać tam w sezonie urlopowym. Duża ilość turystów, trochę utrudnia przejazd, mimo że znajdujemy się na ścieżce rowerowej.
Naszą bazą był Kołobrzeg. Z tego miejsca rozpoczynaliśmy nasze wycieczki rowerowe. Nie skupialiśmy się na samym Kołobrzegu, mimo że ma wiele ciekawych atrakcji, z tego powodu, że byliśmy tu na początku roku.
Dzień 1 - rekonesans.
Pierwszego dnia jak tylko przyjechaliśmy zaraz po rozpakowaniu udaliśmy się na rekonesans. Pojechaliśmy na wschodni odcinek trasy i dojechaliśmy do Gąsek. Mimo że pogoda była nie ciekawa to i tak zachwycaliśmy się trasą. Ten zachodni odcinek jest przepiękny. Biegnie blisko nadmorskiego klifu, trochę laskiem. Co rusz ukazuje się piękny widok morskiego brzegu. Na trasie możemy spotkać również dzika, który chyba zadomowił się tam na stałe, bo kilka razy widzieliśmy go w tamtych okolicach. Jadąc kilka kilometrów, dojedziemy do ostoi ptactwa. W 1996 roku zagospodarowano torfowiska ze względu na ochronę walorów krajobrazowych, geomorfologicznych, florystycznych tworząc ciekawe miejsce zbiórki zwierzyny lotnej i pewnie nie tylko. Odnotowano tam przebywanie ponad 80 gatunków ptactwa, więc naprawdę robi wrażenie.
Dzień 2 - deszcz.
No i dziś pada… Pod wieczór rozpogodziło, a że dzień długi więc jedziemy zobaczyć stare drzewo - Dąb Bolesław. Wiek drzewa szacuje się na ok 800 lat. Jedziemy w kierunku Ustronia Morskiego, potem odbicie na niezbyt fajną drogę główną którą musimy przejechać ok 2 km i odbicie w las. Jak w lesie znaleźliśmy jakieś kierunkowskazy na dwa Dęby tak żadnego znaleźć nie mogliśmy 😢. Jakoś słabo oznakowany ten teren.
Dzień 3 - Szlak Bocianich Gniazd
Brzmi obiecująco, pogoda ładniejsza zatem na siodła. Trasa w dwie strony to ok 48 km. Kierujemy się w kierunku Dźwirzyna, Wyjeżdżając z Kołobrzegu trafiamy na lapidarium poświęcone pierwszym niemieckim mieszkańcom. Dalej jedziemy malowniczą ścieżką przecinając las tuż przy wydmie nadmorskiej. Dojeżdżając do Dźwirzyna warto skręcić na ścieżkę rowerową w prawo. Biegnie tam szlak tak zwany "pustynia Dźwirzyńska”. Odcinek szlaku rowerowego wykonany w formie drewnianej kładki biegnie nad ruchomymi wydmami. W połowie trasy na sporym wzniesieniu jest punkt widokowy z ławeczkami, gdzie po ciężkiej wspinaczce można sobie odpocząć. Dalej już oddalamy się od morza, bo kierujemy się w kierunku Sarbina. To już planowany szlak, tylko gdzie te gniazda?? Ja tam specjalnie nie widziałem żadnego bociana, gniazd, może ze dwa gniazda. Szumnie nazwany szlak Bocianich gniazd, chyba nie był za bardzo szumny. Postanowiliśmy objechać trochę jezioro Resko i skierować się w okolice Mrzeżyna. A z Mrzeżyna kierunek Kołobrzeg i koniec na dziś.
Dzień 4 - Łazy
Najdłuższy odcinek przejechany przez nas na rowerze. Trasa wyniosła ok 100 km (w dwie strony) i przebiega przez malownicze ścieżki położone albo nad samą skarpą wydmy albo w malowniczym lesie. Jedyny minus to turyści błąkający się po ścieżce rowerowej, nie zważając na nic.
Dzień 5 - Pogorzelica
Pora pojechać na zachód. Ścieżka znana do Mrzeżyna. Za Mrzeżynem ścieżka odbija w bok, mijając tereny WP biegnąc lasami. Pewnie ten las niegdyś były zamknięte i służył jako poligon. Pogorzelica, krótki odpoczynek na plaży, obiadek i pora wracać. Chyba za dobry i za syty był obiad, bo w drodze powrotnej na ścieżce w lesie załapałem kapcia 😢;( Ani łatek, ani dętki zapasowej, pech aj pech. Ale na szczęście po polskich szlakach poruszają się dobrzy ludzie i zatrzymała się rodzina od których dostałem łatkę i użyczyli pompę, za co serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
Tak zakończyły się nasze przygody rowerowe w Kołobrzegu i okolicach. A Wy też pamiętajcie, zabierajcie łatki i pompki i wszelki sprzęt pomocniczy jak wybierzecie się na rowerową wyprawę, nigdy nie wiadomo, kiedy kicha będzie.
Mapki wykonane za pomocą aplikacji Naviki