Święto Pary w Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach
Nasze rodzinne miasto - Tarnowskie Góry, zaoferowało nam w ostatnią sobotę września 2019 roku bardzo ciekawą imprezę, a mianowicie Święto Pary - festiwal dziedzictwa przemysłowego. To pierwsza odsłona tego wydarzenia, ale na pewno nie ostatnia. Myślę, że to święto na stałe wpisze się w kalendarz imprez Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach, która stała się obiektem Unesco.
Przy Kopalni istnieje Skansen Maszyn Parowych. Istnieje on odkąd sięgam pamięcią, do lat dzieciństwa. Im dalej sięgam, tym mniej się tu działo, a teraz to miejsce zyskuje w naszych oczach, bo odsłania nowe barwy i atuty. Kilka lat temu jako stała atrakcja pojawiła się tutaj wewnętrzna Skansenowa Kolejka, dostępna za piątaka nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Przejażdżka nie jest daleka, ale daje frajdę 🙂 Proszę nie mylić z wąskotorówką, która jeździ poza terenem Kopalni.
Wszystkie maszyny parowe na terenie Skansenu są ładnie odmalowane i można na nie wskakiwać do woli. Mimo to zwykle nie ma tu za wiele życia, ale już dwa Święta ożywiają to miejsce i zmieniają je nie do poznania. Jedno to Industriada w czerwcu, a drugie to właśnie Święto Pary we wrześniu. Oj działo się w sobotę! Pozjeżdżały przeróżne maszyny, czeskie i angielskie i ruszyły pełną parą. Całą imprezę rozpoczął rozruch pierwszej na Górnym Śląsku maszyny parowej uruchomionej w tarnogórskiej kopalni srebra, ołowiu i cynku Fryderyk w 1788 roku. To 32-calowa maszyna systemu Newcomen, sprowadzona z Wielkiej Brytanii. Ponadto były walce, traktory, blisko stuletnia ciężarówka Skoda i przedziwne, zabytkowe maszyny, które albo służyły do przemieszczania się, albo do zasilania energią innych maszyn. Co rusz słychać było tu i ówdzie świst pary i widać kłęby białych lub ciemnych obłoków wydobywających się z głębi maszyn. To prawdziwa podróż do minionego wieku, co ułatwiali ludzie poprzebierani zgodnie z duchem epoki. Bardzo mi się podobało, a i mężczyźni zwykle człapiący z bagażami za kobietami i dziećmi, w sobotę byli bardzo zainteresowani tematem, w swoim żywiole. Do tego koncerty, animacje, kulinaria i pyszna kawa, ale najsmaczniejsza była gorąca czekolada!
Parking Kopalni był wyłączony z ruchu samochodowego, bo krążyły tam maszyny i chętnych miał dowozić spod Hali Sportowej, Rynku i dworca angielski piętrowy bus oraz kolejka wąskotorowa, ale chyba zainteresowanie przerosło organizatorów, bo czekaliśmy długo na autobus i się nie zjawił, więc własnym samochodem przyjechaliśmy pod Kopalnię, jak wielu innych. Piętrowy bus był, ale kursował pełniuśki niezgodnie z wyznaczonym wcześniej rozkładem jazdy. Szkoda, ktoś mógł poczuć się rozczarowany i zrezygnował z imprezy, ale nam bardzo się podobało i chętnie znów się na niej pojawimy, tym bardziej, że daleko nie mamy.