Z dawnych wspomnień: Roztocze 2009 (Zwierzyniec)
W zimowe wieczory, przy brzydkiej pogodzie, albo gdy zarazki nie wypuszczają z domu, planujemy nowe wyprawy lub wspominamy poprzednie wyjazdy i oglądamy zdjęcia. Wspomnienia sięgają znacznie dalej, ale zdjęcia w formie elektronicznej tylko do 2009 roku. Wcześniejsze są jedynie odbitki robione starym poczciwym Zenitem. Postanowiłam trochę uporządkować te wspomnienia i uzupełnić czas „sprzed Polskich Szlaków” przynajmniej o główne urlopowe wyjazdy w skrócie.
Roztocze zwiedzaliśmy z małym wtedy dzieckiem. Pogoda była fantastyczna przez cały tydzień. Hitem wyjazdu okazały się Stawy Echo. Można było kąpać się w nich, budować zamki na plaży piaszczystej jak nad morzem, obserwować kaczki pływające wśród turystów i koniki polskie pasące się na drugim brzegu. Nawet spacerowanie ze Zwierzyńca, gdzie nocowaliśmy, do Stawów Echo różnymi dostępnymi trasami stanowiło niewątpliwą przyjemność.
Sporo czasu spędziliśmy w samym Zwierzyńcu. Oprócz słynnego kościoła na wodzie i nie mniej słynnego browaru, zobaczyliśmy dąb Krzysztof rosnący na środku ulicy Dębowej i mnóstwo pomników. Podobno w Zwierzyńcu przypada ich najwięcej na 1 mieszkańca. Początkowo próbowałam je wszystkie policzyć i sfotografować, ale szybko wymiękłam. Dziecku najbardziej spodobał się pan z pszczółką – reklama miodów z roztoczańskiej pasieki.
Będąc na Roztoczu koniecznie trzeba zobaczyć charakterystyczne progi skalne tworzące małe wodospady nazywane szumami. My widzieliśmy najsłynniejsze szumy na Tanwi, najwyższy w okolicy wodospad Jeleń na rzece Jeleń i moim zdaniem najbardziej malownicze szumy na rzece Sopot w rezerwacie Czartowe Pole.
W Górecku Kościelnym zwiedziliśmy zabytkowy modrzewiowy kościół św. Stanisława. Aleją dębów przeszliśmy do dwóch kapliczek: Pod Dębami i Na Wodzie. Niektóre drzewa z wielkimi dziuplami przy samej ziemi skutecznie zapraszały do wejścia. Następnie odwiedziliśmy kamieniołom w Józefowie Roztoczańskim.
Na trasie zwiedzania stanął Szczebrzeszyn. Próby nauczenia dwuipółlatka zdania: „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie.” nie powiodły się, ale dawały wszystkim dużo radości. Tego samego dnia widzieliśmy jeszcze kościół św. Idziego w Topólczy.
Zwiedzanie Krasnobrodu zaczęliśmy od wieży widokowej. Następnie skierowaliśmy się do barokowego kościoła Nawiedzenia NMP, który jest sanktuarium Matki Bożej Krasnobrodzkiej. Tuż obok, w zabudowaniach klasztornych zwiedziliśmy muzeum wieńców dożynkowych i ptaszarnię. Będąc w Krasnobrodzie nie mogliśmy pominąć kalwarii krasnobrodzkiej, Kaplicy Objawień na wodzie i kapliczki św. Rocha położonej w wąwozie nieopodal Krasnobrodu.
Jeden dzień przeznaczyliśmy na Zamość. Wczesnym przedpołudniem na zamojskim rynku było cicho, spokojnie i słonecznie. Budki z lodami, pamiątkami i tłumy turystów miały pojawić się trochę później. Tymczasem mogliśmy spacerować albo biegać i skakać (co kto woli) podziwiając charakterystyczny zamojski ratusz i urocze, bogato zdobione kamieniczki. Obejrzeliśmy też konny pomnik założyciela Zamościa – Jana Zamojskiego. W programie zwiedzania z dzieckiem nie mogło zabraknąć ZOO. Co utkwiło mi w pamięci? Wielbłąd dwugarbny taki sam jak ten zapamiętany z mojego dzieciństwa, a może nawet ten sam… i kolekcja groźnych włochatych pająków. Dziecko było na razie mało zainteresowane zwierzątkami i dość szybko zasnęło w wózku.
Ostatniego dnia wyjazdu „kropką nad i” była wycieczka na Bukową Górę w Roztoczańskim Parku Narodowym. Po zaledwie tygodniu pobytu w Zwierzyńcu pozostał duży niedosyt i chęć powrotu na malownicze Roztocze.