Rodzinny szturm na grodzisko Stary Olkusz i punkty widokowe Pustyni Błędowskiej

Majówka 2020 trochę się nie udała przez pogodę (już nie wspomnę o koronawirusie), dlatego w drugi weekend maja musieliśmy sobie to odbić i już od tygodnia planowaliśmy wyjazd. Co prawda miało być gdzie indziej, ale pogoda miała mieszać więc wybraliśmy bliższy wariant. W końcu jak się okazało, pogoda była cudna, ale co się odwlecze to nie uciecze 🙂 Będzie jeszcze okazja, a my ruszyliśmy na naszą ukochaną Jurę i granicę województw - śląskiego i małopolskiego.
Średniowieczne grodzisko Stary Olkusz
Pierwszym celem było grodzisko Stary Olkusz. Choć miasto jest nam znane, to grodzisko jeszcze przez nas nie zostało odkryte, a że miast teraz unikamy, to samo grodzisko w Olkuszu musiało nam na ten moment wystarczyć, podziemia poczekają 🙂 Grodzisko znajduje się jakieś 3 km przed Olkuszem, jadąc drogą krajową nr 94 od strony Śląska. Samochód można zostawić przy niewielkiej zatoczce i pieszo ruszyć pod grodzisko.

To zaledwie kilkaset metrów, żaden problem, ale wózkiem nie polecam, lepiej nosidło, jak masz ze sobą Maluszka, a my mamy. Droga do grodziska w nosidle, na miejscu i z powrotem już na własnych nóżkach 🙂 Się nam już rozchodziło to dziecko, a i zdanie swoje ma już dobitne i trzeba je brać pod uwagę 🙂
Grodzisko pochodzi z czasów średniowiecza, znajduje się na niewysokim wzniesieniu, a otacza je głęboka fosa i dwa pierścienie wałów ziemnych. Całość zaplanowana w kształcie koła, a średnica nie przekracza 100 metrów. Centralnym punktem są fundamenty gotyckiego, kamiennego kościółka Św. Jana Chrzciciela, który stanął tu w XIV wieku, po tym, jak już gród spłonął, najpewniej na przełomie XIII i XIV stulecia. Świątynia funkcjonowała do XVIII wieku, a dziś możemy tylko domyślać się jej kształtu i wyobrażać sobie całą budowlę na podstawie tego, co zostało. Na miejscu podczas badań archeologicznych odnaleziono sporo zabytków - groty strzał, fragmenty naczyń, no i przedmiotów wykonanych ze srebra i ołowiu. Z wydobycia tych rud słynie Olkusz, podobnie jak nasze Tarnowskie Góry 🙂

Otoczenie jest ładne, warto chwilkę pobuszować po fosie i wałach, my do tego zjedliśmy jeszcze drożdżówki, odkąd panuje koronawirus zabieramy wałówę wszelką na wycieczki, główny piknik zaplanowaliśmy dopiero na Pustyni 🙂
Pustynia Błędowska - Czubatka
W ostatnich latach powstały nowe punkty widokowe na Pustyni Błędowskiej i to je odwiedzaliśmy, dlatego dawno nie byliśmy na Czubatce, a z dziećmi jeszcze nigdy! Bardzo ładne miejsce, wręcz z cudnym widokiem i zaparło nam trochę dech po tym koronawirusowym poszczeniu 🙂 Ale zaparło nam też dech z powodu dużej liczby samochodów na parkingu (bezpłatnym). Od razu maski na twarze i z zachowaniem ostrożności ruszyliśmy na punkt widokowy. Kilkanaście lat temu ledwo było tu widać piaski, ale po ostatnich odchwaszczaniach Pustyni Błędowskiej teraz naprawdę widać tu odkryte, rozległe piaski.



Na wprost co prawda las, ale po prawej piękny piach z Różą Wiatrów w dole. To najnowszy punkt widokowy. Też w Kluczach. Z zejściem wprost na piaski, my natomiast na Czubatce byliśmy dość wysoko nad nimi, ale spokojnie, mieliśmy plan do nich powędrować, bo jak to na Pustyni bez piasku 🙂 Tym bardziej, że tu sporo ludzi i z wiat też teraz korzystać nie można.
Na piaski
Więc zabieramy wałówkę, nasz piknikowy koc lidlowski i ruszamy żółtym Szlakiem Pustynnym w dół. Droga nie za daleka, około 1 km, przez las, bardzo przyjemnie. Po drodze jeszcze nieco zboczyliśmy ze szlaku i podziwialiśmy ... całkiem spory Staw Zielony! Dziwne - dużo wody na pustyni 🙂 Bardzo malownicze miejsce, ale my wędrujemy dalej na piaski upragnione. No i wreszcie są, rozległe i gorące, bosymi stopami trudno się po nich chodziło 🙂 Rozkładamy kocyk i jemy nasze tortille z kurczakiem i dodatkami (już w domu je Łukasz przygotował 🙂) Najmłodsza oczywiście zajadała zielony ogórek, to maniaczka tego warzywa, dzień bez ogórka dniem straconym 🙂

Posiedzieliśmy, a potem piaskami przeszliśmy z Łukaszem sobie na chwilę pooglądać Pustynię z tarasu widokowego pod Chatą Morgana. Bardzo ładny zakątek, panoramka urocza i zaskakująca! Dzieci zostały przy kocu, trochę pogrzebać w piachu, to niesamowite, jak dzieci lubią pasek, i to niezależnie od wieku 🙂
Dąbrówka w Chechle
Na tym miała się zakończyć nasza wycieczka, ale stwierdziliśmy, że jak jest tak pięknie, to jeszcze Dąbrówkę odwiedzimy w Chechle pobliskim. Byliśmy tam też dobrych kilka lat wstecz, zanim jeszcze platforma stanęła. Tym sposobem odświeżyliśmy sobie całą Pustynię Błędowską. Przy punkcie widokowym Dąbrówka w Chechle też jest bezpłatny parking i tutaj również zaskoczyła nas trochę duża liczba samochodów. Wszyscy chcą korzystać ze świeżego powietrza i pięknych widoków 🙂 Znów maseczki na twarze i idziemy na platformę. Zwykła, metalowa platforma na piachu i tyle radości 🙂 Można też poruszać się po piasku wokół platformy, kiedyś było to zabronione, bo był to teren poligonu wojskowego. Dziś uwolniono i tą część Pustyni i turyści korzystają z niej do woli. Cudnie to wszystko wygląda i zawsze na Pustyni Błędowskiej czuję bardziej lato niż w innych miejscach 🙂 Poczytaliśmy trochę tablice informacyjne, których tu sporo stanęło, pooglądaliśmy widoki, nacieszyli się tym momentem, pobiegaliśmy za Małą i z powrotem do samochodu, Teraz już prosta droga do domu, z chwilowym kryzysem Amelii przy zasypianiu 🙂

To był piękny dzień, oby takich jak najwięcej, znów mnie zachwyciła moja Jura Krakowsko Częstochowska, polecam ją całym sercem, sporo tu cudownych zakątków!