Wśród zieleni Puszczy Knyszyńskiej
W sobotę lało, wiało i w ogóle nie dało się żadnego sensownego wyjazdu zorganizować. W niedzielę rano też było wietrznie i pochmurno, ale nie padało, więc zaczęliśmy nieśmiało myśleć o wyjeździe do lasu. Miało być lekko, łatwo, przyjemnie, blisko i bez wędrowania, żeby w razie deszczu szybko uciec. W trakcie pakowania plecaka stwierdziliśmy, że jednak pojedziemy trochę dalej i pójdziemy na wycieczkę, ale krótką. Gdy dojechaliśmy i przekonaliśmy się, że w lesie jest zacisznie i wiatr głów nam nie pourywa, to zdecydowaliśmy się na wcześniej zaplanowaną trasę. W połowie drogi nawet wyjrzało słońce i zrobiło się ciepło.
Zaplanowaną trasą był fragment Wędrownicy Józkowej. Chciałam trochę przetestować leśne wędrownice, bo natknęliśmy się na nie w czasie innej wycieczki. Są to (a właściwie były) dwie trasy piesze rozpoczynające się przy Silvarium w Poczopku – Wędrownica Józkowa o długości 21 km i Wędrownica Piećkowa o długości 28 km. Przy wędrownicach oznaczono tabliczkami informacyjnymi wiele ciekawych punktów na trasie. Oprócz tego utworzono biegownice, czyli trasy biegowe o sympatycznych nazwach: Krótka, Ekstremka i Geriatka. Niestety trasy powstały kilkanaście lat temu i od tamtej pory zaczęły żyć swoim życiem. Z pięciu punktów, które według mapy powinniśmy spotkać (na tej i poprzedniej wycieczce) widziałam tylko jedną tabliczkę stojącą prosto i jedną mocno już przechyloną. Przebieg trasy oznaczony zielonymi kropkami też miejscami jest trudny do odgadnięcia. Bardziej opierałam się na mapie i numerach oddziałów leśnych. Szkoda, że ciekawe, malowniczo położone ścieżki nie są zadbane i zaczynają zanikać.
Tym razem obyło się bez spektakularnych spotkań ze zwierzętami, ale po nocnym deszczu widzieliśmy dużo świeżych śladów. Piknik zrobiliśmy na leśnej ławce, czyli przewróconym pniu drzewa. Przeszliśmy w sumie prawie 9 km.