Ku zielonej krainie - II dzień – Roztocze (Rezerwat nad Tanwią, Wodospad na Jeleniu, Huta Różaniecka, Narol, Lipsko)
Oto jesteśmy. Roztocze. Teraz możemy udać się w rejony wypatrzone w ubiegłym roku. Mamy na to dwa dni, na trzeci dzień powrót (równie ciekawy 🙂.
W pierwszej kolejności wyruszamy nad Tanew naprawić ubiegłoroczny błąd, ponieważ mieliśmy w głowie, że mamy udać oglądać szumy na Tanwi, pojechaliśmy do Rezerwatu Szum, który okazał się nie tym miejscem. Oczywiście nie ma powodu do żałowania, bo jest to również piękne i dzikie miejsce. Bądź co bądź nie opuściliśmy zamiaru przejścia się szlakiem nad Tanwią (Rezerwat Szum, jak można się domyślić jest położony nad rzeką Szum). A Rezerwat nad Tanwią powstał w 1958 roku w celu ochrony najpiękniejszych i najcenniejszych rejonów nad rzeką Jeleń i Tanew na terenie Parku Krajobrazowego Puszczy Solskiej. Na zakolu Tanwi w miejscowości Rebizanty na odcinku 400 m znajduje się 24 progi zwane „szumami”. Wokół tego tworu natury prowadzi ścieżka dydaktyczno-przyrodnicza o długości 3 km, a także szlak pieszy niebieski który prowadząc południową granicą Rezerwatu prowadzi dalej: na grodzisko Kościółek oraz do do wodospadu na Jeleniu, wracając do Suśca. My zaczynamy wymarsz w Rebizantach, gdzie znajduje się również rekonstrukcja dawnego przejścia granicznego między Galicją, a Kongresówką. Szumy odzwierciedlają układ spękań, które powstały w wyniku ruchów tektonicznych Karpat (obecnie zjawisko nadal postępuje o 1 mm rocznie). Szlaki piesze prowadzą przez najciekawsze rejony i są wyposażone między innymi w drewniane kładki. My wylądowaliśmy tam po sporych deszczach więc szlak po tronie południowej okazał się być całkowicie rozbagniony, dlatego wybraliśmy drugi brzeg. Po dotarciu do mostku skręciliśmy w żółty pieszy szlak prowadzący do wodospadu na Jeleniu, który jest niczym innym jak kolejnym progiem, należącym do całego zespołu 47 progów skalnych. Określony mianem wodospadu przez wzgląd na znaczną wysokość względem pozostałych czyli 1,5 i szerokość 9m. Został też objęty ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej.
Ponieważ auto zostało w Rebizantach, jesteśmy zmuszeni wrócić się po własnych śladach. Wspominane Grodzisko Kościółek nazywane jest też Zamczyskiem. Odkryto tutaj wał ziemny z XII – XIII wieku, a legenda głosi, że wznosił się tutaj zamek rycerza Gołdapa, który miał piękną córkę Tanewę, co wyjaśniałoby nazwę rzeki. Rzekomy zamek przestał istnieć w wyniku najazdu Tatarów.
Ze szlaku schodzimy o godzinie 14:20 więc pora młoda. Co tu się zastanawiać, jedziemy dalej, a dalej wyznaczyliśmy sobie za punkt docelowy Narol. I tak jedziemy i jedziemy i okazuje się, że nie skręciliśmy :] Nie ma tego złego i zatrzymując się w Hucie Różanieckiej, zauważamy ruinę jakiegoś budynku. Okazuje się, że owym budynkiem jest cerkiew, a do tego wokół zachowały się resztki cmentarza! Cerkiew greckokatolicka św. Mikołaja, której początków szuka się wraz z przybyciem do wsi Bazylianówm, którzy zachodniej części zwanej Cerkwiskiem urządzili drewnianą wtedy świątynie. Była to połowa XVIII wieku. Już pod koniec tego wieku, budynek wymagał gruntownego remontu. Na jej miejscu w 1835 roku wybudowano cerkiew murowaną krytą gontem. Budynek posiadał trójbocznie zamknięte prezbiterium, a trójkątny szczyt świadczy o nawiązaniach do klasycyzmu. Świątynia spłonęła w 1943 roku podczas niemieckiego ataku pacyfikacyjnego.
