Na spacer do żeremi - Łęg nad Swelinią
Wycieczka z cyklu "dookoła komina podczas epidemii" 🙂
Jakoś po długim weekendzie majowym a przed zimnymi ogrodnikami natknęłam się w internecie na informację, że w leśnym rezerwacie położonym między Gdynią i Sopotem bobry wybudowały żeremie na rzeczce Swelinii. Decyzja, że musimy je zobaczyć, zapadła natychmiast - taka okazja może się w Trójmieście nie powtórzyć - tym bardziej, że okolice, o których mowa, w normalnych okolicznościach są odwiedzane dość często przez spacerowiczów, "kijkarzy" czy rowerzystów. Nigdy się nie dowiemy, czy to wyłącznie panująca wiosną susza oraz lockdown związany z pandemią nie stanowiły (nie)szczęśliwego splotu okoliczności, który spowodował, że te żeremia powstały.
A powstały niemal w mieście, bo Łęg nad Swelinią to rezerwat położony w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, na granicy Gdyni i Sopotu, w miejscu, do którego coraz bardziej zbliżają się nowo budowane osiedla. Do rezerwatu można dojść miejską drogą prowadzącą wzdłuż tych osiedli, ale my wybieramy dłuższą i przyjemniejszą trasę, prowadzącą przez las na wysokości Gdyni - Orłowa. Panuje wiosna w pełnej krasie, wszystko kwitnie, jest przepiękna pogoda i w lesie nie trzeba nosić maseczek 😉 Czy czegoś jeszcze brakuje do szczęścia umęczonym pandemią mieszczuchom?
Po drodze do rezerwatu wspinamy się na otwartą, o dziwo, wieżę widokową w Kolibkach. Wieża stoi na skrzyżowaniu leśnych tras parku krajobrazowego, sama piękna nie jest, ale za to z jej szczytu rozpościerają się wspaniałe widoki na okolice. Nie zabawiamy na niej długo, bo sporo ludzi wpadło na ten sam co my pomysł wyrwania się na łono przyrody i zaczyna być tłoczno. Wchodzimy z powrotem w las i po krótkim marszu dochodzimy do łęgu nad rzeczką Swelinią. Żeremia rzeczywiście są, i to nie jedne! Przyznam, że widzę taką konstrukcję na żywo po raz pierwszy w życiu, więc jest to dla mnie atrakcja. Zadziwia mnie ten budowniczy instynkt bobrów. Spowodowały, że wysuszona, ledwie ciurkająca Swelinia rozlała w kilku miejscach, zapobiegając całkowitemu wysuszeniu terenu. Obchodzimy wzdłuż całe łęgi tam i z powrotem, zahaczając jeszcze o leśne ścieżki na wysokości dzielnicy Bernadowo. Razem, z powrotem do Orłowa, wychodzi jakieś 10 km, więc spacerek był niczego sobie.