Śląsk Cieszyński
W minioną niedzielę wybraliśmy się na krótką wycieczkę objazdową po Śląsku Cieszyńskim. Trasa o tyle ciekawa, że obejmująca rzadziej odwiedzane, choć interesujące obiekty śląskiego Szlaku Architektury Drewnianej. Mowa o kościółkach w Łące, Wiśle Wielkiej i Małej oraz w Pielgrzymowicach.
Pierwszym punktem na trasie było Jezioro Goczałkowickie, do tej pory oglądane przeze mnie tylko od strony zapory.Tym razem odwiedziliśmy jego północne brzegi - pełne szuwarów, zarośli, bobrowisk i rozmaitego ptactwa. Stado łabędzi przelatujące tuż nad głową i kilkanaście kluczy dzikich gęsi, które nagle poderwały się do lotu zrobiły na nas niesamowite wrażenie. Warto przyjechać tu z dobrym sprzętem foto i krzesełkiem.
Kolejne punkty wycieczki to zabytkowe kościółki drewniane:
- kościół św. Mikołaja w Łące, pochodzący z XVII wieku;
- kościół św. Jakuba w Wiśle Małej, z XVIII wieku;
- kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Pielgrzymowicach, z XVII wieku.
Wszystkie świątynie są podobne do siebie, orientowane, czyli zwrócone prezbiterium w stronę wschodnią, w konstrukcji zrębowej, z dachem krytym gontem. We wnętrzu można zobaczyć barokowe i późnobarokowe elementy wyposażenia. Niestety podczas naszej wizyty dwa obiekty były zamknięte, a w jednym odbywało się nabożeństwo, także do środka nie weszliśmy. Szkoda, miałaby więcej zdjęć do pokazania.
Następnie udaliśmy się do Strumienia - niewielkiego miasteczka z zabytkowym układem urbanistycznym, czyli kwadratowym rynkiem z odchodzącymi od niego czterema ulicami. Taki układ zachował się od średniowiecza, jednak sama zabudowa nie dotrwała do naszych czasów. Większość kamienic pochodzi z XVIII i XIX wieku.
Potem odwiedziliśmy Zebrzydowice, w których znajduje się pałac - niegdyś gotycki zamek. Wielokrotnie przebudowywany, całkowicie zniszczony w czasie wojny, a następnie odbudowany. Dziś znajduje się w nim centrum kultury i restauracja. Na położonym obok stawie Młyńszczok funkcjonuje Ośrodek Sportów Wodnych, a wokół zbiornika poprowadzono ścieżkę spacerową.
Zimny wiatr szybko zagonił nas z powrotem do samochodu. Dalej okolicę już podziwialiśmy jadąc, bez wysiadania. Pałace w Kończycach Małych i Wielkich oraz drewniany kościół w Kaczycach obejrzeliśmy z daleka, bez wysiadania. Chcieliśmy jeszcze przespacerować się po cieszyńskim Rezerwacie Kopce, uroczym miejscu, w którym rosną obecnie wielkie połacie czosnku niedźwiedziego, ale i to miejsce obejrzeliśmy pobieżnie.
Ostatnim punktem na trasie był Cieszyn. Tu zabawiliśmy najdłużej. Przeszliśmy odnowioną ulicą Przykopa wzdłuż murów miejskich, nazywaną cieszyńską Wenecją z racji potoku płynącego tuż przy fundamentach domów. Później udaliśmy się na rynek oraz zamkowe wzgórze. Po zachodzie jeszcze tylko wypiliśmy kawę w Mokka Cafe i wróciliśmy do Bielska.