Na zachowanych pozostałościach cmentarza znajduje się ponad 20 krzyży nagrobnych.
Teraz już wyznaczamy odpowiedni kierunek. Prosto na Narol. Jednak po tej dodatkowej atrakcji, najpierw decydujemy się na obiad, a potem kontynuujemy zwiedzanie. Znajdujemy restaurację pałacową po drugiej stronie pałacu, który nas interesuje więc nie musimy nadrabiać, z psem możemy zjeść na zewnątrz, a jedzenie okazuje się bardzo dobre i nie drogie (więc przy okazji z czystym sumieniem polecamy). Pałac. Cóż. Okazuje się, że przeszedł w ręce prywatne, a nowy właściciel remontuje. Na alei prowadzącej do pałacu ciągniki i inne machiny, ale udaje nam się zasięgnąć informacji, że właściciel będzie albo na placu albo w małym domku przy drodze obok pałacu – mamy iść i zapytać o możliwość zobaczenia choćby z zewnątrz, ponieważ zza murów nie widać kompletnie nic. Udaje się. A pałac robi wrażenie – oby po odnowie pozostał sobą z piękną bramą i aleją drzew. A stał się Narol w XVIII wieku własnością rodu Łosiów, pałac wybudował hrabia Feliks Antoni Łoś na przełomie XVIII/XIX wieku w stylu barokowo-klasycystycznym. Za czasów ówczesnych właścicieli pałac mieścił bibliotekę oraz cenne zbiory sztuki, a co za tym idzie pełnił funkcję ośrodka kulturalnego.
A rzeczony nowy właściciel wykupił zrujnowany budynek w 1995 roku. Od tej pory systematycznie odbudowuje się dziedzictwo z zamiarem utworzenia w nim Centrum Artystycznego czyli pałac powróci do swej pierwotnej funkcji – już nie możemy się doczekać. W celu tym założył również Fundację Pro Academia Narolense. Z inicjatywy tej fundacji już teraz w Narolu w czasie Galicyjskich Warsztatów Artystycznych, spotykają się artyści, historycy sztuki i konserwatorzy zabytków Polski Co roku odbywa się również Cesarsko-Królewski Jarmark Galicyjski – festyn z udziałem twórców ludowych.
Na rynku tej małej miejscowości stoi Ratusz z podcieniami i wieżyczką wzniesiony w latach '30tych XX wieku na fundamentach poprzedniej budowli. Obecnie stanowi on siedzibę władz gminy.
Znajdziemy tu również cerkiew pw. Ofiarowania MB w świątyni, którą wybudowano w 1899 roku. Dziś odrestaurowana budowla służy jako Centrum Koncertowo-Wystawiennicze. Ponieważ dotarliśmy w to miejsce po godzinie 18, było już zamknięte. Murowana cerkiew stanęła tutaj na miejscu rozebranej drewnianej. Wokół świątyni znajduje się cmentarz z kamiennymi nagrobkami. Po II wojnie budynek ulegał coraz większej ruinie, aż w 2010 roku władze gminy rozpoczęły prace renowacyjne i próby odzyskania dekoracji wnętrz.
Jadąc od strony cerkwi w drogę powrotną postanawiamy jeszcze na moment zboczyć z właściwej drogi, ponieważ na mapie ujrzałam punkt oznaczony jako pozostałości obwarowań ziemnych i zamku z XVII – XVIII wieku. A punkt ten mieści się w miejscowości Lipsko, która graniczy z Narolem.
W Lipsku mieści się również kościół z XVIII wieku św. Andrzeja Apostoła.
Przez Lipsko kierujemy się z konieczności na stację benzynową, która mieści się jeszcze w Narolu. A tuż obok – kapliczka. Z mapy wynika, że jest dawna kaplica dworska pw. Serca Jezusowego z 1 poł. XIX wieku. Bardzo dobrze zachowana, dojście do niej jest niestety z ruchliwej drogi, przy alejce prowadzącej do kapliczki kapliczka przydrożna – widać, że jest stara, a zarazem interesująca – szkoda, że nie udaje mi się odnaleźć żadnej informacji na jej temat.
Jeszcze krótkie spojrzenia na łany pól wokół w drodze powrotnej (jest godzina 19:30) i jesteśmy z powrotem w Rybnicy. Dzień był dłuższy niż się spodziewaliśmy, ale plan na kolejny już się tli ....