Muzeum lipskiej pisanki
W tym miejscu i w tym czasie miała być relacja z wycieczki do Lipska nad Biebrzą, gdzie w Muzeum Lipskiej Pisanki i Tradycji można obejrzeć wystawę tradycyjnych pisanek zdobionych woskiem. Niestety…
Moja babcia mówiła: „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.” Ta sama babcia nauczyła mnie malować pisanki (a właściwie pisać). Zatem skoro nie można pojechać do Lipska i obejrzeć pisanek w muzeum, to trzeba je sobie namalować. No dobra… tak naprawdę co roku maluję pisanki, ale tym razem miałam na to trochę więcej czasu.
Jakby mało było zamieszania w kuchni przed Wielkanocą, musiało znaleźć się też miejsce dla wydmuszek kurzych i gęsich, wosku, farb i całej reszty akcesoriów. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz były umazane farbą ręce i zachlapana woskiem kuchenka, ale takie są skutki uboczne przekazywania tradycji.
Na zdjęciach przedstawiam kolejne etapy powstawania lipskiej pisanki. Pokazuję jajko napisane dla mnie pierwszą Wielkanoc w moim życiu, które zapoczątkowało trwający kilkanaście lat zwyczaj malowania co roku jednej pisanki z imieniem i datą dla każdej z wnuczek. Pisanki wykonane przeze mnie pochodzą z różnych lat. Są na nich motywy tradycyjne i nie tylko np. wzory matematyczne na jajku. Większość tych pisanek prędzej czy później rozdaję krewnym i znajomym, ale przedtem staram się je sfotografować.
Z najlepszymi poświątecznymi życzeniami zapraszam do oglądania.