Na Śnieżkę z Przełęczy Okraj
Chciałam zdobyć kolejny raz Królową Karkonoszy, lecz mniej wymagającym szlakiem, niż warianty z Karpacza. Wybrałam czerwony na Śnieżkę z Przełęczy Okraj (1406 m n.p.m.), który częściowo prowadzi po czeskiej stronie. Jego zaletą jest wyjątkowa łagodność bez ostrych podejść (te dopiero pod szczytem) i fakt, że mniej więcej w połowie drogi można zatrzymać się przy wiacie turystycznej, by odpocząć.
Wiata, a właściwie mała chatka, ma stryszek, który bardzo zachęca do spędzenia w nim nocy. Nie wiem, czy wolno, po polskiej stronie na pewno nie, jednak perspektywa noclegu w tym uroczym miejscu zachęca. Może, kiedyś...
Po godzinie docieramy do Sowiej Przełęczy (1165 m n.p.m.). Tu nasz czerwony szlak łączy się z niebieskim. Po kolejnych 20 minutach dochodzimy do czeskiego schroniska Jelenka. Jest to brzydki obiekt, w którym nie radzę się zatrzymywać. Ceny obłędnie wysokie, jedzenie mocno średnie, a kolejka do brudnej toalety wyjątkowo długa.
Od tego miejsca zaczyna się długie i nudne podejście, na początku na pierwsze spiętrzenie grani, czyli Svorovą Kopę (1408 m n.p.m.), a następnie na samą Śnieżkę. Widoki są całkiem ciekawe, choć najlepsze przed nami - i to wcale nie na Śnieżce.
Po mozolnym zdobyciu szczytu ciężko znaleźć choć skrawek ławki, by usiąść i odpocząć. W taki dzień - w końcu był długi weekend czerwcowy - ludzi na górze cała masa. No i niestety nie ma tam toalety, mimo że znajduje się barak z gastronomią. Kilka zdjęć i schodzimy na dół.
Na Sowiej Przełęczy zdecydowaliśmy, że będziemy schodzić wchodząc, czyli zdobędziemy jeszcze Skalny Stół (1282 m) i Czoło (1268), dwa graniczne wzniesienia. I ten wybór był strzałem w dziesiątkę! Widok ze Skalnego Stołu jest wprost niezapomniany. Siedzieliśmy tam stanowczo za długo, gapiąc się ot tak po prostu na góry. Potem czekało nas tylko dłuższe i szalenie strome zejście niebieskim szlakiem na Okraj, co boleśnie odczuły moje kolana.